Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Rybnickie Amerykanki opowiadają o dniu zakochanych

14.02.2012 00:00 red

Mekia Valentine, rybnicka koszykarka przyznaje, że w związku z jej nazwiskiem miewa wiele zabawnych sytuacji w walentynki.

Choć w Polsce od dawna obchodzimy dzień zakochanych, wiele nowych zwyczajów związanych z tym świętem dociera do nas z USA. O tym, jak Amerykanie spędzają 14 lutego, opowiedziały nam koszykarki KK ROW Rybnik. 

W Ameryce święto zakochanych jest powszechnie obchodzone, zarówno przez kilkulatków, jak i pary z wieloletnim stażem. – Pamiętam, że już w szkole podstawowej wysyłaliśmy sobie walentynki, a po zajęciach organizowane były zabawy taneczne z całą górą słodyczy – wspomina Sybil Dosty. W walentynki zakochani obowiązkowo wymieniają nie tylko kartki, ale i upominki. Jak mówią Amerykanki, liczy się gest, więc każdy drobiazg jest mile widziany. – Kiedy byłam mała, mój tata zawsze dbał o upominki walentynkowe dla mnie i moich sióstr, co było szalenie miłe. Każdy zakochany daje swojej drugiej połówce jakiś drobiazg, niezależnie od tego, czy jest to kartka, naszyjnik czy nowy samochód – śmieje się Rebecca Harris. 

Trafione nazwisko i zaręczyny

Świeżo upieczona zawodniczka KK ROW Rybnik, Mekia Valentine, przyznaje, że w związku z jej nazwiskiem miewa wiele zabawnych sytuacji. – Walentynki są zawsze okazją do żartów w wykonaniu moich znajomych. Ludzie nagminnie pytają mnie wtedy, czy zostanę ich walentynką. Oczywiście nie mam nic przeciwko, w końcu jako walentynka otrzymuję mnóstwo upominków – mówi Mekia. Jak przyznają koszykarki, w Stanach 14 lutego jest jednym z najbardziej popularnych dni, oprócz Bożego Narodzenia i wakacji, okazji do zaręczyn. To czas, w którym panowie lubią się oświadczać i wykazywać sporą kreatywnością. Coraz częściej zdarza się również, że zdarzenie obserwują rodziny państwa młodych. – Moja siostra została zaskoczona w ten sposób. Spacerowała wieczorem z chłopakiem po mieście, a było naprawdę zimno i ciemno. On jej mówi, że ją kocha i chciałby jej coś powiedzieć, a ona na to, żeby już poszli gdzieś usiąść, bo zaraz zamarznie. Wtedy zabrał ją do restauracji, gdzie czekała już spora grupa bliskich z obu rodzin. Uklęknął i wyciągnął pierścionek, a ona była kompletnie oszołomiona. Jednak miło było zobaczyć ten moment i cieszyć się ich szczęściem razem z całą rodziną – wspomina Rachele Fitz. 

Walentynki z dala od domu

14 lutego Amerykanki będą się przygotowywać do meczu, który dzień później rozegrają w Gdyni. Tymczasem każda z pań zadbała już o upominek dla swojego mężczyzny, który został za oceanem, a także o kartki dla najbliższych. – Walentynki spędzamy osobno, ale pamiętamy o swoich drugich połówkach. Mój chłopak służy w Marines, więc mam utrudnione zadanie, jeśli chodzi o paczki, ale na pewno nie zabraknie tradycyjnego listu miłosnego – mówi Rachele Fitz. Rozłąka z ukochanymi nie jest dla koszykarek tak wielkim problemem, kiedy korzystają z internetowych komunikatorów. Mimo to czekają z niecierpliwością na moment, w którym będą mogły zobaczyć się z najbliższymi osobami. – Kiedy tylko mamy okazję rozmawiamy przez Skype i wysyłamy sobie wiadomości. Myślę jednak, że nic nie zastąpi żywego kontaktu, więc największą nagrodą dla mnie będzie moment, w którym uściskam swojego chłopaka po powrocie do Stanów – mówi Alexis Rack. Amerykanki zgodnie przyznają, że tegoroczne walentynki spędzą przede wszystkim w drużynowym gronie, podobnie jak spędzały Święto Dziękczynienia. – Tradycyjnie będziemy świętować razem, choć pewnie dzień później i nie w Rybniku, a w Gdyni, gdzie rozegramy mecz. Może uda nam się gdzieś razem wyskoczyć i świętować, mamy nadzieję, podwójnie: walentynki i zwycięstwo  – mówią zawodniczki. 

Anna Górecka

  • Numer: 7 (275)
  • Data wydania: 14.02.12