Dziecko w foteliku nie zawsze jest bezpieczne!
W minioną sobotę do Rybnika dotarła kampania pod nazwą Ogólnopolskie Inspekcje Fotelików Samochodowych. W ramach akcji mobilni rodzice mogli sprawdzić, czy przewożą swoje dziecko w samochodzie w bezpieczny sposób.
Zatrważające dane
Statystyki są dla rodziców bezlitosne. Dzięki badaniom, jakie prowadzą specjaliści Ogólnopolskiej Inspekcji Fotelików Samochodowych oraz serwisu fotelik.info okazuje się, że w Polsce spośród 1100 skontrolowanych fotelików, tylko zaledwie od dwóch do pięciu procent dzieci było w nich właściwie zabezpieczonych. A właśnie główną przyczyną śmierci i obrażeń dzieci w wypadkach samochodowych jest nieprawidłowe zamontowanie lub dobranie fotelika do wzrostu dziecka. – Dziesięć lat temu w Stanach Zjednoczonych zaczęto prowadzić inspekcje fotelików. Pokazały one, że 70 procent rodziców montuje je nieprawidłowo. I to potwierdziło wątpliwości badaczy wypadków samochodowych, którzy robią ekspertyzy powypadkowe, że to błędne montaże są przyczyną śmierci i ciężkich obrażeń dzieci w fotelikach. My jesteśmy pierwszym pokoleniem, które umieszcza swoje dzieci w fotelikach samochodowych i po prostu musimy się tego nauczyć. Instrukcje obsługi nie są dla rodziców czytelne. Foteliki montowane są źle i okazuje się, że jedyną metodą skutecznego przekazywania wiedzy jest system „z rąk do rąk” – wyjaśnia Paweł Kurpiewski, biomechanik zderzeń z serwisu fotelik.info.
Kilka centymetrów od śmierci
Kampania Ogólnopolskie Inspekcje Fotelików wylądowała także w Rybniku. – Podczas wakacji objeżdżamy całą Polskę. Byliśmy już w ośmiu miastach, a przed nami kolejne osiem. Jest godzina 16:00. Przebadaliśmy około 80 samochodów z zamontowanymi fotelikami. Nie jedliśmy ani śniadania ani obiadu. Pijemy tylko wodę i pracujemy na większej ilości stanowisk niż mamy namiotów. Frekwencja bardzo dopisuje i to bardzo – cieszy się Paweł Kurpierwski. Jak się okazuje, najczęstsze błędy rodziców to fotelik nie dostosowany do auta lub zbyt luźno zapięty w pasy. –Rodzic zapina swoje dziecko w uprzęży, a my sprawdzamy, czy robi to prawidłowo. Kontrolujemy, czy uprząż nie jest poskręcana i uczulamy na to, żeby nie była. Sprawdzamy też, czy nie jest zbyt luźna. O ile faceci robią to często w sposób zdecydowany, o tyle mamy w większości, z powodu troski o dziecko zapinają swoje pociechy bardzo luźno. A my chcemy, aby było to zapięte tak mocno jak to możliwe – przekonuje ekspert. Podczas inspekcji w Rybniku „rekordowy” rodzic miał w foteliku 17 centymetrów luzu. – To jest niedopuszczalne. Te 17 centymetrów to jest śmierć, jeśli doszłoby do zderzenia. Powyżej 5 centymetrów luzu dziecko będzie miało ciężkie obrażenia – tłumaczy Kurpiewski. Po sprawdzeniu, jak zapięte jest dziecko, specjaliści kontrolują, na jakiej wysokości są pasy. To również jest niezwykle istotne. Jeśli dziecko siedzi przodem do kierunku jazdy, pasy muszą być umiejscowione na równi ich ramion, albo minimalnie powyżej. Jeżeli jeździ w foteliku tyłem, to na równo ramion lub poniżej. – Taka jest zasada. Sprawdzamy też, czy fotelik przeszedł niezależne testy. Większość rodziców już to wie. Ale dodajmy, że atest na polskie drogi ma zarówno fiat 126 p jak i najnowszy model volvo. To są zupełnie innej klasy samochody. I tak samo jest z fotelikami – przekonuje pan Paweł.
Specjaliści od montażu
Towarzyszymy jednej z inspekcji. Do namiotu podjeżdża luksusowy SUV. Kontroler od razu otwiera tylne drzwi i patrzy na model fotelika. Po kilu sekundach zwraca się do rodzica: – Ten fotelik uzyskał ocenę 4 w testach, kiedy dziecko było zapięte uprzężą i 3, kiedy był używany bez uprzęży. Jest to sprzęt dobrej jakości – przyznaje. Za moment dowiadujemy się, że są foteliki jeszcze lepsze, które mają na każdym parametrze ocenę 4 lub nawet 5, ale są to nieliczne egzemplarze. Wiadomo, że za tym idzie również cena, bo fotelik dobrze oceniany na testach dobrze kosztuje. – Ale zdarza się, że część ludzi przyjeżdża bardzo dobrymi samochodami z bardzo kiepskimi fotelikami. Wielu rodziców nie wie, że te foteliki czymś się różnią – stwierdza Kurpierwski i bierze się do dalszej części inspekcji sprawdzając, jak fotelik jest zamontowany w samochodzie. – Nie powinien się ruszać. Gdybyśmy mogli go przyspawać, to byśmy to zrobili. Na to zapotrzebowanie odpowiada system isofix, bo montuje się w nim fotelik bez użycia pasa, za pomocą specjalnych kotew – poucza rodzica ekspert, pokazując następnie, jaką techniką skutecznie zamontować fotelik. – Celem inspekcji nie jest tylko sprawdzenie, ale i sprawienie, że rodzic staje się specjalistą od montowania fotelika. Od tej pory będzie go montował sam poprawnie, a musi to robić regularnie co 2 tygodnie. Jeśli bowiem fotelik jest mocowany za pomocą pasów, to sprężyny siedzenia samochodu oraz pianki wiotczeją po tym czasie i nawet dobrze zamontowany fotelik łapie luzy, których nie chcemy – kontynuuje inspektor.
Tyłem do kierunku jazdy
Kurpierski ma pewne wątpliwości, bo badany akurat fotelik znajduje się na dodatkowej podkładce chroniącej siedzenie przed przetarciem. – Ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Na razie nie wyrzucamy tej podkładki, ale spróbujemy, czy można właściwie zamontować fotelik na niej – zwraca się do rodzica ekspert. Fotelik jest przeznaczony dla dziecka od 9 do 36 kilogramów, a pociecha skończyła właśnie 11 miesięcy. Niby wszystko w normie, ale Kurpiewski uczula rodziców, by dziecko w takim wieku jeździło jeszcze tyłem do kierunku jazdy. Niebawem wejdzie nowa norma homologacyjna, która będzie wymagała wożenia dzieci w ten sposób minimum do 15 miesiąca życia lub osiągnięcia 13 kilogramów. – Dlaczego chcemy, żeby tak było? Bo podczas jazdy tyłem, kiedy następuje zderzenie czołowe, dziecko nie wykonuje ruchu, który decyduje o życiu lub śmierci. To są ciężkie słowa, ale powiem, że przewożenie dziecka 5-6 miesięcznego przodem do kierunku jazdy skutkuje separacją głowy od tułowia, jeżeli prędkość zderzenia przekracza 80 kilometrów na godzinę. To jest niewyobrażalne, ale takie siły wtedy działają. Dlatego, że masa głowy dziecka to około 3 kilogramy i ona podlega przeciążeniu 30-60 G. Wiotka szyja nie jest w stanie tego utrzymać i dochodzi do tragedii. Pracuję przy ekspertyzach powypadkowych i swojego dziecka w takim wieku nie woziłbym przodem do kierunku jazdy, bo wiem z czym się to wiąże. Ale mimo wszystko jest to nadal legalny sposób przewożenia pociechy. Jednak gdyby dziecko jechało tyłem, to obciążenia na głowę podczas zderzenia czołowego praktycznie nie istnieją – spokojnie tłumaczy ekspert.
Wiedza, która ratuje życie
Podczas inspekcji można się naprawdę wiele nauczyć. Rodzice przyjeżdżają nie po to, by być skrytykowanym, ale po to, by maksymalnie poprawić jakość montażu swojego fotelika, a co za tym idzie bezpieczeństwo swojego dziecka. Jednak jak się okazuje, nie jest z tym najlepiej. – Mamy godzinę 16:00, około 80 kontroli i dopiero 15 minut temu mieliśmy pierwszy fotelik zamontowany całkowicie prawidłowo. Dodam, że jest to pierwszy fotelik od około dwustu inspekcji. Ostatnio byliśmy w Krakowie i tam nie zdarzył się ani jeden prawidłowo zamontowany egzemplarz – wylicza specjalista, po czym dodaje, że mimo wszystko daleki jest od krytyki. – Rodzice po prostu tego nie wiedzą, bo nie mieli się skąd nauczyć. Ogólnopolskie Inspekcje Fotelików objeżdżają Polskę po raz trzeci i zdarzają się takie miasta, gdzie zawitamy kolejny raz, że osoby, które nigdy nie były na naszych inspekcjach, wzięły tą wiedzę od swoich znajomych i mają w samochodach foteliki zamontowane w sposób prawidłowy. I z tego się najbardziej cieszymy, że ta wiedza jest przekazywana z ust do ust – przyznaje Paweł Kurpiewski. Dodajmy, że wszyscy przewożący swoje dzieci w fotelikach samochodowych mogą zasięgnąć wielu niezbędnych informacji na stronie www.fotelik.info.
(kp)
Najnowsze komentarze