Dwie uczelnie zamiast trzech. UŚ wyprowadza się za miesiąc
Politechnika Śląska na początku sierpnia oficjalnie potwierdziła, że przeprowadza się na kampus przy Rudzkiej. Budynek przy ulicy Kościuszki przejmie Zespół Szkół Technicznych, a władze politechniki chcą za dwa lata stworzyć w Rybniku niezależny wydział.
Wiadomość ta nie spadła jak grom z nieba, a jaskółki pojawiały się już na kilkanaście tygodni przed oficjalnym potwierdzeniem. Politechnika, przejmując schedę po Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, chce zrobić to w pełnym zakresie. W budynku na kampusie w 2015 roku powstać ma wydział, najprawdopodobniej nowoczesnych technologii przemysłowych. Tym samym umiera jedyna czysto humanistyczna odnoga kampusu.
UŚ zaspał
– Zapadła mi w pamięć wypowiedź rektora Banysia, który przyznał otwarcie, że być może ich oferta nie była na tyle atrakcyjna dla studentów. To znów pokazuje nam, jakie rzeczywiście trendy dzisiaj panują - kierunki techniczne i generujące ogromne możliwości znalezienia pracy są oblegane, natomiast humanistyczne są w dołku – mówił na początku lipca Stefan Makosz, dyrektor Centrum Kształcenia Inżynierów Politechniki Śląskiej w Rybniku. Wtedy jeszcze nie mógł oficjalnie potwierdzić, że PŚ faktycznie budynek po kampusie przejmie: – Wszystko jest na dobrej drodze – mówił.
Dzisiaj sytuacja wygląda już zupełnie inaczej, wciąż jednak losy Politechniki Śląskiej w Rybniku owiane są tajemnicą. – Prawdę powiedziawszy, rektor zastrzegł, by nie udzielać zbyt szczegółowych informacji. Myślę, że więcej szczegółów poznamy za niedługo – komentuje Stefan Makosz.
Co wiemy na dziś
Wiemy na pewno, że UŚ się wyprowadza. Wiemy też, że politechnika chce przejąć budynek na kampusie w całości, gdyż ich zasób studentów przewyższa ilość, jaką „dysponował” uniwersytet. Budynek na ulicy Kościuszki przejmie z powrotem Zespół Szkół Technicznych. – Poprawi to komfort pracy uczniów i nauczycieli największej szkoły w Rybniku – stwierdza rzecznik urzędu miasta, Lucyna Tyl. W ZST panuje obecnie spore przepełnienie, więc z pewnością uczniowie i nauczyciele skorzystają na „rozbudowie” bazy sal lekcyjnych. Pewne jest także to, że na przełomie 2015 i 2016 roku nie będzie już w Rybniku CKI, a powstanie zamiast niego osobny wydział politechniki, gdyż tego na dziś wymagają ustawy, nie znamy jednak jego oficjalnej nazwy.
W dyskusjach na temat zmian, jakie zajdą już za cztery tygodnie w rybnickiej oświacie, przewija się także jeszcze inny wątek. – Te kilkanaście lat temu w grudniu byłem z moją córką na chirurgii dziecięcej, w szpitalu na Rudzkiej. Następnego roku, w styczniu-lutym otwieraliśmy już oddział uniwersytetu i zawiązywał się kampus. Teraz uniwersytet żegnamy – mówi Krzysztof Jaroch, naczelnik wydziału informacji i promocji urzędu miasta. To jest więc kolejna pewna rzecz – uniwersytetu będzie w Rybniku brakować.
(mark)
ZA CZYM ZATĘSKNIMY
Brak Uniwersytetu Śląskiego w naszym mieście przyniesie ze sobą mniejsze lub większe konsekwencje, które odczujemy także my, rybniczanie.
Kampus przestanie być kampusem – nie z nazwy oczywiście. Jednak ideą tego jedynego w swoim rodzaju tworu było połączenie trzech uczelni. Zrobienie czegoś, co się jeszcze nikomu w Polsce nie udało. Tracimy więc pewną perełkę, która odróżniała nas od reszty kraju.
Juwenalia nie będą takie same – to, jak smutno może być na święcie żaków udowodnili studenci dwóch uczelni, którzy brali udział w juwenaliowym korowodzie w tym roku. A chyba każdy pamięta te nie tak odległe czasy, gdy widzieliśmy na Rynku kilkuset studentów.
Koniec humanizmu – to nie klęska, czy tragedia, bo humanizm i studia „nie-ścisłe” od lat są w odwodzie, jednak biorąc pod uwagę ilość konferencji naukowych i historycznych, które odbywały się na UŚ, dla zainteresowanych historią, politologią czy literaturą mieszkańców miasta dobre czasy się niestety skończyły.
Brak „Kampusu” – a ostatnio „Kwadransu Kampusu”, czyli pisma, które miało swoje wzloty i upadku, jednak zawsze stanowiło przestrzeń dla studentów, którzy mieli coś do napisania, najczęściej studentów uniwersytetu. Dostępne niemal w każdym barze czy pubie Rybnika, często prezentowało swą zawartością poziom nie gorszy od tego, jakim od lat częstuje nas kultowy już „Zalew Kultury”.
Śmierć Dni Literatury? – z kalendarza imprez być może całkiem nie znikną, jednak z pewnością stracą swój klimat. Bo któż przychodził na spotkania z niszowymi autorami i poetami, którzy zjawiali się w tych dniach w mieście? Studenci i zaganiający ich tam wykładowcy.
Najnowsze komentarze