Wtorek, 30 lipca 2024

imieniny: Julity, Ludmiły, Rościsława

RSS

Organy to moje lekarstwo

22.05.2012 00:00 red

Łukasz Saganowski i Łukasz Śmietana, stanowią duet, w którym spełniają się w swojej o muzycznej pasji.

W rybnickiej dzielnicy Niewiadom możemy znaleźć wielu niezwykłych ludzi. Z pewnością należą do nich również dwaj Łukasze, jeden sprawny, drugi na wózku. Cierpliwy opiekun i utalentowany muzyk.

Łukaszów odwiedzam w czwartkowe popołudnie. Łukasz Śmietana jest osobą niepełnosprawną. Siedzi na wózku inwalidzkim. To w ogóle nie przeszkadza mu w realizacji marzeń i pasji. W dniu moich odwiedzin jeszcze nie ćwiczył, nad czym ubolewa. Drugi Łukasz – opiekun, cierpliwie siada i przysłuchuje się naszej rozmowie. – Podziwiam go chociażby za wynoszenie mnie z wózkiem na chór w naszym kościele, bo to nie jest łatwa sprawa. Barier dla osób na wózkach jest bardzo dużo, ale naturalnie osoby sprawne mogą ich nie dostrzegać – rozpoczyna z błyskiem w oku Łukasz Śmietana. – Mam dwa wózki. Na jednym już nie raz zdarzyło mi się wywrócić, przez np. krzywe najechanie na krawężnik. Wtedy musiałem liczyć na pomoc innych osób, aby się podnieść – wyjaśnia. Nie o barierach jednak mamy rozmawiać. Łukasz pomimo niepełnosprawności poświęca się ogromnej pasji, jaką jest muzyka, a konkretnie gra na organach kościelnych.

Nie będę grać nogami

Kiedy zacząłeś grać? – pytam. – Zacząłem grać, kiedy miałem osiem lat, w podstawówce. Pierwszy keyboard dała mi siostra i do końca podstawówki grałem na nim. Potem miałem przerwę w gimnazjum, bo praktycznie cały czas zajmowała mi nauka i rehabilitacja. To było jednak granie dla grania. Wszystkiego nauczyłem się sam na keyboardzie. Największą moją pasją są jednak organy kościelne. Różnego typu: duże, małe, powietrzne, elektryczne. Kiedy ćwiczę w kościele i później wrócę do domu i siądę do keyboardu, trudno się przyzwyczaić. Nigdy jednak nie będę grać nogami – stwierdza Łukasz, który jednak nie zraża się tym faktem. Obecnie ćwiczy w domu na nowszym keyboardzie, który za niemałe pieniądze kupił mu ojciec. Muzyki organowej Łukasz spróbował dzięki miejscowemu organiście, panu Piotrowi, który pozwolił mu spróbować gry na organach w niewiadomskim kościele.

Cieszę się z każdego zwycięstwa

Teraz co czwartek Łukasz z pomocą swojego asystenta wchodzi na chór i ćwiczy. – Piotr kiedyś powiedział mi, że muszę też ćwiczyć prawą ręką, bo inaczej nic nie zagram. Obecnie gram dwiema rękami i zastanawiam się, jak to możliwe, że wcześniej grałem tylko jedną. Cieszę się z każdego zwycięstwa nad moją niepełnosprawnością przy tych organach. Mam pozwolenie od organisty i od naszego proboszcza, na to, że mogę ćwiczyć. Oboje są bardzo wyrozumiali. U nas mamy organy elektryczne. W planach jest także granie w kościele w Niedobczycach, ale uważam, że najpierw muszę się jeszcze doszkolić, bo tam znajdują się organy piszczałkowe, a to potężny i dostojny instrument. Do póki nie będę grał porządnie na organach elektrycznych, to nie będę siadał do piszczałkowych – zapewnia Łukasz. Muzyk miał już okazję spróbować gry na organach piszczałkowych w parafi pw. Wniebowzięcia NMP w Wodzisławiu Śląskim.

Zagrać na mszy

– W zależności od okresu panującego w kościele, uczę się danej listy pieśni i to zostaje mi w pamięci. Nie gram z nut, ale ze słuchu. Zdarza się, iż ćwicze czasem trzy godziny co czwartek w naszym kościele. Moim marzeniem jest zagranie na mszy, albo nabożeństwie. Tam jednak nie można się mylić, a także trzeba śpiewać. Słyszałem już wielu organistów i organistek i jedni grają „Alleluja” tak, że się chce spać, a inni tak, że od razu pojawia się w człowieku radość. To jest styl gry i staram się, aby mój był jak najlepszy. Organy to jest mój lek na stresy całego tygodnia. Jak np. coś mi nie wyszło, jestem nerwowy, pół godziny grania i pozbywam się negatywnych emocji – podkreśla Łukasz Śmietana. Jego asystent i jednocześnie imiennik to pracownik zatrudniony w ramach projektu „T:RAF – Twój Rozwój, Aktywność, Forma”.

Przyjaźń pozostanie

Pracujący asystent osoby niepełnosprawnej to raczej mało powszechne zjawisko. – Ja mam to szczęście, że udało mi się zatrudnić w tym programie, który jest inicjatywą partnerską miasta Rybnika, przy współpracy CRIS, OPS, Stowarzyszenia 17 i szkółki RKP. Jest to pilotażowy program rewitalizacji społecznej dla dzielnic Niewiadom i Niedobczyce, współfinansowany ze środków UE w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Bardzo się cieszę, że mogę współpracować zarówno z Łukaszem, jak również z dwoma pozostałymi moimi podopiecznymi – tłumaczy Łukasz Saganowski. Codziennie z niepełnosprawnymi spędza wiele godzin. Oprócz ogólnej opieki, Łukasz odrabia lekcje ze swoimi podopiecznymi, spędza czas na spacerach, a czasem też rozmawia o młodzieńczych sympatiach swoich podopiecznych. – Do tej pory przygotowywaliśmy się z Łukaszem do matury. Zdał polski na 100 procent. Z matematyką też poszło nie najgorzej – mówi Łukasz–asystent. Współpraca Łukaszów układa się bardzo dobrze i wszystko wskazuje na to, że przyjaźń nie skończy się wraz z końcem projektu, a Łukasza Śmietanę na pewno usłyszymy jeszcze grającego na organach w kościołach nie tylko Niewiadomia, ale być może całego regionu.

Szymon Kamczyk

  • Numer: 21 (289)
  • Data wydania: 22.05.12