Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Zabił i poszedł do sklepu

04.11.2014 00:00 red

Jeszcze we wrześniu pisaliśmy o brutalnym zabójstwie przy ulicy Śniadeckiego w rybnickich Boguszowicach. Minął zaledwie miesiąc, a ulicę dalej doszło do kolejnego mordu. Tym razem 29-latek miał zamordować 43-letniego Jarosława Z.

Wszystko zaczęło się niewinnie. Do mieszkania Jarosława Z. 31 października przyszło kilku kolegów. Wśród nich był 29-letni Łukasz P. Wszyscy przez całą noc pili alkohol, jednak nad ranem pomiędzy gospodarzem, a Łukaszem P. doszło do sprzeczki. Mężczyźni zaczęli się szarpać. W pewnym momencie 29-latek chwycił za leżący na stole nóż i uderzył nim kilkakrotnie Jarosława Z. Nikt nie pomógł rannemu mężczyźnie, który wkrótce zmarł.

Łukasz P. nad ranem opuścił mieszkanie i udał się do pobliskiego sklepu. – Przyszedł tam z tym nożem, którym wcześniej zadał ciosy Jarosławowi Z. Po chwili schował go do plecaka i siadł na progu sklepu. Ekspedientki widząc jego dziwne zachowanie i plamy krwi, wezwały policję – mówi prokurator Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku. Łukasz P. przyznał policjantom, że zabił człowieka.  Kiedy mundurowi weszli do mieszkania na trzecim piętrze, ich oczom ukazał się makabryczny widok. W jednym z pomieszczeń znajdowało się ciało gospodarza – Jarosława Z. Mężczyzna miał liczne rany kłute brzucha i klatki piersiowej. W tym samym mieszkaniu leżał jeszcze inny mężczyzna. – Był kompletnie pijany, właściwie nieprzytomny, ale żył – mówi prokurator.

Łukasz P. i nieprzytomny współbiesiadnik zostali przewiezieni na komendę, a policjanci zaczęli ustalać, co wydarzyło się w nocy z 31 października na 1 listopada w mieszkaniu przy Lompy. – Już wiemy, że w mieszkaniu Jarosława Z. regularnie odbywały się zakrapiane imprezy. Również tego wieczoru odbywała się tam libacja. Przez mieszkanie przewinęło się jednak tego wieczoru więcej osób i panowie pili ze sobą w różnych konfiguracjach. Udało się zatrzymać jeszcze kilku uczestników tego spotkania, jednak ich stan upojenia oscylował w granicach nawet czterech promili i musieliśmy czekać, aż wytrzeźwieją – mówi prokurator Jacek Sławik.

Łukasz P. przyznał się do zabicia Jarosława Z. Nie potrafi wytłumaczyć dlaczego to zrobił. Nie pracuje, w przeszłości był karany za kradzieże. Teraz grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności. Zarzuty już usłyszał również mężczyzna, który znajdował się w mieszkaniu. – Mimo iż był mocno pijany, wcześniej mógł podjąć jakiekolwiek próby ratowania gospodarza. Mógł choćby wezwać pogotowie. Dlatego też postawiliśmy mu zarzut nieudzielenia pomocy – tłumaczy prokurator.

(acz)

  • Numer: 44 (417)
  • Data wydania: 04.11.14
Czytaj e-gazetę