środa, 13 listopada 2024

imieniny: Stanisława, Mikołaja, Krystyna

RSS

Barteczkowie i Drewniokaowie – część 3

05.07.2011 00:00 red

A teraz więcej o rodzinie Barteczków. O protoplastach rodu mowa była na końcu części pierwszej.

Niezwykle ciekawą postacią jest Robert Barteczko, ojciec Kazimiery Drewniok. Robert z żoną Elfrydą postawili w latach 1901 – 1905 przy ulicy Rybnickiej  w Wodzisławiu sporą gospodę, którą zwano “Barteczkowcem”. Podobnie jak  w rybnickim “Świerklańcu” odbywały się tu przedstawienia sceniczne, muzyki, zawody sportowe. Budynek stoi do dziś w granicy Obszar. Przy okazji rozmowy z Kazimierą Drewniok pojawiła się postać rybnickiego olbrzyma, już kiedyś była o nim mowa – znanego zapaśnika Leona Grabowskiego, który był kuzynem ojca Kazimiery Drewniok. Okazuje się, że ten człowiek, który w Wiedniu paradował z kanclerzem Austrii Dollfussem, który jadł na śniadanie 13 bułek, który spał na dwóch złożonych ze sobą łóżkach już jako dziecko chodził w ubraniu ojca. Młodość Leo spędził w domku z piekarnią obok dzisiejszej wodzisławskiej restauracji “Widok”. Potem zamieszkiwał w Rybniku na Zebrzydowickiej. Prawdopodobnie ojciec przeniósł tu swą piekarnię. Zapaśnik, który reprezentował barwy Rybnika, a potem Katowic miał cztery siostry (jedna z nich Elżbieta była chrzestną Kazimiery Drewniok) i dwóch braci: Karola i Jana. Rodzina pochodziła z Łazisk k/Wodzisławia. Podobno mierzący 2,24 m Leo nie zginął jednak na ostfroncie, ale osiadł po wojnie w Niemczech Zachodnich. W Hamburgu otwarł szkołę zapasów. Przy okazji Kazimiera Drewniok wspomniała osiedle “Bottrop” przy radlińskiej “Emie” (dziś kop. “Marcel”), tutejszy pracowniczy “szlafhaus” (hotel robotniczy) oraz inne osiedla radlińskie – “Marjanka” i “Stara Kolonijo”.  Wróćmy jednak do Roberta Barteczki i jego zajazdu.

Robert Barteczko II sprzedał pole koło “Emy”, za które dostał dużo talarów w złocie. Pole zakupiła kopalnia czyli de facto Rybnickie Gwarectwo Węglowe. Barteczko obok gospody miał sklep, w którym sprzedawał m.in. “pietrulę” czyli naftę (petrula, pietrula – od petrol). Gospoda na początku oświetlana była pietrulą, a potem prądem z elektrowni kopalni “Ema”. Robert Barteczko III był bardzo utalentowany muzycznie. Grał na skrzypcach i fortepianie. To prawdopodobnie dzięki jego genom Carrantuohill ma tak dobrego basistę. W “Barteczkowcu” grała znana orkiestra Riemla. Aż do wybuch I wojny światowej Barteczkom powodziło się znakomicie. Po I wojnie w sali gospody grali m.in. Kubaloki, “Alibrach” (skrót od nazwisk muzyków) i Szczyry  z Popielowa. Ojciec Kazimiery Drewniok miał dwie siostry Gertrudę (Trudzię), po mężu Rydygiel i Marię (Mikę), po mężu Gryt. Mika grała na pianinie, Trudzia na pianinie i na perkusji, Robert najczęściej na skrzypcach. Wraz z żydowskimi muzykami stanowili w okresie międzywojennym skład “Konorkel Jazz Bandu”! Żona Roberta Brygida była nauczycielką. Jej siostra Regina wyszła za Niemca, cenionego w Raciborzu geologa. Pod koniec życia on stał się gorliwym Polakiem, a ona wyjechała za dziećmi do Niemiec... Robert Barteczko został w czasie wojny wcielony do Wehrmachtu, skąd udało mu się jednak wydostać. Po II wojnie związany z radlińską grubą pracował jako nauczyciel zawodu w szkołach górniczych. W 1964 radlińska kopalnia zakupiła “Barteczkowiec”. Rodzina zaś zyskała inne piękne miejsce.

Kazimiera Drewniok wspomina dawne tyjatry, maskynbale, wesela, kontgybongi, cyrkusy, boksy... Oczywiście nie omieszkała obrazowo przedstawić swą “obszorską ojcowizne”. A na niej szczegółowy opis od wajnkelera (piwnice) z bekami i lagrowanymi flachami, przez przyziemie, gdzie wielko sala, dwie salki dla lepszych gości i szynk dlo furmanów, piyrwsze piyntro, a tu antryj, osiem izbów i m.in. kabino kinowo (projekcyjna), po wielko góro na prani z nietopyrzami i straszkami. Z tyłu ogród z lipami. Ach te festyny pod lipami ! Lauba, plompa. Dzieci z mieszkania mogły oglądać filmy na sali, bo ściana była wysunięta nad salę. Wszystko tu jest – obraz “Barteczkowca”, plan, nawet szczegóły techniczne. Robert Barteczko zamówił w Bytomiu firmową zastawę, której resztki szczęśliwie się ostały. Salę ogrzewały dwa wielkie kafloki plus kaloryfery. Przebogata jest kolekcja starych fotografii, a u syna – dokumentów. Ocalić od zapomnienia. Temu zwłaszcza poświęca swój talent Kazimiera Drewniok, a obecnie także jej syn.

Michał Palica

  • Numer: 27 (243)
  • Data wydania: 05.07.11