Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Mieszkańcy w strachu – kto następną ofiarą?

08.01.2013 00:00 red

SKRZYSZÓW. W sprawie morderstw w Skrzyszowie wciąż bez przełomu.

Ponad trzy tygodnie po tajemniczej zbrodni w dalszym ciągu nie wiadomo, kto zabił dwóch mężczyzn i usiłował zamordować ich żony. Policja sprawdza wszelkie tropy, ale żaden z nich nie doprowadził na razie do mordercy. Rosną obawy, że sprawcy lub sprawców już nigdy nie uda się wykryć i ukarać.

Przypomnijmy, 16 grudnia około godz. 23.00 w domu przy ulicy Wspólnej, wracająca 24-letnia kobieta odkryła leżących we krwi rodziców oraz dziadków. Wezwała policję i pogotowie. Mimo prób reanimacji pogotowie stwierdziło zgon 55-letniego Krystiana W. i 76-etniego Rajmunda G.  Mężczyźni zostali zabici uderzeniami tępym narzędziem w głowę, być może sporym  młotkiem lub obuchem siekiery. Podobne ciosy otrzymały żony obu mężczyzn. One napaść przeżyły i w ciężkim stanie zostały odwiezione do szpitali w Wodzisławiu i Jastrzębiu, gdzie do dziś przebywają pod ochroną policji. – Już nie będziemy spokojnie spać – mówili nazajutrz mieszkańcy Skrzyszowa.

Dziesiątki domysłów

Tymczasem w sprawie nadal nie można mówić o przełomie. Nie zatrzymano do tej pory żadnych osób. Co więcej, wciąż nie wiadomo kim był lub byli mordercy i jaki był motyw tej zbrodni. Pewnie dlatego prokuratorzy nie udzielają żadnych informacji na temat szczegółów śledztwa. Podobnie policja. Szef wodzisławskiej policji Krzysztof Justyński zapewnia, że jego funkcjonariusze robią co tylko w ich mocy, by złapać sprawców mordu. – Policjanci pracują nad tą sprawą od rana do wieczora – mówi komendant Justyński. Na razie bez efektu, mimo że policja sprawdza wszelkie możliwe tropy. W nadziei znalezienia czegokolwiek sprawdzane są nagrania, uchwycone przez kamery zainstalowane na budynkach użyteczności publicznej, m.in. z budynku Gminnej Biblioteki Publicznej w Godowie, znajdującej się przy drodze łączącej gminę Godów z miastem Jastrzębie. Od 31 grudnia sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która przejęła ją od Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu. Śledczy z gliwickiej okręgówki, której podlega wodzisławska prokuratura rejonowa poprosili o akta z końcem roku. – Nie chodzi o żadne błędy, nieprawidłowości czy wyniki pracy wodzisławskiej prokuratury. Czasem przejmujemy sprawy z podległych prokuratur i nie jest to nic nadzwyczajnego. Dla przykładu mogę powiedzieć, że w ostatnich dniach przejęliśmy dwa inne postępowania z prokuratur w naszym okręgu – zapewnia Michał Szułczyński, naczelnik Wydziału V Śledczego w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach.

Skradziona kamera

Dwa tygodnie przed makabrycznym mordem w Skrzyszowie w nocy z 2 na 3 grudnia z budynku przy ulicy 1 Maja w Skrzyszowie skradziona została kamera, za pomocą której każdy internauta na żywo mógł sprawdzić, co dzieje się w pobliżu skrzyżowania ulic 1 Maja, Wspólnej i Wyzwolenia, a więc niedaleko miejsca zbrodni. Samego domu, w którym doszło do mordu kamera swym zasięgiem jednak nie obejmowała. Skradzione urządzenie należało do prywatnej firmy informatycznej. O kradzieży informowali m.in. czytelnicy portalu nowiny.pl. Zdaniem niektórych internautów kamera mogła uchwycić osobę lub osoby, zmierzające do lub oddalające się z miejsca zbrodni. Złodziej zdemontował metalową puszkę-osłonę i zabrał z niej urządzenie nagrywające. Pustą osłonę porzucił obok budynku, na którym była zawieszona. Kamera nagrywała do godz. 1.30 dnia 3 grudnia. O kradzieży poinformowana została policja. Po morderstwie policjanci przypomnieli sobie o tej sprawie. – Trzykrotnie pytali o kradzież i sprawdzali pozostałości kamery – opowiada pani Danuta, na której sklepie urządzenie było zainstalowane. Śledczy na temat kamery nie chcą się wypowiadać. – Dla dobra śledztwa nie możemy potwierdzić tego faktu – mówi prokurator Michał Szułczyński.

Nikt nic nie wie?

W sprawie zbrodni głos zabrali miejscowi księża. W czasie pogrzebu zabitych mężczyzn jaki i w ogłoszeniach parafialnych apelowali, by jeśli ktoś ma jakąkolwiek wiedzę, która mogłaby pomóc w ustaleniu motywów i sprawców zbrodni, niezwłocznie poinformował o tym policję. – Policjanci narzekali trochę, że ta współpraca z naszymi mieszkańcami nie do końca jest taka jakiej by oczekiwali – wyjaśnia ks. Witold Tatarczyk, proboszcz parafii pw. Michała Archanioła w Skrzyszowie. Pytany przez nas o sprawę mordu wójt Godowa przyznaje, że poczucie bezpieczeństwa drastyczne spadło nie tylko w Skrzyszowie. – Mniejsze lub większe obawy mają chyba wszyscy mieszkańcy gminy – przyznaje Adamczyk. Sam na temat sprawy nie zamierza spekulować, ale przyznaje, że docierały do niego różne pogłoski. – Trudno je komentować. Dopóki policja nikogo nie zatrzyma, trzeba traktować je jako plotki – mówi wójt Godowa. Brak przełomu sprawia, że mieszkańcy Skrzyszowa są coraz bardziej poddenerwowani. – Wielu sąsiadów na noc dokładnie zamyka swoje obejścia i spuszcza psy, co wcześniej się nie zdarzało. Ja bardzo lubiłam wieczorne spacery. Teraz z nich zrezygnowałam. Chyba zresztą nie tylko ja – opowiada pani Ewelina, mieszkanka Skrzyszowa.

Artur Marcisz, Adrian Czarnota


Znikające kamery

Kradzież kamery, o której wspominamy w kontekście morderstwa niekoniecznie ma z tą sprawą cokolwiek wspólnego. Do podobnych kradzieży już w okolicy dochodziło. Cztery dni po kradzieży kamery z ulicy 1 Maja ktoś ukradł kamerę zawieszoną na szkole w Krostoszowicach, sąsiedniej miejscowości. – Kamera nagrała sprawcę, ale był zamaskowany i nie udało się go zidentyfikować – wyjaśnia Mariusz Adamczyk, wójt Godowa. Kilka tygodni wcześniej ktoś skradł jedną z kamer wiszących na ośrodku kultury w Skrzyszowie. Z kolei w ostatnich dniach doszło do kolejnych prób kradzieży kamer – w Skrzyszowie znów próbowano ukraść kamerę z ośrodka kultury, w Godowie skradziono kamerę wiszącą na jednym z punktów handlowych. Wygląda więc na to, że po okolicy grasuje amator kamer, monitorujących otoczenie. – Takiej kamery co prawda raczej nie da się wykorzystać w prywatnych celach, bo trzeba mieć rejestrator żeby cokolwiek nią nagrać i to obejrzeć. Natomiast jest to drogi sprzęt i być może ktoś może próbowaćgo sprzedać np. na jakimś serwisie sprzedażowym – mówi Michał Brzemia z firmy Laguna, zajmującej się m.in. instalowaniem monitoringu.

  • Numer: 2 (322)
  • Data wydania: 08.01.13