Przed nami długa i trudna robota
Z nowym dyrektorem rybnickiego ośrodka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, dr Martą Cuber, „Tygodnik” rozmawia o przyszłości studiowania w mieście, o obecnej kondycji UŚ oraz o planach działań, mających na celu umocnienie pozycji Rybnika na mapie miast studenckich Polski.
– Marek Grecicha: – Jak czuje się pani na nowym stanowisku? Jakie wyzwania czekają na nowego dyrektora w najbliższym czasie?
– Dr Marta Cuber: – Proszę pamiętać, że właśnie zaczęły się wakacje. Mówi się nawet o tropikalnych temperaturach w pierwszym tygodniu lipca i, mimo wszystko, zaleca wypoczynek na świeżym powietrzu. Tymczasem swoją najpilniejszą pracę muszę wykonywać w zamkniętym pomieszczeniu, a nie nad wodą. Gdybym więc powiedziała, że czuję się świetnie w nowej roli, pomyślanej na wakacje, chyba nikt by mi nie uwierzył. Mimo to o nowym stanowisku myślę z ogromnym entuzjazmem. Sprawy Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku leżą mi na sercu od dawna i bardzo liczę na wsparcie rybniczan, jastrzębian, rydułtowian, knurowian, wodzisławian, żorzan i wszystkich przyjaciół ośrodka. W najbliższych dniach czeka na mnie organizacja kilku wydarzeń promocyjnych, z których część to jeszcze niespodzianki (mogę jedynie powiedzieć, że chodzi o wspólną zabawę z maskotkami Rybnika i uniwersytetu na rynku), o innych mówi się już otwarcie. W najbliższy czwartek w imieniu Samorządu Studenckiego UŚ zapraszam kandydatów na studia w rybnickim ośrodku na imprezę w klubie Bahamas. Poza gwarancją dobrej zabawy w towarzystwie starszych znajomych, absolwenci szkół średnich otrzymają wiele informacji o samych studiach. Co jeszcze? Stoję przed wyzwaniem zmiany wizerunku studiów w Rybniku. Mam na nią jednak więcej czasu niż dwa upalne miesiące wakacji.
– Jaki oddział Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku pani zastaje? Jaka jest jego dzisiejsza kondycja?
– Nadszedł koniec tradycyjnych studiów w ośrodku naszego uniwersytetu. A to oznacza, że trzeba je w bardzo przemyślany sposób zastąpić czymś atrakcyjniejszym, aby odnowić uczelnię w zgodzie z oczekiwaniami, jakie stawiają mniejszym uniwersytetom nauka, rynek, miasto i jego mieszkańcy. Ludzie, nauka i miasto to najważniejsi partnerzy dialogu, bez którego trudno będzie nadać nową świetność ośrodkowi na Rudzkiej. Dlatego jesień w uniwersytecie stanie się jego drugą wiosną – w październiku i listopadzie przygotowuję kilka wydarzeń, w których udział wezmą przede wszystkim mieszkańcy Rybnika i okolic.
– Plany na przyszłość – skoro pojawiło się pytanie o „dzisiaj” rybnickiego UŚ, pora zapytać o jego „jutro” – nowe kierunki, a może w końcu studenci rybnickiego oddziału doczekają się studiów drugiego stopnia?
– Marzę o ośrodku, który swoją siłę czerpał będzie z realnych możliwości miejsca, w jakim się znajduje. Są wśród nich: wysoka pozycja Rybnika na liście największych i najbardziej gospodarnych miast w Polsce, lokalny patriotyzm związanych z nim ludzi i pragnienie, które – mam nadzieję – wielu mieszkańców wciąż ma – aby zatrzymać w granicach miasta choć część uniwersytetu. O nowych kierunkach mogę na pewno powiedzieć, że będą bardziej praktyczne i otwarte na oczekiwania rynku i młodych ludzi niż te, które ośrodek oferował do tej pory. Część z nich pojawi się w ofercie na rok akademicki 2013/2014. Od października otwieramy nowe i niepowtarzalne specjalności, pokazujące też trochę kierunek zmian uniwersytetu. Znajdą się tu asystent menadżera, promocja kultury w regionie (dla polonistów), specjalność administracyjno–samorządowa (dla historyków) oraz wiedza o współczesnym społeczeństwie i specjalność dotycząca miasta i regionu (dla socjologów). Bardzo poważnie myślę o studiach międzynarodowych, które tworzylibyśmy wspólnie z którymś z czeskich uniwersytetów. Znam równocześnie oczekiwania studentów ośrodka wobec uzupełniających studiów dwuletnich, których nigdy tu nie mieliśmy. Ich otwarcie nie jest żadnym technicznym problemem. Cała trudność wynika z idei uniwersytetu, który ma obowiązek pokazać się z różnych stron, i tej bardziej prywatnej, i wielkomiejskiej. Świadomość, że studenci rybniccy przez trzy lata studiują równocześnie w Katowicach, ułatwia nie tylko pokonanie barier trakcyjnych w celu odwiedzenia Biblioteki Głównej na ul. Bankowej, znajdującego się tuż obok Wydziału Nauk Społecznych czy słynnej Biblioteki Śląskiej. Tych podróży żaden rybnicki student nie powinien sobie odmawiać. Podobnie jak katowicki student nie może żałować jazdy w drugą stronę. Będę dokładać starań, aby umocnić wreszcie taką zależność i pokazać ją w dobrym świetle. Otrzymać dyplom ukończenia studiów magisterskich w Rybniku oczywiście można. Ważniejsza wydaje się jednak oferta kulturalno–akademicka Katowic, którą naprawdę warto poznać. Studia magisterskie z definicji uzupełniają trzyletnie wykształcenie. W taki sam sposób atmosfera Katowic dopełniać może możliwości Rybnika.
– Wiele w Rybniku mówiło się na temat kierunków interdyscyplinarnych, prowadzonych na wszystkich trzech uczelniach – jaka jest pani wizja takiego kierunku? Czy jest on w ogóle możliwy?
– Powołanie interdyscyplinarnego kierunku wzmocniłoby więź między trzema uczelniami wchodzącymi w skład rybnickiego kampusu. Przysporzyłoby nam również zwolenników myślenia o niepowtarzalnym charakterze tutejszych studiów. Nic więcej nie wypada mi na razie powiedzieć, ponieważ rozmowy z władzami Politechniki Śląskiej i Uniwersytetu Ekonomicznego zaplanowaliśmy na najbliższe dni.
– Zeszłoroczny nabór na kierunki rybnickiego UŚ był bardzo trudny, rekrutację ogłaszano kilkakrotnie. Czy to jest na dziś główne wyzwanie tego oddziału – ściągnięcie studentów do Rybnika?
– Słowo „ściągać” nie oddaje sedna sprawy, ponieważ sugeruje, że Rybnik miałby do wykonania zadanie „przejęcia” lub „przechwycenia” kandydatów na studia z miejsca, do jakiego dostali się z wyboru i widzą w nim dla siebie więcej korzyści niż na ul. Rudzkiej. Nie o to mi chodzi. Zeszłoroczny nabór był wypadkową bardzo złożonych procesów. Robię, co mogę, aby nabór tegoroczny był lepszy. Dużo lepszy scenariusz będzie można zakładać dopiero w przyszłym roku, kiedy uniwersytet wyraźniej zmieni ofertę. Co nie oznacza, że wszyscy, którzy rozpoczną w ośrodku studia od października, poczują się niekomfortowo. Wracając do problemów z ilością studentów: następny ruch bez wątpienia należy do nas, czyli uniwersytetu.
– Pani doktor prowadziła już szereg zajęć w Rybniku, więc miasto nie jest pani obce. W jakim kierunku pójść powinna współpraca pomiędzy rybnickimi władzami a wyższymi uczelniami?
– Zacieśnienia znajomości, uzgodnienia wspólnych stanowisk i ścisłej współpracy. Przypomni o tym nie tylko zabawa w odnowienie porozumień, przygotowywana przez studentów, podczas której Rybek i Usiołek wymienią grzeczności i uściski. Powtórzę: zależy mi na stworzeniu w Rybniku studiów otwartych na konkretne potrzeby ludzi z dużych i małych miejscowości. Jeszcze bardziej zależy mi na przekonaniu nas wszystkich, że o wizerunek uniwersytetu w Rybniku walczą dziś nie tylko Katowice. Pracujemy na ten wizerunek wszyscy. Będzie to długa i trudna robota, która musi zakończyć się sukcesem.
Najnowsze komentarze