ROW przegrał w Pucharze Polski. Teraz tylko liga
Piłka nożna – Puchar Polski
W meczu rundy przedwstępnej Pucharu Polski Energetyk ROW Rybnik przegrał z Odrą w Opolu po serii rzutów karnych. Po regulaminowych 90 minutach oraz półgodzinnej dogrywce był remis 2:2.
Do spotkania w Opolu rybniczanie przystępowali prawie w najsilniejszym składzie. Zabrakło jedynie zakontraktowanego niedawno Senegalczyka Idrissy Cisse, który czeka na pozwolenie na pracę. Pierwsze fragmenty meczu należały do gospodarzy. Gracze beniaminka drugiej ligi dłużej utrzymywali się przy piłce. Jednak jako pierwsi zaatakowali rybniczanie. Ładny strzał Jarosława Wieczorka z 25 metrów był minimalnie niecelny. Za moment wyczyn kolegi, z identycznym efektem, powtórzył Kamil Kostecki. Po przeciwnej stronie boiska swoich sił próbował Sebastian Deja. Po jego uderzeniu z 18 metrów piłka przeleciała kilkadziesiąt centymetrów nad poprzeczką. Bliski szczęścia był również Krystian Kowalczyk. Na szczęście trafił jedynie w boczną siatkę. Za moment mogło być 1:0 dla gości, kiedy to piękną podcinką z narożnika pola karnego popisał się Marek Krotofil. Świetnie interweniował jednak Bartłomiej Danowski. Po przerwie gra stała się bardziej otwarta, co przełożyło się na większą ilość podbramkowych sytuacji. Pierwszą okazję miał Wieczorek, ale piłka po jego strzale z 10 metrów przeleciała obok słupka. Za moment po przeciwnej stronie jak z armaty huknął Tomasz Copik. Futbolówka leciała jednak w środek bramki i Daniel Kajzer zdołał ją złapać. Kilka minut później swoją szanę miał Roland Buchała, który kopnął piłkę w kierunku bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Rafała Kurzawy. Górą był jednak golkiper Odry. Za moment kibice oglądali pierwszego gola. Doświadczony Tomasz Copik posłał z własnej połowy fenomenalne, prostopadłe podanie do Dawida Tomanka, który uciekł Danielowi Kutarbie i nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Kajzerem. Wszystko działo się w 57. minucie. Miejscowi z prowadzenia cieszyli się zaledwie 360 sekund. Swoją winę odkupił Kutarba posyłając dobre dośrodkowanie w pole karne rywala. Do piłki dopadł Jarosław Wieczorek i wystawił ją Rafałowi Kurzawie. Ten płaskim strzałem z kilku metrów pokonał Danowskiego i doprowadził do wyrównania. Remis nikogo nie zadowalał, więc jedni i drudzy nadal atakowali. W ekipie Odry okazję miał między innymi Copik. Groźnie było też po błędzie w komunikacji pomiędzy Kajzerem i Grolikiem. Wśród Energetyków bliscy szczęścia byli Kurzawa i Krotofil, a centymetrów zabrakło Wieczorkowi, który w 90. minucie soczystym strzałem z 16 metrów trafił w poprzeczkę. Kilka sekund po tym wydarzeniu sędzia odgwizdał koniec regulaminowego czasu gry i zarządził dogrywkę. Dodatkowy kwadrans z animuszem rozpoczęli rybniczanie, wypracowując sobie trzy okazje w ciągu kilku minut. Gospodarze zaatakowali raz, ale za to jak! W 102. minucie piłkę wybijał Kajzer. Na środku boiska najwyżej wyskoczył do niej Copik i głową posłał ją w kierunku Sebastiana Deji. Ten po kilkumetrowym rajdzie zdecydował się na strzał. Wyszło znakomicie, bo uderzona z okolic trzydziestego metra futbolówka za moment zatrzepotała w siatce przyjezdnych. Ale podopieczni Ryszarda Wieczorka nie zamierzali się poddawać. Już na początku drugiej połowy dogrywki świetną okazję miał Kutarba, jednak z kilku metrów uderzył zbyt słabo. Lepiej spisał się Marek Gładkowski. W 110. minucie otrzymał płaskie podanie z prawego skrzydła od Marka Krotofila i strzałem pod poprzeczkę z sześciu metrów nie dał szans Danowskiemu. Wspomniany duet w ostatnich fragmentach spotkania mógł rozstrzygnąć losy rywalizacji. Najpierw Krotofil trafił w słupek, a następnie Gładkowski fatalnie skiksował, choć miał przed sobą tylko opolskiego bramkarza. Niewykorzystane okazje spowodowały, że kibice mieli okazję obejrzeć serię rzutów karnych. W pierwszej kolejce gole zdobyli Copik i Muszalik. Następnie Kajzera pokonał Michniewicz, zaś Danowski obronił „jedenastkę” wykonywaną przez Szarego. Po trzeciej kolejce sytuacja Energetyka stała się dramatyczna, bo bramkę strzelił Deja, a Danowski wyczuł intencje Wieczorka. Cień szansy na zwycięstwo pozostał dzięki czwartej kolejce, w której Kajzer obronił strzał Surowiaka, zaś nie pomylił się Krotofil. Jednak za moment do siatki trafił Krysian i tym samym faktem stało się zwycięstwo Odry Opole.
(kp)
Odra Opole – Energetyk ROW Rybnik 4:2
Bramki: Dawid Tomanek (57.), Sebastian Deja (102.) – Rafał Kurzawa (63.), Marek Gładkowski (110.)
Rzuty karne: wykorzystane: Muszalik, Krotofil, niewykorzystane: Szary, Wieczorek (ROW) – wykorzystane: Copik, Michniewicz, Deja, Krysian, niewykorzystane: Surowiak (Odra)
Odra: Bartłomiej Danowski – Dawid Łoziński, Tomasz Drąg (78. Arkadiusz Lalko), Maciej Michniewicz, Krystian Kowalczyk (68. Marcel Surowiak) – Dawid Tomanek, Tomasz Copik, Adrian Krysian, Michał Glanowski, Sebastian Deja – Mateusz Cieluch (68. Dawid Wolny).
Energetyk ROW: Daniel Kajzer – Marek Krotofil, Marcin Grolik, Sławomir Szary, Daniel Kutarba – Mariusz Muszalik, Rafał Kurzawa (86. Mateusz Szatkowski), Kamil Kostecki, Daniel Feruga (86. Marek Gładkowski), Jarosław Wieczorek – Roland Buchała (67. Szymon Jary).
Po meczu powiedzieli:
Ryszard Wieczorek, trener Energetyka ROW
Dla kibiców było to dobre widowisko. Pierwsza połowa dość zachowawcza z jednej i drugiej strony. Widać było, że gospodarze grali na świeżości, że dopiero co rozpoczęli treningi. My ciężko pracujemy od dwóch tygodni i to odbiło się na dynamice. Druga połowa była już zdecydowanie lepsza. Choć straciliśmy bramkę, to potrafiliśmy zorganizować się w ataku. Nasze akcje się coraz bardziej zazębiały i w końcu doprowadziliśmy do wyrównania. Największą przewagę mieliśmy zaś w dogrywce. Ciężko trenujemy, więc na złapanie dynamiki i polotu w grze przyjdzie jeszcze czas, choć mimo wszystko już dziś nie wyglądało to źle. Dobrze prezentowaliśmy się również kondycyjnie. Wygrana przeciwnika spowodowała, że możemy teraz spokojnie trenować i myśleć już tylko i wyłącznie o pierwszej lidze. Niestety, mecz pokazał również, że trochę brakuje nam jakości jeśli chodzi o zmienników. Marek Gładkowski strzelił bramkę, ale zmarnował też „setkę”. Mateusz Szatkowski dwa razy przewrócił się w dogodnej sytuacji. A my musimy naszej „ławce” podnosić poprzeczkę coraz wyżej, bo przyjdzie taki czas, że rezerwowi będą musieli wyjść na boisko, strzelić bramkę i przesądzić o losach spotkania.
Roland Buchała, zawodnik Energetyka ROW Rybnik
Od samego początku było widać, że jesteśmy na innym etapie przygotowań niż Opole. Nie ma co się jednak tłumaczyć. Przyjechaliśmy tutaj wygrać i myślę, że walczyliśmy do samego końca. Szkoda niewykorzystanych sytuacji, bo mogło być „pozamiatane” już w regulaminowym czasie gry. Piłka nie chciała jednak wpaść do bramki. Szczęście było po stronie gospodarzy. Trzeba wyciągnąć z tej porażki wnioski. Teraz przed nami ciężki obóz i przygotowania do inauguracji pierwszej ligi.
Najnowsze komentarze