Uwaga! Zwierzę na drodze!
Drogi w naszym regionie często przecinają obszary leśne. To co przyjemne dla oka, może być kłopotliwe dla kierowców. Zderzenie z dzikim zwierzęciem to nie tylko pewna wizyta u blacharza, ale i początek długiej i nieraz beznadziejnej drogi o ubezpieczenie.
Lasów w powiecie rybnickim nie brakuje bo zarówno miasto jak i część gminy leży na terenie liczącego blisko 50 tysięcy hektarów Parku Krajobrazowego Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud
Wielkich. Nie ma tygodnia, aby rybnicka policja nie wyjeżdżała do kolizji z udziałem zwierzęcia. O ile spotkanie z niewielką sarną może kosztować nas reflektor czy szybę, to już zderzenie z jeleniem czy dzikiem może być niebezpieczne dla naszego życia.
Policja uwiarygodni wersję
Kolizji ze zwierzyną nie sposób się spodziewać. Okoliczności zawsze są niemal te same. Teren leśny lub łąka pod lasem, ciemność i brak świadków. Często zdarza się, że nie ma i potrąconej zwierzyny, która resztką sił uciekła w las. Kto uwierzy takiemu kierowcy? – Jeśli nie ma rannych osób , policji wzywać nie trzeba, jednak kierowcy wiedzą, że nasza obecność się przydaje. Policjant zawsze tworzy dokumentację, która przydaje się choćby przy dochodzeniu odszkodowania – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.
Najważniejsze nasze życie
Co tak naprawdę robić gdy zdarzy nam się kolizja z dzikim zwierzęciem? Kiedy już dojdzie do kolizji ze zwierzęciem i nie ma ofiar w ludziach należy zabezpieczyć miejsce zdarzenia. Wystawić trójkąt i jeśli poruszamy się po drodze, ubrać kamizelkę odblaskową. Gdy sytuacja jest już opanowana i zadbaliśmy o swoje bezpieczeństwo, można zacząć martwić się o uszkodzony pojazd i zwierzę, jeśli pozostało na miejscu. Zarówno dzikie jak i domowe zwierzęta, które giną pod kołami zbierają z dróg Rybnickie Służby Komunalne. – Jeździmy praktycznie do wszystkich zwierząt, które giną na drogach – przyznaje Dariusz Tukalski, majster służby drogowej z Rybnickich Służb Komunalnych. – Najczęściej są to psy, koty i sarny. Choć zdarzył nam się na przykład borsuk. Wielkość w zasadzie nie ma znaczenia. Wyjeżdżamy i do jelenia i do jeża – wylicza pracownik RSK. Ważne jest aby rannego zwierzęcia nie dotykać, nie brać do samochodu. Ranne i wystraszone może ze strachu zaatakować. – Nie można wykluczyć, że zwierzę może być chore. Dlatego do tego typu zdarzeń dysponowani są pracownicy, którzy mają odpowiednie przeszkolenie, szczepienia i środki ochrony. Zwierzęta są składowane w chłodni na terenie naszej bazy, a następnie przekazywane do utylizacji wyspecjalizowanej firmie. Szacunkowo rocznie, oddajemy około ośmiu ton martwych zwierząt. Można założyć, że zwierząt na drogach ginie więcej, bo nie do wszystkich zdarzeń jesteśmy wzywani – dodaje Dariusz Tukalski.
Uwaga sarna
O wiele więcej kłopotu sprawia kwestia uzyskania ubezpieczenia. Tu do dziś prawnicy toczą spory o rolę znaku z charakterystycznym dzikim zwierzęciem. Znaki stojące przy drogach i ostrzegające przed zwierzyną to z punktu widzenia policji tylko informacja dla kierowców. – Ten znak nie niesie ze sobą żadnych nakazów czy zakazów – mówi podinspektor Paweł Moskwa, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. – To jedynie niezwykle cenna informacja dla kierowcy, że powinien zdjąć nogę z gazu i spodziewać się na określonym odcinku dzikiej zwierzyny – mówi policjant. Najmniej kłopotów jest z ubezpieczeniem AC, jednak część ubezpieczycieli wymaga potwierdzenia, że kierowca starający się o odszkodowanie był w momencie zdarzenia trzeźwy. – Warto czytać to, co jest małym drukiem na umowach, bo obecność policji jest często warunkiem wypłaty odszkodowania. Są i takie przypadki, że kierowca zostanie przyłapany przy okazji na ewidentnym wykroczeniu, wówczas musi liczyć się z mandatem – dodaje naczelnik drogówki.
Czyja droga? Czyja odpowiedzialność?
O wiele więcej problemów jest z ubezpieczeniem OC. Tu już znaki ostrzegające mają znaczenie. Nie doczekamy się odszkodowania, jeśli okaże się, że w chwili zdarzenia jechaliśmy z nadmierną prędkością i zignorowaliśmy znaki drogowe, informujące o możliwości pojawienia się zwierząt leśnych na drodze. W przypadku, gdy zarządca drogi nie wywiąże się z obowiązku ustawienia znaku, a kolizja z dzikim zwierzęciem miała miejsce na obszarze, który uzasadniałby jego ustawienie, po stronie zarządcy, którym może być gmina, starostwo powiatowe, zarząd województwa czy Skarb Państwa, powstaje odpowiedzialność odszkodowawcza.
Jeśli do wypadku dojdzie w czasie polowania, za poniesione szkody odpowie organizator polowania albo Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe. Jeśli do zdarzenia dojdzie na odcinku drogi prawidłowo oznakowanej, należy liczyć się z tym, iż uzyskanie odszkodowania będzie wręcz niemożliwe.
Są miejsca gdzie szczególnie często dochodzi do kolizji ze zwierzyną. – Zwierzęta mają swoje ścieżki, a te niestety często przecinają szosy. Bardzo często wyjeżdżamy na interwencje na nowy odcinek ulicy Wielopolskiej. Niebezpieczna jest również ulica Mikołowska, w pobliżu Przegędzy, oraz ulica Rudzka od Stodół do Paproci. Tu są zwierzęta, jest ich sporo i należy jeździć naprawdę wolno. Nasi pracownicy spotykają je często, kiedy jeżdżą i sprawdzając choćby nawierzchnię dróg – dodaje na zakończenie Dariusz Tukalski.
Adrian Czarnota
Najnowsze komentarze