Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Spółdzielcy mogą spać spokojniej

29.07.2014 00:00 adam

Kazimierz Zięba, przewodniczący rady nadzorczej Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej tłumaczy, dlaczego zarząd RSM został odwołany

Marek Pietras: Jakie były główne powody, które zdecydowały, że zarząd RSM został odwołany?

Kazimierz Zięba: Głównie chodziło o to, że zarząd cały czas bronił swoich pomysłów i chciał je realizować, pomimo, że nie miał zgody walnego na takie działania. Członkowie spółdzielni ocenili zarząd, jego koncepcję pracy jako niewiarygodną. Brnięcie w kredyty, błędna inwestycje to główne zarzuty. Chciałbym również dodać, że odwołany zarząd przyjmował do pracy nowych pracowników, dublując stanowiska. I w ten sposób skazywał spółdzielnie na dodatkowe koszty, które w naszym odczuciu były zbędne.

Można więc powiedzieć, że to walne odwołało zarząd?

Musimy pamiętać, że członkowie spółdzielni są właścicielami mieszkań, a więc i właścicielami spółdzielni. Nie można więc – nie liczyć się z ich zdaniem. My jesteśmy tylko urzędnikami, chodzi mi o zarząd i radę nadzorczą. Mamy nadzorować i kierować pewnymi działaniami. Najważniejsi są jednak lokatorzy. Z nimi trzeba uzgadniać wszystkie działania. Bezwzględnie musimy przestrzegać zapisu ustawy Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, który mówi o tym, że uchwały podejmowane na walnym zgromadzeniu, muszą być wykonywane przez organy spółdzielni. To nie jest tak, że walne coś tam sobie zdecydowało, a my, urzędnicy jesteśmy najważniejsi. To błędne myślenie, które zgubiło były już zarząd.

Cała rada nadzorcza głosowała za odwołaniem zarządu?

70 proc. członków rady zagłosowało za odwołaniem. Czyli zdecydowana większość.

Kiedy rozmawialiśmy tydzień temu, powiedział pan, że zarząd sam sobie nie pomógł? Co to znaczy?

Chodzi o to, że zarząd nie posłuchał spółdzielców. Jako rada oczekiwaliśmy, że zmieni koncepcję swojego działania. Nie będzie chciał robić wszystkiego naraz. Przykładem niech będzie pomysł wymiany 58 wind. Nas po prostu na to nie stać. Takie zadania muszą być rozłożone w czasie. Dostosowane do możliwości finansowych spółdzielni.

Czy rada nadzorcza miała problem ze znalezieniem kandydatów do nowego zarządu?

Długo analizowaliśmy sytuację. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na przedstawienie kandydatów Marka Gruszczyka i Marka Newe, wcześniej zapoznając się z ich kwalifikacjami i opinią środowiskową. Obaj to wieloletni pracownicy RSM. Co ważne, ich wynagrodzenie, będzie dużo niższe niż dotychczasowego zarządu.

Postawiliście jakieś cele przed nowym zarządem?

Cel jaki został postawiony przez zarządem, to prawidłowe prowadzenie spółdzielni, bez jej zadłużania. Konsultacje z członkami spółdzielni w zakresie realizacji robót inwestycyjnych. Wierzymy, że jest szansa na równomierny rozwój spółdzielni – bez wielomilionowych kredytów.

Skoro jest nowy zarząd, to czy np. sprawa Nordu, jego sprzedaży – jest aktualna?

Jak mówiłem wcześniej, dla nas bardzo ważne jest to, aby wykonywać uchwały wlanego zebrania członków RSM. W tej sprawie spółdzielcy wypowiedzieli się za sprzedażą nieruchomości i to jest kierunek w jakim powinien iść zarząd. Sprawa jednak jest dość skomplikowana i na dziś nie ma jeszcze żadnych ostatecznych decyzji. Tzn. nie ma podpisanej umowy sprzedaży Nordu.

Czego mogą oczekiwać spółdzielcy po zmianie zarządu RSM?

Uważam, że zmieniła się atmosfera w samej spółdzielni. Ludzi nabrali werwy do pracy. To jest bardzo ważne. A sami spółdzielcy? Na pewno mogą spać spokojniej. Chcę zapewnić, że to co ustalą na walnych zebraniach, będzie bezwzględnie realizowane.

  • Numer: 30(403)
  • Data wydania: 29.07.14
Czytaj e-gazetę