To szatnia wygrała ligę
WYWIAD – Ryszard Wieczorek.
Z Ryszardem Wieczorkiem rozmawiamy o awansie, ale również o kibicach i wyzwaniu jakim jest I liga.
Marek Pietras: – Po rundzie jesiennej i pierwszych meczach na wiosnę, wydawało się że awans do I ligi będzie formalnością. Stało się jednak inaczej i emocje były prawie do końca.
Ryszard Wieczorek: – Wydawało się, że tak będzie dlatego, bo zespół bardzo dobrze grał i do tego skutecznie. Jednak piłka uczy pokory. Pokazuje, że nie zawsze jest tak jakby się chciało. Chcieliśmy wygrywać wszystkie mecze, grając efektownie, a tak się nie da. Problemy, które pojawiły się w pewnym momencie miały swoje przyczyny.
Jakie?
Nie byliśmy w stanie utrzymać rytmu meczowego z powodu ataku zimy. Po zwycięstwie 5:0 z Rakowem, spadło chyba z metr śniegu i przez dwa tygodnie trenowaliśmy na sztucznej nawierzchni. W tym momencie wiele rzeczy w temacie motoryki ucieka. Nie ma szansa w takich warunkach utrzymać odpowiedniej dyspozycji przez całą rundę.
Jednak w ostatnich meczach piłkarze wyglądali dobrze.
Cieszymy się z tego, że w pewnym momencie udało nam się wszystko odbudować i w efekcie zrealizować nasz cel. Przed sezonem był nim awans, i awansowaliśmy.
Co wg pana było największą siłą rybnickiej drużyny?
Zagrało parę rzeczy, które muszą być spełnione, aby odnosić sukcesy. Pierwsza sprawa to stworzenie kadry czyli zbudowanie „szatni”. Żeby tak się stało muszą być odpowiednie warunki finansowe. Dlatego chciałem podziękować prezydentowi Fudalemu, który wyłożył spore środki, gdy trzeba było pomóc zespołowi. To był punkt wyjścia. Latem udało się ściągnąć dobrych zawodników, w ziemi doszedł Radler. Myślę, że to szatnia wygrała tę ligę.
Samą atmosferą trudno wywalczyć awans.
Oczywiście. Oprócz tego, że w szatni był kolektyw była również jakość. Na II ligę na pewno wystarczająca. Uważam, że na boisku nie było słabych ogniw. Mimo, że często stosowaliśmy rotację. Chociażby na pozycji napastnika. Gdzie grali na zmianę Buchała, Gładkowski i Bałuszyński.
Wróćmy na moment do meczu z Chrobrym Głogów, który w dramatycznych okolicznościach wygraliście 4:3. Dla mnie była to taka wisienka na torcie tego sezonu.
Oczywiście, że takie mecze się pamięta. One zdarzają się jednak z pewnej przyczyny. Ja od dwóch lat narzucam pewien tok myślenia na boisku i sposób na grę. Zawodnicy to realizują, są przyzwyczajeni, żeby grać w tłoku, pod presją przeciwników. Wtedy można odwracać losy meczów. Piłkarze są do tego przygotowani.
Znamienne jest to, że ostatecznie o tym zwycięstwie zadecydował kapitan zespołu.
Zawsze powtarzałem, że w drużynie muszą być liderzy. W końcówce na pewno z tej roli wywiązywał się także Mariusz Muszalik. Wypracował ważne karne, do tego potrafił je wykorzystać. We wspominanym meczu z Chrobrym Jarek Wieczorek i Kamil Kostecki wiedzieli, że muszą wziąć ciężar gry na siebie i to zrobili. Dlatego mogliśmy zobaczyć kapitalną końcówkę meczu.
Zostanie pan w Rybniku?
Jestem w trakcie rozmów z prezesem. Wiele tematów jeszcze przed nami, ale uważam że ten najważniejszy czyli dotyczący dalszej współpracy jest bliski sfinalizowania. Myślę, że powinniśmy osiągnąć porozumienie. Potem przyjdzie czas na budowanie składu. Odpowiedniego na wymagania I ligi. Ale to dopiero przed nami.
Czy w drużynie będzie dużo zmian, trzeba ją mocno przebudować, aby spokojnie rywalizować na klasę wyżej?
Nie chciałbym teraz mówić o szczegółach. Najpierw zawodnicy dowiedzą się czy zostają w drużynie, czy zostaną np. wypożyczeni. Jest grono piłkarzy, które spełnia moje oczekiwania i mogą spokojnie rywalizować w I lidze. Chcemy jednak zrobić krok do przodu, więc bez względu jak mocna jest obecna kadra, potrzebna jest świeża krew. Myślę, że jeżeli od trzech do pięciu znaczących zawodników do nas dołączy, to będziemy mieć odpowiednią jakość.
Wy jako drużyna zrealizowaliście cel. Myślę jednak, że ze swojego zadania wywiązali się też kibice, którzy prawie zawsze towarzyszyli drużynie w meczach wyjazdowych.
To bardzo pozytywne zjawisko. Jest kapitalna atmosfera, którą tworzą tzw. szalikowcy. Ale to nie są tacy kibice, których należy się bać. Wielu z nich to poukładane osoby. Miałem okazję kilka razy się z nimi spotkać. Zawsze były to merytoryczne rozmowy. To grono ludzi, które wie co do nich należy. Tworzą bardzo fajne oprawy meczowe, a do tego znają się na piłce. Takim apogeum był mecz z Rozwojem. Wtedy drużyna bardzo potrzebowała wsparcia i je otrzymała. Ja również. To dobrze wróży na przyszłość.
Najnowsze komentarze