Jeden bilet, śmieci i wandale
Rybnicki Zarząd Transportu Zbiorowego dwoi się i troi, aby sprostać wymaganiom pasażerów. Niestety nie wszyscy potrafią to docenić. O problemach i pomysłach na komunikację rozmawiamy ze Stanisławem Wengerskim, głównym specjalistą w ZTZ oraz dyrektorem Kazimierzem Bergerem.
– Szymon Kamczyk: – Dużo mówi się ostatnio o jednym wspólnym bilecie dla naszego subregionu. Czy taki pomysł w ogóle jest możliwy do realizacji?
– Kazimierz Berger: – Dobrze, że zauważył pan, że dużo się mówi. Dlatego, że dużo mówią ci, którzy z tym biletem nigdy nie mieli do czynienia i nic nie zrobili. Mówi się o tym np. w powiecie, a przecież powiat nie dopłaca do komunikacji w żadnej z gmin. Te gminy albo należą do MZK, albo są obsługiwane przez ZTZ. My musimy się z tym uporać i wójtom to proponujemy. Cały czas wychodziliśmy z propozycją do MZK, kiedy były poprzednie władze, aby zintegrować komunikację. Nawet była opcja, aby oni w swoich autobusach zamontowali urządzenia do obsługi e-karty. Mieliby swoją aplikację, bez naszego dostępu, a ludzie już dawno mogliby się tym posługiwać. Niestety to nie wyszło.
– Stanisław Wengerski: – W tej kwestii jest duże pole do działania. System e-karty jest bardzo otwarty. Myśmy te działania podjęli już w 2006 roku, decydując się na system, który mogliby wykorzystać też inni przewoźnicy. Z naszej strony nie ma przeciwwskazań, jesteśmy otwarci na to, aby system wprowadzili także inni, z pożytkiem dla pasażerów. Na pewno nie będzie to wyglądać tak, jak wyobraża sobie to część społeczeństwa, mówiąc o wspólnym bilecie. Nie będzie tak, że kupując bilet o wartości 80 zł pasażer będzie mógł podróżować autobusami ZTZ i MZK. To jest nierealne. Jeśli już takie udogodnienie zostałoby wprowadzone, będzie to przykładowo jeden bilet stanowiący sumę z jakimś upustem dla dwóch przewoźników. Ten mit trzeba zburzyć, bo nie wszyscy zdają sobie sprawę, że ktoś jednak za to płaci. Cały czas nad tym pracujemy.
– Czy obecne nasilenie remontów przekłada się na utrudnienia dla komunikacji autobusowej? Czy przez to ludzie chętniej korzystają z autobusów, czy przeciwnie – wolą jechać samochodem do pracy, szkoły?
– Wszystko zależy od danego objazdu. Wzrost zainteresowania zauważyliśmy, kiedy w ubiegłym roku były prowadzone prace na ul. Zebrzydowickiej. Poza tym nie zauważamy innych wzrostów. Nie ma tak dużych ruchów w tym, że ludzie przesiadają się do autobusów czy odwrotnie – do samochodów. Są specyficzne miejsca, jak teraz w przypadku remontowanej ul. Gotartowickiej. Widać, że tutaj mieszkańcy wybierają raczej przejazd autobusem linii 48A.
– Czy gapowicze to duży odsetek pasażerów? W jakim wieku najczęściej jeździ się bez biletu?
– Myślę, że u nas wygląda to tak jak w każdym innym mieście. To już taka mentalność Polaków. Występuje niestety pewna akceptacja społeczna tego zjawiska. Ludzie nie traktują tego jako kradzieży, ale jako sposób bycia. Jeśli chodzi o wiek czy status społeczny – nie ma reguły. Często oceniając po wyglądzie, są to osoby, które faktycznie mogą mieć jakieś problemy materialne, ale są też gapowicze, którzy na pierwszy rzut oka nie wyglądają na osoby mające kłopot z pieniędzmi. Zdarzają się nawet sytuacje, że osoby podróżujące naszą komunikacją, przy kontroli pokazują bilety innych organizatorów, twierdząc, że je skasowały. Nie przeszkadza nawet fakt, że nie ma w naszych autobusach kasownika...
– W tym roku pojawiła się możliwość informowania ZTZ o sytuacji w autobusie przez SMS, jest mobilny rozkład jazdy, a niedawno na przystankach pojawiły się elektroniczne panele informacyjne. Kiedy ten system zacznie w pełni funkcjonować?
– Na wykonawcy ciąży termin uruchomienia systemu do listopada bieżącego roku. Obecnie funkcjonują panele ze starego systemu. Dwa przy sądzie i jeden przy bazylice, zakupione w 2007 roku. Zarzuca się nam, że tablice stoją już długo i tylko wyświetlają informacje testowe, ale teoretycznie wykonawca mógłby je postawić w przeddzień końca terminu i również mogłyby funkcjonować. Na razie nie mamy podstaw do niepokoju. Firma musiała wykonać wszystkie łącza energetyczne, uzyskać pozwolenia, zainstalować tablice, a jest ich dokładnie 167. Nasza aplikacja do obsługi tych paneli już działa.
– Czy oprócz tego zamierzacie wprowadzić kolejne udogodnienia dla pasażerów?
– Oczywiście. Zamierzamy wprowadzić w tym roku jeszcze dwie duże nowości. Dwa z nowych autobusów wyposażyliśmy w urządzenia do bezprzewodowego internetu. W tej kwestii będziemy eksperymentować w Rybniku w nowych autobusach. Na razie internet bezprzewodowy będzie dostępny u wyłonionego w ostatnim przetargu przewoźnika na trasie Rybnik – Pszów.
– W Krakowie na przystankach wprowadzone zostały zgniatacze do butelek, dzięki czemu udało się zlikwidować problem przepełnionych koszy na śmieci. Czy w Rybniku również występuje problem odpadów wylewających się ze śmietników?
– Kazimierz Berger: – Nie, choć jest inny problem. Na przystankach pojawiają się worki ze śmieciami. Pewne osoby idąc do pracy biorą swój śmietnik i zostawiają go przed wejściem do autobusu. Szczególnie obserwujemy to poza centrum. Sprzątaniem przystanków zajmują się Rybnickie Służby Komunalne, to nie jest wprawdzie nasze zadanie, ale dla pasażerów taki widok może być odstraszający. Jak wiadomo, powszechne są także akty wandalizmu. Przy przystankach instalujemy metalowe ławeczki. Dlaczego? Bo są trudniejsze do zniszczenia. Takie ławki pojawią się też na dworcu, bo zauważamy, że wieczorami młodzież skacze po ławkach i je niszczy.
(ska)
Najnowsze komentarze