Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Ciemne Typy na szlaku

05.08.2014 00:00 red

Co to jest Cammino di Pier Giorgio? Czy to wycieczka? Z pewnością do Włoch… Ale słowo „wycieczka” jest tu raczej słowem niewłaściwym. Bardziej charakterowi naszej wyprawy odpowiada „pielgrzymka”, chociaż i to słowo w pełni nie oddaje tego, czego doświadczyliśmy na początku lipca. Cammino było dla nas odkrywaniem.

Głównym założeniem wyjazdu było poznanie postaci błogosławionego Piera Giorgia Frassatiego. Program wycieczki w pełni wypełniał ten postulat, gdyż chyba nie dało się zobaczyć więcej, niż my zobaczyliśmy, w tak krótkim, ledwie czterodniowym, czasie. Odwiedziliśmy Pollone (a tam – letni dom rodziny Frassatich oraz ich grobowiec, gdzie tuż po śmierci spoczął sam Pier Giorgio). Byliśmy w Turynie (miejscu jego narodzin i śmierci, studiów i pomocy ubogim; w mieście, gdzie od 1990 roku znajduje się jego ciało). W Dolinie Aosty chodziliśmy po górach (szlakiem dotarliśmy najpierw pod schronisko imienia Frassatiego, a następnie na Przełęcz Malatra, by podziwiać piękny widok na Mont Blanc).

Z Rybnika do Turyny i dalej

Nasz wyjazd rozpoczęła msza święta w kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej w Rybniku. Pierwszy dzień pielgrzymowania przypadł we wspomnienie św. Tomasza, nad którego postawą wiary mieliśmy rozmyślać w drodze (jak zachęcał nas w homilii ksiądz proboszcz). Parę minut po godzinie siódmej nasz autobus wyruszył w podróż do Turynu, gdzie po trzeciej w nocy staliśmy następnie przed salezjańskim domem pielgrzyma. Kilku śmiałków wstało wczesnym rankiem i przygotowało pozostałym śniadanie. Około dziewiątej – pakowaliśmy do autokaru bagaże i byliśmy gotowi, by wyruszyć pieszo w wędrówkę po Turynie.

Humory dopisywały, mimo deszczu, jaki przywitał nas w tym włoskim mieście. Nie byliśmy sami – w pierwszym dniu naszego Cammino dołączyliśmy do grupy rodzin, która we Włoszech przebywała od pierwszego lipca. Razem odwiedziliśmy najpierw salezjańską bazylikę Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych (gdzie spoczywa święty przyjaciel młodzieży, ks. Jan Bosko), sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia (gdzie Pier Giorgio wielokrotnie modlił się przed udaniem się do ubogich), a następnie miejsca, wokół których wzrastał – byliśmy pod dawną siedzibą „La Stampy” (gazety prowadzonej przez jego ojca, senatora Alfredo Frassatiego), pod willą Frassatich przy Corso Galileo Ferraris i przed kościołem parafialnym „La Crocetta”, będącym świadkiem pogrzebu Błogosławionego. Ostatnim punktem dnia była msza święta w katedrze – w liturgiczne wspomnienie Piera Giorgia. Przewodniczył jej ordynariusz Ivrei, biskup Edoardo Cerrato. Wspominał w homilii m.in. Laurę Hidalgo, swoją dawną nauczycielkę matematyki, w której zakochany był przed laty… młody, dwudziestokilkuletni Frassati.

Następny dzień rozpoczął się w Pollone. Stamtąd autokarem udaliśmy się do Doliny Aosty, by wędrówkę górską pod przewodnictwem włoskich alpinistów odbyć do schroniska położonego na wysokości 2542 metrów n.p.m. Pier Giorgio znany był z górskich wspinaczek, znany też z bezinteresownej pomocy drugim. My pomagaliśmy przy noszeniu drewna do schroniska, w układaniu mostu czy usuwaniu kamieni ze ścieżek wykorzystywanych przez górskich turystów.

Noc spędziliśmy tym razem w schronisku. Myliśmy się pod lodowatą wodą. Nagrodą za znoszone niewygody była możliwość zdobycia Przełęczy Malatra na prawie trzech tysiącach metrów, skąd roztacza się malowniczy widok na Mont Blanc (raz po raz, niestety, przykrywany chmurami). Wieczorem wzięliśmy udział we mszy, która była również inauguracją kaplicy Piera Giorgia w schronisku.

We Włoszech zwiedzaliśmy jeszcze Oropę. Tamtejsze sanktuarium Matki Bożej Królowej Gór, otoczone Alpami Bielleńskimi, było miejscem częstych wypadów Frassatiego – miejscem jego modlitwy i zawierzania Matce Bożej najważniejszych momentów życia. W Pollone odwiedziliśmy grobowiec Frassatich i willę budowaną przez dziadków naszego Patrona. Razem z panią Wandą Gawrońską (która w maju odwiedziła przy okazji ewangelizacji Rybnik) uczestniczyliśmy we mszy św., koncelebrowanej przez naszych księży, ubogaconej miłym towarzystwem młodych Belgów. Po mszy były… tańce. Były również rozmowy i wymiana wzajemnych uśmiechów. Z Pollone udaliśmy się do Lugano, by tam wieczorem podsumować nasz kolejny wyjazd.

Duchowni i Ciemne Typy

Już wiesz zatem, co działo się na naszej pielgrzymce. Choć nie wiesz, kto złożył się na wspaniałe grono jej uczestników. Ksiądz Krzysztof i ksiądz Jakub (szwajcarski student i nasz tłumacz), ojciec Grzegorz, pasjonista, i klerycy – to pierwsza, duchowna, część spośród całej naszej grupy. Poza tym mnóstwo Ciemnych Typów, ludzi, którzy w Rybniku dali się już poznać w maju. Na co dzień modlą się za siebie nawzajem, latem – łączą w realizacji górskiej pasji. Pociąga ich postać Frassatiego – zachwyca ich i inspiruje. Dzięki niej wyjechali do Włoch, choć pochodzą nie tylko z okolic naszego miasta, ale i Katowic, Piekar, Pszczyny, Kuźni Raciborskiej czy Wrocławia, a nawet dalekiego Kalisza.

Bez wątpienia każdy z nich (z nas!) mógł poznać w czasie Cammino głębiej swój charakter i skonfrontować swoją postawę z tymi, przyjmowanymi przed laty przez Piera Giorgia. Czekamy teraz na kolejne owoce tej pielgrzymki. W Turynie i Pollone zostawiliśmy liczne prośby, swoje i zawierzone nam przez innych. Wierzę, że szybko zostaną wysłuchane, zaniesione do Boga za wstawiennictwem wspaniałego Patrona.

Cammino di Pier Giorgio pozostaje dla mnie wielkim odkryciem: siebie, Piera Giorgia, piękna górskiej natury i walorów włoskiej ziemi. Polecam je więc każdemu. Następne… już niebawem, za rok.

Marcin Przesdzienk

  • Numer: 31 (404)
  • Data wydania: 05.08.14
Czytaj e-gazetę