Żegnaj Sejmie, witaj Senacie
Antoni Motyczka ma następcę. Fotel senatora zajmie Bolesław Piecha. Jego miejsce w Sejmie – Grzegorz Janik. Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory bezdyskusyjnie, choć „poseł stąd” nie zdobył zaufania rybniczan.
„Czas na Śląsk” okazało się hasłem, które dało Bolesławowi Piesze miejsce w Senacie. Kandydat PiS zebrał ponad 28 proc. głosów, o 10 punktów procentowych więcej niż drugi w klasyfikacji Józef Makosz. To ten drugi pokazał jednak, że Rybnik zdobyć można nie plakatami i bilbordami, a bezpośredniością i zaufaniem.
Makosza „adieu” z polityką?
Pierwszy rybnicki frankofil zebrał w Rybniku ponad 33 proc. głosów. Znaczy to, że nazwisko Makosz przestało się kojarzyć pejoratywnie. Były prezydent Rybnika zapowiadał przed wyborami, że to jego ostatni start, ostatnia przygoda z polityką. Biorąc jednak pod uwagę wynik, można się zastanawiać, czy rzeczywiście tak będzie. Makosz budował swoją kampanię na spotkaniach i rozmowie, nie bilbordach i plakatach. Jedyną promocją, na jaką się zdecydował, to media – papierowe i internetowe.
W innych gminach to Piecha wiódł jednak prym. W Czerwionce-Leszczynach zmiażdżył kontrkandydatów, zbierając ponad 41 proc. głosów – drugi w tej gminie Makosz zyskał jedynie 13,89 proc. Były poseł PiS zwyciężył także w Mikołowie, pokonując kandydata z tamtego regionu – Mirosława Dużego z PO. Piecha zgarnął również Orzesze, Gaszowice, Jejkowice i Świerklany.
RAŚ w kryzysie
Te wybory to drugi już romans Pawła Poloka z polityką. Kandydat RAŚ nie zaliczy jednak tego występu do udanych. Marsz po Senat, który miał byc wyraźnym sygnałem, że Ruch Autonomii Śląska staje się coraz silniejszy skończył się w Lyskach i Ornontowicach. Tylko tam Polok zdołał zwyciężyć. Śląsk przestał więc być na wskroś śląski, stawiając raczej na duże, pewne i stabilne ugrupowanie – PiS, którego kandydat również na śląskość stawiał. Obraz Śląska Bolesława Piechy diametralnie różnił się jednak od tego, co prezentował Polok. Gdy kandydat RAŚ wyjechał furmanką na miasto, by agitować, poseł PiS ściągnął do Rybnika najważniejszych polskich polityków prawicy, by pokazać, że Śląsk jest integralną częścią państwa, równie ważną i silną jak centrum kraju. I to poskutkowało.
Największym przegranym wyborów jest jednak Piotr Masłowski – działacz Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych w Rybniku był i dalej jest osobą niemalże anonimową. W samym Rybniku zebrał 319 głosów. W Wyrach, Orzeszu i Ornontowicach tylko po jednym. Wybory zakończył na ostatnim miejscu z wynikiem 1,69 proc. głosów.
Prztyczek w nos PO i SLD
Dwie spośród trzech największych partii, które także wystawiły swoich kandydatów nie spisały się dobrze. W ogólnym rozrachunku przegrały te wybory na własne życzenie. Duży z PO zwyciężył tylko w Łaziskach Górnych, gdzie był kiedyś burmistrzem. Przegrał z Piechą nawet w Mikołowie i Orzeszu, miejscowościach, z którymi również był związany. Krzysztof Sajewicz z SLD na zmianę z Piotrem Masłowskim zamykał stawkę niemal w każdej gminie. W Jejkowicach nikt na niego nie zagłosował. Nie pomogła wizyta Leszka Millera, nie pomogły rozwieszane w lasach, przy drogach przelotowych plakaty.
Innym kandydatem, który liczył na sukces, a wraca z Rybnika z podkulonym ogonem jest Janusz Korwin-Mikke. Spotkania wyborcze w przepełnionych salach, liczne konferencje prasowe i pomysłowa agitacja to nie wszystko. Korwin-Mikke jako polityk jest dzisiaj spalony, a uzupełniające wybory, w których prócz Bolesława Piechy był najbardziej rozpoznawalną postacią są tego wystarczającym dowodem. JKM wyprzedziła niezależna kandydatka z listy PSL Grażyna Kohut – uzyskując 8,36 proc. głosów, podczas gdy wynik kandydata Kongresu Nowej Prawicy wyniósł 7,92.
Dobra frekwencja
Gorączka wyborcza udzieliła się mieszkańcom okręgu nr 73. Mimo zapowiedzi, że frekwencja wyniesie nie więcej niż 6–7 proc. do urn poszedł co dziesiąty zdolny do głosowania. 11 procent to wynik bardzo dobry, biorąc pod uwagę jak dziwne i nierówne tempo przybrała tegoroczna kampania. PiS i SLD ofensywę zaplanowały na sam koniec, Makosz większość czasu spędził we Francji, Platforma zupełnie wybory odpuściła. Tylko Korwin-Mikke i RAŚ próbowali utrzymać dobre tempo przez całą kampanię.
Wybory odbyły się bez problemów, Państwowa Komisja Wyborcza nie stwierdziła podczas ich trwania żadnych zakłóceń ciszy wyborczej. Spokojnie było też podczas zliczania głosów. Pierwsze wzmianki o wynikach podawały Józefa Makosza jako zwycięzcę, podczas zliczania ok. 30 procent głosów prym odebrał mu Bolesław Piecha i bez problemów dowiózł zwycięstwo.
(mark)
Najnowsze komentarze