Pisał do niego sam Ojciec Święty!
Jan Paweł II był szczególnym człowiekiem dla większości Polaków. Także dla Bronisława Gańczorza. Jednak emerytowany obecnie górnik oraz utalentowany artysta z Popielowa dawał temu praktyczny wyraz, wysyłając Ojcu Świętemu swoje rękodzieła. Za każdym razem otrzymywał podziękowania ze stolicy apostolskiej. Pierwsze z nich zostało napisane przez papieża własnoręcznie!
Artysta pełną gębą
Umawiam się na spotkanie. Pan Bronisław Gańczorz zaprasza mnie do siebie. Po wejściu do domu od razu widać, że mieszka tutaj artystyczna dusza. Dużo drewna, stylowe meble, zabytkowe ścienne zegary, dzieła sztuki. Jednym słowem bardzo klimatycznie. – Ja jestem od robienia, a nie od gadania. Wolę rzeźbić czy malować. W opowiadaniu nie jestem dobry – zaznacza na wstępie pan Bronisław, widząc położony na stole dyktafon. Jednak już po kilku minutach przekonuję się, jak bardzo się w tek kwestii myli. Żona przynosi jeszcze dwie „małe czarne”, po czym cofamy się kilka dekad wstecz...
Ławeczka wśród purpuratów
– Trzeba być wdzięcznym Bogu, że w ogóle dał na świat takiego człowieka jak Jan Paweł II – rozpoczyna swoją opowieść Gańczorz, któremu osoba papieża Polaka towarzyszyła w życiu od wczesnych lat młodzieńczych. Jak przyznaje, pamięta z tamtych czasów wiele słów Ojca Świętego, choć nie wszystkie były dla niego wtedy w pełni zrozumiałe. – Wiadomo, młody człowiek ma inne pojęcie o świecie. W każdym razie już wtedy Jan Paweł II wrył w moje życie całą religię –
wyjaśnia pan Bronisław, po czym przenosi się wspomnieniami do 1979 roku i pierwszej pielgrzymki ojca świętego do Polski. – Udaliśmy się do Częstochowy z kuzynem. Bardzo dobrze pamiętam ten czas, bo było to dla mnie wielkie przeżycie. Jechaliśmy w nocy w przepełnionym pociągu. Cała organizacja tej pielgrzymki nie była jeszcze na takim poziomie jak te późniejsze. Nie było służb porządkowych. Dlatego też, już na miejscu, przywlekliśmy do pierwszego sektora z pobliskiego parku ławkę. Później okazało się, że ten sektor nie był przeznaczony dla nas. My na tej
ławeczce się trochę zdrzemnęliśmy. Po przebudzeniu okazało się, że w naszym otoczeniu byli sami purpuraci. My jako ludzie świeccy zupełnie przez przypadek znaleźliśmy się wśród wysoko postawionych duchownych. Ale nikt nie był tym faktem zbyt zdziwiony, nikt nas stamtąd nie wyrzucił – wspomina z uśmiechem Bronisław Gańczorz.
Strusie jajo dla papieża
Gańczorz rzeźbi, maluje, ozdabia jajka wielkanocne, zajmuje się szeroko pojętym rękodziełem. Kiedyś wpadł na pomysł, by zrobić prezent papieżowi i wysłać mu jedno ze swoich dzieł. – Dokładnie nie pamiętam, kiedy wysłałem pierwszy podarek Ojcu Świętemu, ale było to w latach dziewięćdziesiątych. Postanowiłem podarować mu coś od nas, ze Śląska. To było specjalnie ozdobione jajo wielkanocne. Nie chciałem, by było to zwykłe jajo, więc szukałem strusiego. A w tych czasach było ono bardzo trudne do zdobycia. W końcu się jednak udało – przyznaje z dumą artysta. Adres do Jana Pawła II zdobył dzięki zbiegowi okoliczności. Podczas corocznej pielgrzymki do Częstochowy spotkał siostrę, która służyła w bliskim sąsiedztwie ojca świętego. I tak od słowa do słowa ona przekazała mu adres papieża. Jajo zostało wysłane do Watykanu. Po pewnym czasie przyszła odpowiedź. – Było to ręcznie napisane podziękowanie od Jana Pawła II. Ono jest dla mnie najcenniejsze. Poza wyrazami podziękowania papież napisał mi, że jest bardzo zaskoczony moją inicjatywą. W dość specyficznych słowach określił, że dalej mam tą swoją działalność praktykować. I tego się trzymam do dnia dzisiejszego – zaznacza pan Bronisław, który w sumie wysłał papieżowi Polakowi kilkanaście prezentów, czy to w formie oryginalnych pisanek, czy rzeźb wykonanych w węglu. Ze stolicy apostolskiej zawsze otrzymywał podziękowania, choć w imieniu papieża wyrażał je już później sekretarz stanu. – Oczywiście zawsze z utęsknieniem czekałem na odpowiedzi. To było bardzo miłe i odbierałem je ze łzami w oczach – wyjaśnia Gańczorz.
Rowerem do Watykanu
– W 2005 roku zorganizowałem wyjazd kolarski z synem. Chcieliśmy na 85 urodziny pojechać do papieża. Bóg jednak chciał inaczej i Ojciec Święty nie dożył tych urodzin. Mimo wszystko pojechaliśmy w lipcu. Bardzo fajnie nas tam potraktowano. Były tam obostrzone rygory, ale zostaliśmy dopuszczeni do grobu papieża, na którym mogliśmy złożyć kwiaty. Miało to miejsce po czternastu dniach drogi na rowerze. Podczas moich wyjazdów często odwiedzam też miejsca, w których Jan Paweł II lubił przebywać – relacjonuje pan Gańczorz, który następcom papieża Polaka również wysyła prezenty. W miniony piątek nadał paczkę do papieża Franciszka. Było w niej ażurowe jajo wielkanocne w biało-czerwonych barwach.
(kp)
Najnowsze komentarze