Miganie coraz bardziej popularne
Językiem migowym interesują się urzędnicy, mieszkańcy i wszyscy ci, którzy chcą komunikować się z osobami niepełnosprawnymi.
Od 1 kwietnia weszła w życie ustawa, mówiąca o tym, że w każdej państwowej instytucji powinna znaleźć się osoba, znająca język migowy. O udogodnieniach dla osób niesłyszących rozmawialiśmy z Mariolą Czadankiewicz–Klimek, prezes Polskiego Związku Głuchych, Koła w Rybniku, od 12 lat pracującą z osobami niesłyszącymi.
– Szymon Kamczyk: Czy to prawda, że nie zawsze można się porozumieć z osobą niesłyszącą za pomocą kartki i długopisu?
– Mariola Czadankiewicz–Klimek: Faktycznie nie zawsze. Wszystko zależy od stopnia opanowania języka polskiego przez osobę niesłyszącą. Jeżeli jest to osoba głuchoniema od urodzenia, to stopień znajomości języka polskiego jest na bardzo niskim poziomie. Wtedy zapis jest często taki jak miganie, czyli gesty w języku migowym. W PZG mamy też takie osoby, które nie znają języka polskiego, nie potrafią pisać, a co za tym idzie także czytać. To głównie osoby starsze, po 70 roku życia. Najczęściej ukończyły tylko 3 klasy szkoły podstawowej.Te osoby potrafią się podpisać, na zasadzie wyrysowania swojego podpisu. Ja również długo nie zdawałam sobie z tego sprawy. Kiedyś zapytałam jedną panią, jakie miała nazwisko panieńskie. Ona zaczęła je literować, ale za każdym razem wychodziło coś innego. W końcu wpadła na pomysł, że pokaże mi dowód osobisty, gdzie było wpisane nazwisko. Osoby niesłyszące często mają problem z literowaniem trudniejszych wyrazów i nazw własnych.
– Czy językiem migowym można porozumieć się na całym świecie?
– Nie. Co kraj to inny język, a powiem nawet, że w samej Polsce istnieje wiele dialektów. Inaczej miga się na Śląsku, inaczej w Warszawie a jeszcze inaczej np. na Kaszubach. Choć obecnie w szkołach duży nacisk kładzie sie na poprawne miganie, to wiele osób niesłyszących miga znakami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie, albo takimi, którymi porozumiewali sie między kolegami w szkole. Wśród osób starszych w związku głuchych mamy także takie, które bardzo dobrze migają w języku niemieckim i czeskim. Różnice są, ale sobie świetnie radzimy. Kiedyś byliśmy na wycieczce integracyjnej w Pradze i oprowadzał nas przewodnik – niesłyszący Czech. On migał w języku czeskim, mój zastępca przekładał to na migowy polski, a ja z tego tłumaczyłam dla osób słyszących. Nie ukrywam, że był mały poślizg, ale wszyscy byli zadowoleni.
– Jest pani wykładowcą języka migowego. Czy wraz z wejściem w życie nowych przepisów, urzędnicy zaczęli się szkolić?
– Tak, z mniejszym i większym zapałem. Nas tłumaczy jest bardzo mało, więc jest to niemożliwe, aby w każdym urzędzie był dodatkowo zatrudniony tłumacz przysięgły lub podstawowy języka migowego. Dobrym rozwiązaniem więc dla urzędów jest to, aby szkolić swoich pracowników. To osoby, które już pracują w urzędach, zajmują stanowiska i dodatkowo w razie potrzeby będą mogąły służyć pomocą przy obsłudze niesłyszących petentów. Ustawa weszła w życie niedawno. Trzeba trochę czasu, aby osoby niesłyszące przekonały się, że w takim czy innym urzędzie jest osoba, która będzie potrafiła im pomóc. Dotychczas przychodziły z kimś z najbliższej rodziny bądz z tłumaczem z Polskiego Związku Głuchych. Najważniejsze, aby w urzędach były takie informacje, że niesłyszący mogą skorzystać z usług tłumacza, wskaujące godziny dyżuru i pokój w którym taka osoba pracuje. Urzędy starają się pomóc.
– Czy wzrasta społeczna świadomość pomocy osobom głuchoniemym oraz chęć posługiwania się językiem migowym?
– Na pewno jest większe zainteresowanie językiem migowym niż parę lat wcześniej. Szczególnie duże zainteresowanie było w 2003 roku, bo był to rok osób niepełnosprawnych. Zauważałam to często, bo pracując w Polskim Związku Głuchych, widziałam wzrastającą liczbę wolontariuszy. Wiele osób chciało przychodzic i uczyć się. Było to jednak chwilowe. Obecnie jednak w związku z wejściem w życie wspomnianej już ustawy, więcej mówi się o potrzebach osób głuchych. Może ktoś, kto nigdy się tym nie interesował stwierdzi, że warto zdobyć takie dodatkowe kwalifikacje. Świadomość o osobach niepełnosprawnych też wzrasta, bo częściej się o nich mówi.
– Czy środowisko osób głuchych w naszym regionie jest duże?
– Zdecydowanie tak. Koło terenowe PZG mieści się w Rybniku. Razem z podopiecznymi to ok. 250 osób. To niesłyszący z Rybnika, Wodzisławia, Jastrzębia i okolic tych miast. Są to osoby zrzeszone albo takie, które chcąc załatwić jakąś sprawę zgłaszają sie do PZG . Zawsze staramy się pomóc. Tej niepełnosprawności się nie zauważa, bo na pozór niesłyszący są jak wszyscy pełnosprawni, dopóki się nie zorientujemy, że noszą aparaty słuchowe. Kiedy jednak rozmawiam z osobami, które szkolę, mówią, że od czasu kiedy zaczęli uczyć się języka migowego, mają większe wyczulenie na osoby niesłyszące i informuja, że np. zauważyli taką osobę gdzieś w sklepie.
– Jakie są największe problemy i bariery osób niesłyszących?
– Jest to dość szeroki temat. Największym problemem jest to, że nie mogą znaleźć pracy. Nie mogą z tego powodu, że ich niepełnosprawność powoduje znaczącą barierę w komunikacji. My, sprawni wciąż mamy za mało cierpliwości, żeby popracować z ludźmi niepełnosprawnymi, szczególnie z głuchoniemymi. W przypadku osoby niesłyszącej pracodawca musi znać język migowy, aby się porozumieć albo mieć tę cierpliwość, aby dobrze wszystko wytłumaczyć czy też komunikować sie za pomocą pisma. My szybko werbalnie możemy wszystko załatwić, kiedy czegoś potrzebujemy, możemy z odległości zawołać. Do osoby głuchej kiedy na nas nie patrzy trzeba podejść, dotknąć w ramię, by się odwróciła i dopiero wtedy możemy spróbować coś przemigać czy napisać.
– Ile czasu trzeba poświęcić na naukę migania?
– Język migowy jest naturalnym językiem niesłyszących.To jezyk ruchowo–przestrzenny z własną gramatyką, odmienną od gramatyki języka polskiego. Żeby się go dobrze nauczyć, trzeba parę dobrych lat i częstego kontaktu z niesłyszącymi. Nawet raz w tygodniu to za mało. My wykładowcy uczymy systemu jezykowo–migowego czyli subkodu języka polskiego. Wykorzystuje on znaki języka migowego, ale gramatykę języka polskiego. To system opracowany sztucznie, ale sposób, którego najszybciej mogą nauczyć się osoby słyszące, aby móc się skontaktować z niesłyszącymi. Kurs języka migowego składa się z trzech stopni. Każdy z nich trwa ok. dwa miesiace. Wiele zależy od umiejętności przyswajania danych znaków. Po pierwszym stopniu kursu języka migowego, kursant jest w stanie w podstawowym zakresie porozumieć się z osobą głuchoniemą. Niesłyszący też wiedzą, że słyszący uczą się systemu, więc starają się wolniej migać. Chodzi o to, aby się wzajemnie porozumieć.
– Jakie dodatkowe udogodnienia wprowadzane są w instytucjach publicznych, aby ułatwić życie niesłyszącym?
– Są to np. pętle induktofoniczne. Takie urządzenia zamontowane są np. w Rybnickim Centrum Kultury i Bazylice św. Antoniego.To urządzenia, które wspomagają odbieranie dźwięku przez osoby, które mają aparaty słuchowe. Pętla najczęściej jest zamontowana pod tynkiem. Na przykładzie bazyliki mogę powiedzieć, że kiedy jest Msza Św. dla osób niesłyszących również włączone są mikrofony. Osoby noszące aparaty słuchowe przy włączonej pętli induktofonicznej odbieraja dźwięk bez żadnych zakłóceń. Dla osób słyszących, będących na mszy w tym samym czasie, jest to całkowicie niewyczuwalne. Trzeba jednak zaznaczyć, że są to instalacje bardzo kosztowne.
– Dziękuję za rozmowę i życzę dużej cierpliwości w komunikacji.
– Dziękuję.
Spotkania niesłyszących
W Rybniku osoby niesłyszące spotykają się w każdy piątek w godz. od 15.00 do 20.00 w Zespole Szkół nr 2 przy ul. Orzepowickiej. W Wodzisławiu swoje spotkania mają przy parafii pw. Wniebowzięcia NMP przy rynku w każdą środę. W każdą pierwszą niedzielę miesiąca w wodzisławskiej parafii odbywają się też msze święte dla osób niesłyszących.
Najnowsze komentarze