Prąd znowu miga
Choć Vattenfall obiecywał mieszkańcom koniec problemów z prądem dalej wyłącza go po parę razy dziennie.
CZUCHÓW. Zaledwie dwa miesiące mieszkańcy Czuchowa mogli cieszyć się stałym dopływem energii elektrycznej. Wcześniej przez pięć miesięcy Vattenfall fundował im okresowe przerwy w dostawie prądu po 5–6 razy dziennie, czasem nawet i kilkanaście razy.
Z końcem października dostawy przerywane się skończyły, a czuchowianie uwierzyli w zapewnienia koncernu – koniec z przerwami, teraz wszystko działa, jak należy. „Obiecanki cacanki”, a radość prysła w wieczór wigilijny. Koncern dosłownie wziął sobie do serca słowa „ciemna noc w jasności promienistej brodzi” z kolędy „Gdy się Chrystus rodzi”, fundując części dzielnicy wieczerzę wigilijną przy świecach. Od 24 grudnia do dzisiaj wyłączenia prądu po kilka razy znowu są w Czuchowie na porządku dziennym. – To już nawet nie jest tragiczne – stwierdzają czuchowianie. – „Tylko my tak często wyłączamy prąd”, tak mogłoby brzmieć nowe hasło „reklamowe” Vattenfall – dodają.
Naiwne tłumaczenie
Ludzie raz za razem bombardują telefon alarmowy koncernu. Jednak efekt z tego żaden. Bo wychodzi na to, że przerwom w dostawie prądu winne wszystko i wszyscy dookoła, tylko nie Vattenfall. Wyjaśnienia pracowników telefonu 991 są tak dziwne, że aż przykro ich słuchać. Najpopularniejsze to oczywiście awaria. Niedawno jednak winą za tę awarię konsultant z linii alarmowej obarczył... kopalnię. Kopalnię, która jeszcze nie została wybudowana. Łukasz Zimnoch, rzecznik koncernu z kolei tłumaczył, że awarie na terenie Czuchowa to wina lasów, bo większość linii wysokiego napięcia przebiega przez tereny leśne. Nowych tłumaczeń nie znamy, bo kiedy 13 stycznia zadzwoniliśmy na 991, usłyszeliśmy „standard” – na terenie Czerwionki–Leszczyn jest awaria na linii średniego napięcia, ale ekipy nie potrafią ustalić jej miejsca, więc zasilanie może zostać przywrócone w granicach około czterech godzin. My dzwoniliśmy o godz. 10.30. – Opowiadają bajki o awariach i przeciążeniach. Niech powiedzą wyraźnie, że mają stare dziadostwo, którego od lat nie wymieniali i dlatego się psuje – piekli się Edward Pietrzak.
Unikają dziennikarzy
Początkowo, kilka razy rzecznik odpowiedział nam na pytania odnośnie przerw w dostawie prądu. Widocznie jednak i jemu skończył się wachlarz wymówek, bo przestał odbierać od dziennikarzy telefony i odpowiadać na maile. Podobnie jak pozostała część zespołu prasowego. Jedyną odpowiedzią, jakiej nam udzielono była wiadomość automatyczna na naszego maila – „Uprzejmie informuję, że obecnie przebywam na urlopie. Proszę się kontaktować z pozostałymi pracownikami zespołu prasowego”. Tyle, że kontakt z pozostałymi pracownikami zespołu prasowego kończył się otrzymaniem identycznej informacji. Cóż od kilkunastu lat w Polsce na każde Boże Narodzenie telewizja raczy nas „Kevinem samym w domu”. Obok choinki i kolęd to nasz nowa świąteczna polska tradycja – a święta bez Kevina to święta stracone. Czyżby teraz Vattenfall zaserwował nową strategię czuchowianom – dzień, w którym przez cały czas będzie prąd, będzie dniem straconym?
Światło miga, sprzęt się psuje
Mieszkańcy Czuchowa na koncernie nie zostawiają suchej nitki. Tym bardziej, że w wielu domach przez te ciągłe wyłączenia i przepięcia psuje się sprzęt AGD i komputery. – Podobno mamy XXI wiek, a bardzo często mam wrażenie, że za sprawą energetyki jesteśmy w czasach średniowiecza, albo głębokiej komuny, gdzie w naszych domach królowały świeczki i 20 stopień zasilania. Jakby nie patrzeć w dzisiejszym domu 90 proc. urządzeń jest na prąd, w większości to dosyć precyzyjna elektronika. Wszelkie skoki napięcia grożą uszkodzeniami. Nam serwowano włączenia i wyłączenia w pewnym okresie po 20 razy na dobę. To jest jakaś paranoja. Nie wspomnę o Wigilii i Sylwestrze – to też był jakiś gruby żart. Od nas jako użytkowników się wymaga. Płacz, ale płać, a w zamian Pani z infolinii Vattenfall opowie jakąś słodką bajeczkę, nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością – denerwuje się czuchowian, Arkadiusz Łyko. Upust emocjom dają też internauci, nie przebierając w słowach. – Myślę, że ekipa od napraw zamiast dojeżdżać z Rybnika powinna sobie postawić toi–toi, małą budkę wartowniczą i czekać na awarię, bo są one tak częste, że szkoda funduszy na paliwo i dojazdy. Na miejscu proponuję zatrudnić ciecia na pełny etat od obsługi tych wszystkich transformatorów. Prąd mruga, miga, sprzęt wariuje. Pieniądze zbierają bez zakłóceń i to jak najszybciej, a broń Boże po terminie. Niech ich wszystkich prąd kopnie – piekli się internauta Ernest. Ludzie mają dość i są już zmęczeni brakami energii w Wigilię, Nowy Rok, wcześnie rano, przed południem, w południe, wieczorem i w nocy. Mieszkańcy Czuchowa wyczerpali już swoją amunicję do walki z koncernem, trafiając kulą w mur. Teraz przyszedł czas na samorządowców. W Czuchowie oczekują spełnienia obietnicy i zaproszenia przedstawicieli Vattenfall na sesję rady miasta. Radni zapowiedzieli, że zażądają wyjaśnień i przekażą informację, że czasy wyłączania prądu kilka razy w ciągu dnia powinny już być za nami. – Kolejne wybory już za całkiem niedługo – grożą czuchowianie. – Jak nie będzie prądu, to do urn pójdziemy z świeczkami – dodają żartobliwie, wypominając rządzącym złożone obietnice.
Małgorzata Sarapkiewicz
Najnowsze komentarze