Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Ktokolwiek widział

26.07.2011 00:00 red

Policja, jak i organizacje pozarządowe, w przypadku zaginięć prowadzą poszukiwania na ogromną skalę.

Gdy ktoś nie wraca do domu o umówionej porze – jeszcze nic złego się nie dzieje. Autobus się spóźnił, spotkał kogoś znajomego, a może po prostu zakupy się przedłużają. Gdy nie można się z kimś skontaktować – jeszcze nic złego się nie dzieje. Komórka się rozładowała, ma wyciszony dzwonek, a może po prostu telefon leży na dnie torby i nie słychać, że dzwoni. W którym momencie można stwierdzić, że stało się coś złego, że osoba zaginęła? Ciężko powiedzieć. Sam fakt zaginięcia zgłosić można od razu, a nie po „mitycznych” 48 godzinach. Co dzieje się dalej?

Podstawa to informacje

Na komendzie spotykamy się z funkcjonariuszem operacyjnym, należącym do zespoły ds. poszukiwań i identyfikacji. Policjant pragnie pozostać anonimowy. – Nasz zespół zajmuje się nie tylko poszukiwaniem zaginionych osób, ale wszelkiego rodzaju identyfikacją tzw. NN, czyli ludzi bez dowodów tożsamości, także niezidentyfikowanych zwłok. Zajmujemy się także ustalaniem miejsca zamieszkania poszukiwanych i listami gończymi – mówi policjant. – W przypadku zaginięć i czynności zmierzających do zlokalizowana osoby zaginionej, mamy tak naprawdę dwie kategorie – dodaje. Pierwsza kategoria zaginięć to dzieci do 15 lat oraz osoby z zagrożeniem życia (niepełnosprawne lub chore itp.), druga natomiast to pozostałe przypadku osób już niemal pełnoletnich i starszych, które zniknęły. Kategorie te różni przede wszystkim sposób prowadzenia śledztwa. W przypadku zaginionego dziecka w stan gotowości postawiona jest znaczna część funkcjonariuszy na służbie, jeśli jednak policjanci mają do czynienia z świadomym zniknięciem osoby dorosłej śledztwo wygląda nieco inaczej – Kluczową sprawą, w obu przypadkach, jest dogłębne prześwietlenie otoczenia osoby zaginionej – mówi funkcjonariusz zespołu ds. poszukiwań. – Należy przejrzeć aktywność internetową poszukiwanego, sprawdzić znajomych, tych najbliższych i najdalszych, z którymi miał w pewnym okresie przed zaginięciem kontakt – dodaje. Ta procedura jest czasochłonna, ale często przynosi bardzo dobre skutki. – Dzisiaj technologia jest niemalże wszędzie, więc prawdopodobieństwo namierzenia jest duże, człowiek zawsze pozostawia za sobą ślady – mówi policjant. Istotnym elementem są także informacje pozyskane ze wszelkiego rodzaju ośrodków zdrowia i opieki, zdarza się, że dana osoba nie zaginęła, a np. miała wypadek, jest nieprzytomna w szpitalu lub po urazie. – Te informacje także są pozyskiwane zaraz na początku śledztwa i konsekwentnie monitorowane – komentuje funkcjonariusz policji. 

Nie wszystko złoto...

Z początkiem lipca zaginął w Rybniku 79–letni Maksymilian Karwot. Kilka dni po zaginięciu odnalezionie jego portfel. – W tym przypadku kluczem jest także pozyskanie jak największej ilości informacji, np. od znalazcy portfela – mówi policjant zespołu ds. poszukiwań. – Jak wszedł w posiadanie, kiedy i gdzie – odpowiedzi na te pytania mogą przynieźć kluczowe dla poszukiwań informacje – dodaje. Nie wszystkie jednak informacje są sprawdzone i prowadzą funkcjonariuszy na właściwy trop. W ich obowiązku leży jednak ich sprawdzenie, każda – potencjalnie mało prawdopodobna poszlaka – może w efekcie przynieść szczęśliwy finał sprawy. – Ciągle dostajemy zawiadomienia o domniemanym miejscu przebywania pana Maksymiliana, ludzie dzwonią, bo widzieli go tam, czy gdzie indziej – mówi nadkom. Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej KMP. – Problem w tym, że część z tych informacji wynika z tego, że zgłaszającemu się wydawało, nie łatwo jest przecież zapamiętać twarz z plakatu. Wszystkie poszlaki trzeba jednak sprawdzić – dodaje. Policjanci mają także w podorędziu innego rodzaju źródła informacji. – Jeśli rodzina decyduje się skorzystać z usług medium lub jasnowidza, który wskazuje im miejsce pobytu zaginionego lub miejsce, w którym znajdują się zwłoki, korzystamy z tej informacji, jak z każdego innego doniesienia, bo może być ona przecież pomocna – mówi funkcjonariusz. – Sami jednak nie zwracamy się o pomoc jasnowidzów, leży to w gestii rodziny poszukiwanej osoby – dodaje. 

Dlaczego znikają?

Od początku roku w Rybniku zgłoszono 44 zaginięcia. – Oczywiście, nie wszystkie sprawy to tak poważne przypadki, jak np. sprawa pana Maksymiliana – mówi nadkom. Nowara. – Często zgłaszają zaginięcia ośrodki opiekuńcze, gdy wychowanek ucieka. Takich znajdujemy po bardzo krótkim czasie – dodaje. Są jednak takie sprawy, które ciągną się latami. Najgłośniejsze zaginięcie w Rybniku i sprawa znana na całą Polskę – zniknięcie Mateusza Domaradzkiego. – Mimo zatrzymania osób, które przyznały się do uprowadzenia chłopca, nie znaleźliśmy tak naprawdę nic, co wskazywałoby na taką wersję wydarzeń – mówi funkcjonariusz z zespołu ds. poszukiwań. Sprawa więc dalej jest w toku. Faktycznie – na stronie Fundacji ITAKA – zaginieni.pl – wciąż widnieje zdjęcie Mateusza, komputerowo postarzany chłopiec ma na zdjęciu 13 lat. Gdy zaginął – miał 8. – Spraw takich jak ta jest bardzo mało, ale niestety się zdarzają. Jest to wielka tragedia dla rodziny i ciężka sytuacja dla nas, których zadaniem jest odnaleźć chłopca – mówi policjant. Zaginięcia to jednak przeważnie nie uprowadzenia, lecz świadome decyzje. – Dorośli ludzie znikają w wyniku problemów życiowych – mówi nadkom. Nowara. – Brak pieniędzy, kłótnia z rodziną, uzależnienia, to najczęstsze powody – dodaje. Osoba, która pragnie całkowicie zerwać kontakt z rodziną może to zrobić. – Są takie przypadki, że osoba, którą odnajdujemy, nie życzy sobie kontaktować się z rodziną – przyznaje funkcjonariusz. – Wtedy pobieramy od zaginionej osoby stosowne oświadczenie i nie mamy prawa poinformować rodziny o miejscu pobytu szukanego przez nich członka. Oczywiście, informujemy, że żyje, ma się dobrze i podpisał takie oświadczenie – dodaje. To są momenty bardzo przykre i trudne, podobnie jak informacje o znalezieniu ciała poszukiwanej osoby. – Miałem już w karierze takie sytuacje, gdy trzeba było rodzinę powiadomić, że znalezione zwłoki to prawdopodobnie ich bliska osoba i konieczna jest identyfikacja. To wielka tragedia – mówi policjant ze specjalistycznego zespołu. Na szczęście tylko niewielki ułamek spraw kończy się w ten sposób, przeważnie zaginiony odnajduje się cały i zdrowy. – Taki pozytywny finał ma ogormna większość prowadzonych przez nas spraw – mówi pewnie policjant. To właśnie daje nadzieję funkcjonariuszom poszukującym i rodzinom zaginionych. 

Marek Grecicha

  • Numer: 30 (246)
  • Data wydania: 26.07.11