Trudno dyskutuje się o swoich zarobkach
Tuż po pierwszej w 2015 roku sesji rady powiatu rozmawiamy ze starostą Damianem Mrowcem o zarobkach, zmianach kadrowych, inwestycjach i najbliższych planach powiatu.
Szymon Kamczyk. Otrzymuje pan jedną z najwyższych pensji spośród samorządowców naszego regionu. Jak przyjmuje pan opinie o zbyt wysokich zarobkach?
Damian Mrowiec. Trudno dyskutuje się o swoich zarobkach. Na pewno zarobki samorządowców na wyższych stanowiskach są postrzegane jako wysokie, ale w wielu sytuacjach są adekwatne do zaangażowania, nakładu pracy. Żyjemy w kraju, gdzie zarobki w wielu branżach wykraczają daleko poza zarobki samorządowców, zwłaszcza w sferze prywatnej. Dobrze, że tak jest, niech ludzie zarabiają, bo to wcale nie jest nic gorszącego. U samorządowców zarobek związany jest również z tym, że poświęcają więcej niż inne branże czasu, aby odrobić to, za co płaci społeczeństwo. W tej sytuacji z jednej strony czuję odpowiedzialność tych środków, a z drugiej, spotykając się z informacjami o zarobkach w innych branżach, widzę że nie jest jeszcze z nami tak źle. Staram się ze wszystkich sił, aby te pieniądze odrobić. Warto podkreślić, że wszystkie podawane w zestawieniach medialnych zarobki samorządowców zawsze są kwotami brutto. Przeciętnie szefowie urzędów na rękę otrzymują ok 7-8 tys. zł.
Czy zmiana na stanowisku wicestarosty wynika z tego, że Aleksandra Chudzik nie sprawdziła się w tej funkcji?
Absolutnie nie, myśmy się umawiali na jedną kadencję, więc było to wiadome od początku. Taka była umowa i została dotrzymana. Proszę nie doszukiwać się tutaj żadnych podtekstów, czy politycznych aluzji.
A czy planuje pan inne zmiany kadrowe w starostwie lub jednostkach organizacyjnych powiatu?
W przypadku kierowniczych stanowisk na razie nie. W ubiegłym roku przed końcem kadencji nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora domu dziecka, a innych zmian nie planuję. Wiadomo, że zawsze następuje fluktuacja kadr. Młodzi pracownicy często znajdują lepsze i bardziej godziwe warunki zatrudnienia więc odchodzą na lepsze posady, starsi odchodzą na emeryturę. Realizujemy różne programy unijne, w ramach których możemy zatrudniać ludzi, ale każdy wie, że w takim programie zatrudnienie jest na określony czas.
Nowe władze Rybnika głośno mówią o planach przejęcia od starostwa zabytkowego szpitala Juliusz. Czy już prowadziliście rozmowy w tej sprawie?
Tak, już z panem prezydentem rozmawialiśmy o tym dwukrotnie. Pan prezydent wyraził wolę i chęć przejęcia tego obiektu, jako jedno z największych swoich wyzwań ze sfery społecznej. Mieszkańcy Rybnika i powiatu starzeją się w szybkim tempie, a dzieci rodzi się coraz mniej. W związku z tym, trzeba pomyśleć o ludziach starszych, którzy nie mają gdzie znaleźć się na starość. Trzeba przygotować im miejsce. Do tego również potrzebny jest pan marszałek. 20 stycznia był na spotkaniu w Rybniku i już o tym rozmawialiśmy. Potrzebna będzie zgoda sejmiku, który przekazał to starostwu. Myślę, że naszą największą zasługą jest to, że nie pozwoliliśmy tego obiektu skomercjalizować, czyli nie powstała tam sfera banków czy galerii handlowych. Trzymaliśmy Juliusza jak tylko długo można było. Faktem jest, że budynek leży w centrum miasta i wybudowany był głównie z myślą o mieszkańcach miasta, ale docelowo myślę, że znajdą tam miejsce wszyscy, którzy będą tego potrzebowali z terenu całego subregionu. Prezydent Rybnika chciałby przywrócić to miejsce w szybkim tempie do użytkowania pod kątem programów polityki senioralnej. W części budynków znalazła miejsce szkoła zawodowa, rozbudowały się warsztaty cukiernicze, kończy się remont warsztatów samochodowych. Myślę, że ten obiekt ożyje, a w szkole znajdą się klasy, których absolwenci będą obsługiwali przyszłą instytucję opieki nad starszymi.
Czyli instytucje i organizacje obecnie korzystające z Juliusza dalej będą tam działać?
Niektóre stowarzyszenia, mając ten budynek do dyspozycji, próbowały działać, jednak nie udało im się pozyskać środków. W budynku dermatologii jedno ze stowarzyszeń ciągle jest jeszcze w grze i być może uda się mu pozyskać jakieś pieniądze na działalność w sferze pomocy publicznej dla dzieci niepełnosprawnych. Jeśli to by nie wyszło, być może zaproponuję całemu subregionowi, abyśmy na to miejsce spróbowali przenieść Komisję ds. Orzekania o Niepełnosprawności. Jej obecne położenie przy ul. Raciborskiej nie jest zbyt dobre. Jest tam ciasno, nie ma parkingu. Nie chcę zbyt wybiegać w przyszłość, ale to jeden z wariantów. Jak już ustaliliśmy z panem prezydentem, przełamiemy mur, który dzieli miejski park z parkiem byłego szpitala. W obszarze parku Juliusza już w lutym zaczną się prace nad uruchomieniem siłowni na świeżym powietrzu z 15 stanowiskami, czyli jedna z największych w regionie. Chcielibyśmy, aby była używania nie tylko w ramach starostwa i szkoły Izby Rzemieślniczej, ale aby służyła wszystkim mieszkańcom. Prosektorium i dawna kaplica dla zmarłych zostanie zburzona i otworzy się wolna przestrzeń dla relaksu i odpoczynku.
W ubiegłym roku sporo mówiło się o dworcu w Suminie. Co w najbliższym czasie będzie się działo z tym obiektem?
Prace trwają, część pomieszczeń wewnątrz jest już gotowych. Teraz zajmiemy się strefą wokół. Powstał już zarys ogrodzenia, są już jego pierwsze elementy. Mamy zamysł postawienia na placu przed budynkiem dużego symbolu, w formie roweru retro. To są detale, ale generalnie chcemy uporządkować plac, aby stworzyć duży parking. Ma tam również powstać siłownia na świeżym powietrzu. Być może uda się znaleźć najemcę, który na piętrze poprowadziłby jakiś punkt gastronomiczny. Na pewno już niedługo ten obiekt będzie żył i przyciągał ludzi z gminy i całego subregionu.
Czyli lokomotywy jednak nie będzie?
Zmieniliśmy tę koncepcję ze względu na trudne pozyskanie takiego obiektu oraz wysokie koszty. Stanie tam olbrzymi rower, bo zdrowy rozsądek podpowiada, że lepiej wydać najwyżej kilka tysięcy, niż kilkadziesiąt na złom. Estetyka zostanie zachowana, a przekaz będzie również jednoznaczny. Jesteśmy po korespondencji z Nadleśnictwem Rybnik i w przyszłym roku chciałbym zaproponować mieszkańcom posadzenie tzw. lasu starościańskiego. W tym lesie każdy mieszkaniec powiatu będzie mieć swoje drzewo. Na obszarze ok. 10 ha 75 tys. drzew. To będzie nasz wkład w ekologię tego terenu. Często jest tak, że wycinamy drzewa np. pod drogi, czy przy szkołach. Drzew w ciągu roku wytraca się sporo. W związku z tym chcielibyśmy się jakoś zrehabilitować. Prawdopodobnie zlecimy to zadanie jednemu ze stowarzyszeń w formie konkursu. Stowarzyszenia mają wolontariuszy, więc będą miały możliwość zarobku, a my uwiecznimy symbolicznie każdego mieszkańca. Myślę, że za parę lat każdy chętnie odwiedzi taki las. Nie będzie to zbyt kosztowne, bo uzgodniłem z nadleśnictwem, że zostanie nam przekazany grunt leśny na ten cel, a my w ramach współpracy z WFOŚiGW zdobędziemy pieniądze na sadzonki.
Na koniec proszę jeszcze o krótki zarys, co najważniejszego powiat planuje na 2015 rok?
Głównie drogi. To stały element naszej pracy. Nie ukrywam, że ten rok wyborczy chciałbym wykorzystać do tego, aby wraz z Piotrem Kuczerą wywalczyć min. 300 mln zł na budowę drogi Pszczyna-Racibórz. Zaproponowałem panu ministrowi Tomczykiewiczowi, że gdyby był problem w górnictwie, moglibyśmy się w to włączyć, bo środki rządowe na tę drogę na pewno pomogłyby w miarę szybko się przemieszczać naszym mieszkańcom i tym, którzy w innych częściach województwa mogliby stracić pracę w branży górniczej. W ramach tego projektu będę rozmawiać z firmą Tenneco, bo oni też są istotnym elementem rozwoju zatrudnienia w innych branżach. Prosiłem pana marszałka o sprawdzenie możliwości sfinansowania zjazdu z drogi wojewódzkiej w Bełku do firmy Tenneco. Ten zjazd ułatwiłby życie wszystkim kierowcom, a jednocześnie udrożniłby kilkadziesiąt dziennych dostaw z nowej fabryki. To kilka problemów, które trzeba przygotować bardziej od strony politycznej, a kolejny rok przeznaczyć na ich realizację. Nie ukrywam, że mamy na naszym terenie firmy związane z górnictwem, jak zakład odsalania, czy koksownia. Wszędzie będzie potrzeba rozmów i zaangażowania. Z bieżących zadań, na pewno będziemy dopieszczać wspomniany już dworzec w Suminie. Mam nadzieję, że w kwietniu odbędzie się licytacja dworu w Łukowie. Jesteśmy przygotowani do nabycia tego obiektu. Gdyby się to udało, to mamy na to miejsce konkretne plany historyczno-edukacyjne, z uwzględnieniem bieżących problemów dotyczących miejsc pracy. My damy pomysł, a być może wokół tego powstaną jeszcze prywatne inicjatywy. Samorząd ma być katalizatorem, który ułatwia i przyspiesza pewne procesy, nawet w mikroskali.
Najnowsze komentarze