Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Senator Piecha: – Mój start do europarlamentu to prasowe plotki

30.04.2013 00:00 red

W zeszłym tygodniu poseł Bolesław Piecha został senatorem. Pytamy go o zwycięstwo w wyborach, o to, co chciałby w senacie robić oraz przyszłość, gdyż głośno niedawno było, że to właśnie Piecha ma być „jedynką” w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Marek Grecicha: – Panie senatorze, zwycięstwo w wyborach uzupełniających to drugi oddech partii? Sygnał, że ruszacie w Polskę, by wygrywać dalej?

Bolesław Piecha: – Oczywiście, że tak. Każda partia ma jakąś strategię. Każda ma program, który chce swym wyborcom przekazać i go realizować. A realizować można na dwa sposoby – po pierwsze drogą dyskusji i edukacji, przez pisanie książek, spotkania z obywatelami i tak dalej. Po drugie – przez pełnienie władzy i wprowadzanie go w czyn. Każda partia musi w związku z tym potwierdzać atrakcyjność swojego programu. To oczywiście sytuacja modelowa. Inną kwestia jest marketing polityczny. Każdy sygnał, że jest grupa wyborców, która nas popiera, jest wartościowy. A Rybnik przez dłuższy czas był na ustach wszystkich, którzy zajmują się polityką w Polsce. I o to nam chodziło, chcieliśmy dać sygnał, że jest alternatywa dla obecnego rządu. To nie tylko partia, która ma utarte i często przylepione gęby, ale partia z programem, który chce realizować.

Jak pan widzi swoje miejsce w senacie, czym chciałby się pan zająć?

Jestem już po ślubowaniu, które odbyło się 24 kwietnia i jestem członkiem dwóch senackich komisji – komisji zdrowia, w której będę obecny stan służby zdrowia obserwował troszkę z innej, niż dotychczas perspektywy, bardziej analitycznej. Dokończę wreszcie pisanie programu partii w zakresie ochrony zdrowia i zadań zdrowia publicznego. Druga komisja to komisja ustawodawcza. Nie jestem prawnikiem, ale 12-letnie doświadczenie w parlamencie, to doświadczenie „dłubania” w dokumentach prawnych. I to dokumentach najwyższych lotów. Doświadczenie w konstruowaniu prawa mam, a jest ono dość uniwersalne, ponieważ komisja zajmuje się bezpośrednim wpływem prawa na społeczeństwo. Żyjemy w państwie prawa stanowionego i to społeczeństwo decyduje, jak to prawo wygląda. To nie tylko aspekty zakazów i nakazów, tego czym zajmuje się policja czy prokuratura, ale wszystkich zapisów prawnych, które regulują nasze wzajemne relacje – wystawienie faktury, kto zapłaci, kiedy, a co się stanie, jeśli nie zapłaci. To wszystko także leży w naszych zainteresowaniach.

Trzecia sprawa, która mnie interesuje, to region. Trzeba trochę inaczej spojrzeć na Śląsk. Bo mandat jest inny. Nie tyle ogólnopolski, choć jest ogólnopolski, ale jestem przedstawicielem tego regionu, tego jednomandatowego okręgu. A Rybnik ma swoje lokalne problemy i sprawy, którymi także trzeba się zająć. Między innymi marginalizowanie przemysłu wydobywczego. To kwestia bardzo ważna, w której trzeba jeszcze wiele zrobić. Bo zdać sobie sprawę trzeba, że Polska musi mieć dostęp do stosunkowo taniej energii. A dzisiejsze regulacje, np. w generowaniu CO2 stoją na przeszkodzie. Mówiąc o regionie, warto zwrócić też uwagę na sąsiadów, na Czechów. Nasz region sąsiaduje z tym krajem i te stosunki, choć czasem różne i trudne, trzeba cały czas pielęgnować i wzmacniać. Mamy czeskich inwestorów w Polsce, np. Karbonia i kopalnia „Dębieńsko”.

W kampanii wyborczej kładł pan także nacisk na rybnicki szpital wojewódzki. Co w tym temacie zamierza pan zrobić?

Będę miał teraz więcej czasu, by się temu przyjrzeć. Ja jestem po pierwsze przeciwnikiem dezinformacji dotyczącej szpitalnictwa w Polsce i wydaje mi się, że Rybnik nie jest tutaj odosobnionym przykładem. Mam wrażenie, że zaczyna przeważać kreatywna księgowość. Czyli robienie mgły. Wszystko musi być pokazane czarno na białym – jakie szpital generuje koszty, jakie ma straty, czy reaguje prawidłowo na potrzeby zdrowotne i jaki jest dysonans pomiędzy tymi potrzebami a finansami. Nie oszukuję się, że szpitale w Polsce na wszystko stać. W związku z tym, pytanie brzmi czy dyrekcja szpitala potrafi pogodzić to, co jest dostępne z tym, czego pacjenci oczekują od szpitala. To są bardzo trudne sprawy, ale trzeba o tym pamiętać. Jestem przeciwnikiem prywatyzacji szpitali „do dna”.

Co z rybnicką elektrownią? Ten temat także był jednym z ważniejszych, które poruszali wszyscy kandydaci, czy widzi tutaj pan jakieś rozwiązanie?

To jest temat bardzo trudny, ponieważ wiele teraz zależeć będzie od Unii Europejskiej i samego inwestora. Dzisiaj budować trzeba po pierwsze zaufanie. Bo fakt, że jakiś inwestor rezygnuje z dużego projektu w innym regionie Polski jest przecież sygnałem dla wszystkich inwestorów w kraju i zagranicą. Pojawiają się obawy, że w temacie EDF Rybnik zbyt wiele zrobić się już nie da, jednak sądzę, że tak Sejm jak Senat nad tym problemem będzie się musiał jeszcze pochylić.

Ostatnie pytanie – bardzo długo pojawiały się głosy i doniesienia, że to pan właśnie będzie „jedynką” Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach do europarlamentu. Czy to prawda? Czy Senat będzie tylko jednorocznym romansem, czy też zdecydowanie angażuje się pan w pracę tej izby do końca kadencji?

Te wszystkie doniesienia to tylko plotki, informacje dziennikarzy, ich domena. Nie ma żadnego dowodu, żadnego dokumentu, czy decyzji, że w ogóle taką sprawę omawiano z kimkolwiek. Ja nie jestem zwolennikiem robienia czegoś „na chwilę”, albo tymczasowo, dlatego na pewno nie traktuję tak mandatu senatora. Nigdy zresztą tak nie postępowałem. Jestem senatorem i jestem zaangażowany w pracę Senatu tak samo, jak zaangażowany byłem w pracę Sejmu. Moje podejście się nie zmienia. A kadencja trwa, do następnych wyborów jeszcze dwa i pół roku.

Dziękuję za rozmowę.

  • Numer: 18 (338)
  • Data wydania: 30.04.13