Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Nowy Blond uratuje świat

16.10.2012 00:00 red

Z reżyserem parodii filmów o Jamesie Bondzie rozmawiamy o nowym filmowym żarcie

Po sukcesie eksperymentalnej produkcji „Dziewczyny lubią blond” z 2009 roku, w której agent–nieudacznik Marian Blond stawił czoła złoczyńcy Ziemsenowi, twórcy Klubu Filmu Niezależnego postanowili stworzyć sequel filmu. Tym razem w tytułowej roli zobaczymy syna Mariana Blonda, a akcja przeniesie się w bardziej współczesne czasy.

Rok 2012. Wkrótce nastąpi koniec świata. Stanie się tak za sprawą Klausa Ziemsena, syna Heinricha Ziemsena, który domaga się krwawej zemsty za śmierć swojego ojca. Świat uratować może tylko agent Blond…Mariusz Blond, syn zamordowanego agenta Mariana Blonda. Blond 012 ma tylko 24 godziny na powstrzymanie demonicznego Ziemsena juniora. Niestety, w tym samym czasie, służby ACTA wprowadzają ogólnoświatową inwigilację…

Szymon Kamczyk. – Skąd taki pomysł i niezwykle zagmatwany scenariusz? Jaki będzie to film?

Mirosław Ropiak. – Pomysł wyszedł przez przypadek. Mieliśmy kręcić poważniejszy film pt. „Miejsca”, którego scenariusz napisał Szymon Stoczek, również autor scenariusza do jednego i drugiego filmu o Blondzie. Siedzieliśmy w jednym z pubów i wpadł nam do głowy pomysł kontynuacji filmu o Blondzie, stworzenie kolejnego filmowego żartu, puszczenie oczka do widza. Zrobiliśmy wstępny plan i następnego dnia Szymon wysłał mi scenariusz, napisany przez jedną noc. Początkowo chcieliśmy kręcić film przez dwa miesiące. Okazało się, że czekało nas więcej pracy.  Nowy film to żart z filmów o Jamesie Bondzie. Na pewno nie jest to mądry film, ani dzieło sztuki. W końcu śmiech to zdrowie. Działalność Klubu Filmu Niezależnego głównie polega na udostępnieniu ludziom występu przed kamerą. Takie filmy pozwalają na odstresowanie się, spędzenie miło czasu.

Czy stworzenie takiego żartu filmowego wymaga dużych pieniędzy?

Szczerze mówiąc to praktycznie nic nie kosztuje. Jedyny koszt materialny to kwestia rozmów telefonicznych, aby umówić się z aktorami, koszt przejazdu samochodem na plan oraz koszt zakupu kaset do kamery. Jest jednak ogromna wartość niepieniężna, jak np. czas poświęcony przez aktorów i ekipę. Wiele scen toczy się w naszym filmie w hotelu Dąbrówka, jednak nie wynajmowaliśmy pokoi na potrzeby produkcji, a w zamian za podziękowanie za okazaną pomoc, wiele osób czy firm udostępnia nam lokalizacje, czy samochody. Kiedy z Eugeniuszem Kluczniokiem tworzyliśmy film „Jak przed wojną”, na premierze był Kazimierz Kutz. Spytał nas, ile kosztowała ta produkcja. Odpowiedzieliśmy, że kawałek kiełbasy, paliwo i taśmy do kamery. Powiedział nam, że identyczny film zrobiony przez zawodowców kosztowałby przynajmniej tysiące złotych.

Ile trwa praca nad montażem poszczególnych scen?

Trudno powiedzieć. Ja montowałem film „MB2012: Całkowita Zagłada” na bieżąco wraz z kręceniem scen. Muzykę i dźwięk można wprawdzie montować wraz z obrazem, jednak ja preferuję montaż dźwięku już po skończeniu pracy nad obrazem. Obecnie trwają ostatnie poprawki, skracanie scen i tworzenie napisów końcowych.

Ile osób zagrało w „Całkowitej Zagładzie”?

Około 30 osób. Główną rolę gra Mariusz Groborz, znany z filmów śląskich Eugeniusza Klucznioka. Pojawia się też Arkadiusz Dera (kabaret Derkacz). Piotr Mitko z Chwałowic jest też dość rozpoznawany z filmów niezależnych, podobnie jak Jacek Klimek. Ponadto pojawiają się w epizodycznych rolach ludzie znani z rybnickiego światka kulturalnego, mediów, jak również wiele osób mających pierwszy kontakt z kamerą.

Kiedy premiera?

Zapraszamy wszystkich zainteresowanych 27 października o godz. 18.00 do Domu Kultury w Chwałowicach. Przed premierą pojawią się zapowiedzi w mediach i na ekranach LED. Poza premierą, odbędzie się koncert zespołu The Blues Experience, który udostępnił swoje utwory na potrzeby filmu i pokaz nowego obrazu Szymona Stoczka pt. „Szumy i trzaski”. 

(ska)

  • Numer: 42 (310)
  • Data wydania: 16.10.12