Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Cały czas szukamy pieniędzy

08.11.2011 00:00 przy

Klub koszykarski z Rybnika w ubiegłym sezonie przeżywał ogromne kłopoty.

W obecnie trwającym jest objawieniem ligi. Dlaczego tak się dzieje, i czy coś się zmieniło, jeżeli chodzi o sprawy organizacyjno –finansowe spytaliśmy Gabrielę Wistubę, prezesa KK ROW.

– Marek Pietras: W ubiegłym roku wasz klub bardziej był znany z kłopotów finansowych niż z wyników sportowych. Co się zmieniło, że teraz jest inaczej?

– Gabriela Wistuba: Zmieniło się wiele. Na przykład straciliśmy sponsora tytularnego.

– Mimo to mówią o was: odkrycie sezonu.

– To miłe. Ale my znamy nasze miejsce w szeregu. Zmienił się trener. Inaczej wyglądał okres przygotowawczy. Kazimierz Mikołajec sam zbudował sobie kadrę i jak widać jego wybory były trafione. To się przekłada na wynik. Hala podczas meczów w Boguszowicach jest pełna. Zaczynają się nami interesować ludzie. Mam nadzieję, że to się przełoży na konkretną pomoc.

– Finansową?

– Takiej najbardziej teraz potrzebujemy. Jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne to wszystko mamy poukładane. Poprzez wyniki udowodniliśmy, że potrafimy zbudować silną drużynę. Że współpracują z nami profesjonalni trenerzy, sztab medyczny i marketingowy.

– Wydaje się, że to dobry czas na szukanie sponsora, tego strategicznego również.

– Zgadza się. Tym bardziej, że rozgrywki ekstraklasy koszykarek, na mocy porozumienia pomiędzy Polską Liga Koszykówki Kobiet a TVP Sport, transmitowane są w ogólnopolskiej telewizji. To daje naszym partnerom możliwość szerokiego dotarcia do swoich klientów. Ponadto pomagamy w budowaniu wizerunku firmom, które wspierają naszą drużynę, poprzez akcje eventowe, obrendowanie strojów zawodniczek, hali. Największe media lokalne są naszym patronem medialnym. Współpracują z nami dziennikarze ogólnopolskich dzienników i telewizji. Form współpracy, która promowałaby naszych partnerów jest naprawdę dużo.

– W Rybniku przed sezonem zawsze były ambitne założenia. Niestety, czas mocno je weryfikował. W tym sezonie zapowiadaliście walkę o utrzymanie. Wyniki pokazują jednak, że prawda jest tym razem dużo bardziej optymistyczna.

– Naszym głównym celem i zarazem marzeniem jest stworzenie widowiska na najwyższym poziomie sportowym i organizacyjnym. Chcemy, aby mecze KK ROW były atrakcyjne dla wszystkich jego uczestników: zawodniczek, kibiców, sponsorów. Fakt, że w tym sezonie gramy tak dobrze i widowiskowo, sprawił, że ostatnie występy koszykarek oglądał nadkomplet kibiców. Trzeba również zaznaczyć, że na nasze mecze przychodzą całe rodziny. Atmosfera jest wspaniała, a doping kulturalny. Gramy w nowoczesnej hali, którą miasto wyremontowało dla naszej drużyny.

– No właśnie. Miasto nadal was wspiera?

– Bez udziału miasta nie byłoby koszykówki w Rybniku. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie. Cieszymy się, że w tym roku możemy odwdzięczyć się dobrym produktem jakim obecnie jest KK ROW. A co ważniejsze, że doceniają to mieszkańcy miasta i tak mocno nas wspierają. Mam nadzieję, że w przyszłości nadal będziemy mogli liczyć na wsparcie władz miasta, a my będziemy wszystkim dostarczać tak pozytywnych emocji.

– Dużo potrzeba pieniędzy, aby walczyć o tytuły w lidze koszykówki żeńskiej?

– Koszty realizacji profesjonalnego projektu nigdy nie są małe. Jednak drużyny występujące w PLKK mają budżety najbardziej przystające do rzeczywistości. W odniesieniu np. do pieniędzy jakimi dysponują drużyny piłkarskie, siatkarskie można stwierdzić, że działacze, ale również sponsorzy drużyn koszykarskich wykazują się dużym rozsądkiem i mocno stąpają po ziemi. To nie przeszkodziło w zbudowaniu silnej ligi. Tylko koszykarska ekstraklasa kobiet ma aż trzech przedstawicieli w eurolidze. Na parkietach w Polsce grają najlepsze zawodniczki świata, z mistrzyniami olimpijskimi, gwiazdami WNBA na czele. Tego nie ma w innych ligach.

– Porównując wasz budżet ten sprzed roku i ten obecny. Różnica jest tak samo duża jak wyniki?

– Nie ma żadnej różnicy. Mamy podobne pieniądze. Zresztą bardzo niewielkie. Do tego musieliśmy wykupić dziką kartę. Spłacić długi wobec zawodniczek i trenera. Inaczej nie dostalibyśmy licencji. To wszystko powoduje, że z trudem wiążemy koniec z końcem. Oczywiście cały czas pracujemy. Szukamy dodatkowych pieniędzy. Spotkamy się ze wszystkim ludźmi, którzy wykazują zainteresowanie naszym klubem. Również z takimi, którzy takiego zainteresowania nie wykazują. Mamy po prostu nadzieję, że ich przekonamy, aby dołączyli do nas.

– Były już trener Mirosław Orczyk, w kilku wywiadach podkreślał, że on nie miał pieniędzy na takie przygotowania, sparingi, turnieje?

– Trudno mi się odnosić do takich stwierdzeń. Wszyscy wiedzą, że Mirosław Orczyk, pracując w klubie, miał w nim dużo do powiedzenia. Gdyby chciał jechać na obozy, brać udział w turniejach przedsezonowych – to tak by było. Dla mnie to jednak zamknięty rozdział. Chcę się skupiać na przyszłości. Jak widać zmiany, które zaszły po ubiegłym sezonie wszystkim wyszły na dobre.

– Podczas ostatnich spotkań w Boguszowicach mocno wam kibicował Dariusz Deja, który kiedyś już działał w rybnickiej koszykówce.

– Nie jest tajemnicą, że Dariusz Deja zawsze był prawdziwym kibicem koszykówki. W ubiegłym sezonie, kiedy wyniki były słabe, również jeździł na nasze mecze. Dzięki jego wsparciu spotkania koszykarek zyskały na widowiskowości. Uważam, że jeżeli wszyscy ludzie, którym dobro kobiecego basketu leży na sercu, a są w stanie na nam pomóc, połączą swoje siły to możemy zbudować coś na lata. Coś co będzie wizytówką naszego miasta.

  • Numer: 45 (261)
  • Data wydania: 08.11.11