Thunders na półmetku
FUTBOL AMERYKAŃSKI – II PLFA.
Mówi się często, że drugi sezon nowo powstałej drużyny jest najtrudniejszy. I to powiedzenie chyba najbardziej pasuje do sytuacji, w jakiej obecnie znajdują się futboliści Rybnik Thunders. Przegrali wszystkie dotychczasowe mecze tego sezonu, choć widać iskierkę nadziei na poprawę.
Sezon Grzmoty zaczęły w Rzeszowie, 20 kwietnia. Rybnik Thunders zmierzyli się tam z lokalnymi Ravens. Mecz ten okazał się trudniejszy, niż pierwotnie zakładano. – To nie był łatwy mecz, to nie było łatwe boisko – mówił po meczu prezes klubu Rybnik Thunders, Grzegorz Miśkiewicz. Rybniczanie przegrali 20:6. Przegrana pokazała, że ten sezon w II Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego nie będzie należał do łatwych. – W zeszłym sezonie nasza inauguracja wyglądała bajecznie. Wygrana z Olkuszem i Rzeszowem pozwoliła nam uwierzyć w siebie, a późniejsze niepowodzenia z bardziej doświadczonymi przeciwnikami były łatwiejsze do przełknięcia. Tegoroczny mecz z Ravens pokazał nam nasze braki i niedociągnięcia – tłumaczy Marek Grecicha, rzecznik prasowy Rybnik Thunders.
Zmotywowani nieprzewidzianą porażką Thunders mieli nadrobić straty w meczu domowym z Częstochowa Saints. W pierwszym sezonie Święci rozbili rybniczan 30:0 u siebie, tym razem miało być inaczej. Okazało się jednak, że i tym razem zwyciężyła drużyna z Częstochowy. Saints zdominowali Grzmoty, wygrywając 36:12. – Widać ewidentnie, że w ten mecz, podobnie jak w Rzeszowie, weszliśmy za późno. Pierwszą połowę przespaliśmy, później nastąpiło przebudzenie, jednak było już za późno by nadrobić straty – mówi Grzegorz Miśkiewicz. Po dwóch porażkach sytuacja w tabeli zaczęła wyglądać dość ponuro. Z zapowiedzi o walce o najwyższe cele nie zostało zbyt wiele, tym bardziej, że Thunders czekał kolejny ciężki mecz – tym razem z Diabłami z Wrocławia.
– Na mecz do Wrocławia jechaliśmy nieco osłabieni, niektórzy zawodnicy musieli grać w dwóch formacjach, czyli de facto cały mecz na boisku bez zmiany. Jednak biorąc pod uwagę końcowy wynik wyjeżdżaliśmy z stolicy Dolnego Śląska z podniesionymi głowami – mówi Miśkiewicz. Branżowe media zapowiadały demolkę, tak się jednak nie stało. Gdy pierwsza kwarta zakończyła się 0:0 w powietrzu zaczęło pachnieć niespodzianką. – Straciliśmy przyłożenie i podwyższenie w drugiej kwarcie, jednak to nas nie załamało. Trzecią kwartę znów zagraliśmy na „zero z tyłu”, a ostatnia część spotkania to już popis naszej defensywy i świetnych akcji biegowych. Zabrakło szczęścia – mówi Marek Grecicha. Mecz zakończył się wynikiem 8:6 dla gospodarzy i wydaje się, że Grzmoty zaczęły wreszcie łapać formę. – Czujemy się po tym meczu silniejsi, zaczyna procentować przygotowanie fizyczne – przyznaje Miśkiewicz.
Kolejny mecz Thunders już w przyszłą sobotę, 6 lipca. Do Rybnika przyjadą goście z Suchej Beskidzkiej, drużyna Majster-Pol Broncos. – Broncos to beniaminek ligi, jednak panowie mają doświadczenie w lidze ośmioosobowych drużyn. Biorąc pod uwagę naszą postawę we Wrocławiu jesteśmy dobrej myśli. Najwyższy czas, by Thunders zaczęli zdobywać punkty – mówi Marek Grecicha.
Mecz odbędzie się na stadionie Rybnik Thunders, przy ulicy Za Torem w Rybniku – Paruszowcu o godzinie 15.00. – Jak zwykle liczymy na frekwencję rybniczan. Jesteśmy jedną z tych drużyn w lidze, która nie schodzi poniżej pewnego poziomu frekwencji na meczach. Zawsze przychodzi 300–400 osób i to bardzo nas cieszy. To znaczy, że jest w Rybniku klimat na futbol – kończy Miśkiewicz.
(red)
Najnowsze komentarze