Do sanatorium możesz pojechać z ZUS
Od lat pokutuje przekonanie, że do sanatorium dostać się trudno, na wyjazd czeka się miesiącami, a zabiegi wykonywane na miejscu i formy płatności nie przystają do wymagań i potrzeb kuracjuszy.
Problem jednak w tym, że o wyjazdach do sanatorium tak naprawdę niewiele wiemy. Nie tylko Narodowy Fundusz Zdrowia wysyła pacjentów do miejscowości uzdrowiskowych – od 1996 roku, odkąd w życie wszedł program prewencji rentowej, zajmuje się tym również Zakład Ubezpieczeń Społecznych i wygląda na to, że łamie on pewne stereotypy.
Nie musisz płacić
– Naszym celem jest rehabilitacja kuracjuszy, którzy mają szanse powrotu do pełnej zdolności do pracy, dlatego program nosi nazwę „prewencji rentowej” – tłumaczy Beata Kopczyńska, rzecznik prasowy ZUS w Rybniku. O co chodzi? ZUS zamiast wypłacać renty każdemu schorowanemu obywatelowi próbuje ponownie dać mu szanse na rynku. – Jeśli ktoś bardzo często jest na „chorobowym”, lepiej dla pracownika i pracodawcy będzie, gdy przejdzie on kompleksową rekonwalescencję, która da mu szansę pracy jeszcze przez długie lata – tłumaczy Kopczyńska. Pobyt w „zusowskim” sanatorium jest całkowicie bezpłatny. – Koszty dojazdu do ośrodka rehabilitacyjnego z miejsca zamieszkania i z powrotem zakład refunduje do wysokości ceny biletu najtańszego środka komunikacji publicznej – mówi Kopczyńska. Nie płacimy więc za przejazd, pobyt i wyżywienie, a w samym uzdrowisku możemy spędzić nawet do 24 dni. – Czas trwania rehabilitacji może być przedłużony lub skrócony przez ordynatora ośrodka rehabilitacyjnego po uprzednim uzyskaniu zgody ZUS w przypadku pozytywnego rokowania co do odzyskania zdolności do pracy w przedłużonym czasie trwania rehabilitacji, wcześniejszego przywrócenia zdolności do pracy. Skrócenie turnusu może nastąpić w przypadku zaistnienia innych przyczyn leżących po stronie osoby skierowanej na rehabilitację leczniczą lub w przypadku niestosowania się do regulaminu ośrodka rehabilitacyjnego – tłumaczy rybnicka rzeczniczka ZUS.
Każdy może pojechać
Utarło się przekonanie, że sanatoria są dla ludzi starszych. W przypadku rehabilitacji z ZUS wygląda to jednak nieco inaczej. – Nie ma znaczenia wiek osoby ubiegającej się o pobyt w sanatorium. Do sanatorium mogą wyjechać osoby ubezpieczone, którym grozi całkowita lub częściowa niezdolność do pracy. Jeśli lekarz pierwszego kontaktu, bądź jakikolwiek inny lekarz wykrywa schorzenie, które przeszkadza w wykonywaniu zawodu lub może do tego w niedługim czasie do niego doprowadzić, może wysłać swojego pacjenta do nas – przyznaje Kopczyńska. Proces wysyłania pacjentów jest więc dosyć prosty. Podstawą skierowania ubezpieczonego lub rencisty do ośrodka rehabilitacyjnego jest orzeczenie o potrzebie rehabilitacji leczniczej wydane przez lekarza orzecznika ZUS. Istotnym elementem jest ubezpieczenie społeczne. Jego brak wyklucza nas z procesu. Wniosek o przeprowadzenie rehabilitacji leczniczej w ramach prewencji rentowej może wystawić każdy lekarz prowadzący leczenie, a osoba, której ten wniosek dotyczy, składa go w oddziale ZUS właściwym ze względu na miejsce zamieszkania wraz z dokumentacją medyczną potwierdzającą rozpoznanie schorzenia. Jeżeli lekarz orzecznik ZUS wyda orzeczenie o potrzebie przeprowadzenia rehabilitacji leczniczej w ramach prewencji rentowej, osoba zainteresowana otrzymuje zawiadomienie o skierowaniu do ośrodka rehabilitacyjnego.
Sanatorium dostosowane do nas
Dostałeś skierowanie, ale w tym terminie nie możesz udać się do sanatorium? Dla ZUS nie ma problemu. – Istnieje nieodpłatna możliwość zmiany terminu pobytu. Powody są różne, czasem zdarza się, że ktoś choruje na kręgosłup, dostaje skierowanie na rehabilitację, ale w międzyczasie występują inne schorzenia, np. sercowe. Wtedy oczywiście istotniejsze jest leczenie serca, ze zmianą terminów nie ma na ogół problemów – mówi Beata Kopczyńska. Jeśli już o skierowaniach mowa, warto zaznaczyć, że na pobyt w sanatorium nie musimy czekać zbyt długo. – W większości przypadków jest to czas od 2 do 3 miesięcy – przyznaje Kopczyńska.
Każdy zagrożony długotrwałą chorobą, która może wykluczyć go z rynku pracy jest brany pod uwagę w programie prewencji rentowej. Rybnicki ZUS miesięcznie realizuje ok. 200 orzeczeń. W pierwszym półroczu 2012 roku skierowano na rehabilitację już prawie 800 kuracjuszy. Wynika więc, że zdecydowana większość wniosków rozpatrywana jest pozytywnie. Co jednak wyklucza nas z procesu ubiegania się o pobyt w sanatorium? Podstawą jest ubezpieczenie, jednak nie tylko ten aspekt jest brany pod uwagę. Może się okazać, że lekarz orzekający stwierdzi, iż mimo zaleceń lekarza prowadzącego, pobyt w sanatorium nie jest wskazany. – Zależy nam na tym, by do sanatoriów trafiały osoby, które po rehabilitacji będą miały duże szanse na powrót do zdrowia, aby nadal mogły wykonywać swoją pracę – mówi Kopczyńska. Dla ZUS sanatorium ma więc „naprawiać” potencjalnie sprawnych Polaków, a nie stanowić dobrą opcję urlopowo-wypoczynkową. Okazuje się więc, że sanatorium nie musi być tylko dla wybranych, i niekoniecznie w dzisiejszych czasach oznacza wakacje na koszt państwa.
(mark)
Najnowsze komentarze