Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Kierowcy patrzcie w lusterka!

21.06.2011 00:00 red

Z Kasią Gęborską rozmawiamy o ratowaniu życia i jednośladach.

W rybnickim pogotowiu ratunkowym od ostatnich dni maja stacjonuje motocykl ratowniczy. Dosiada go pięciu mężczyzn oraz… jedna przedstawicielka płci pięknej. Katarzyna Gęborska jest prawdopodobnie jedyną w Polsce kobietą jeżdżącą na motocyklu ratunkowym. W jej przypadku udało się połączyć pasję ze służbą.

– Od ilu lat jeździsz na motocyklu?

– Ogólnie od pięciu lat. Od tylu również pracuję jako ratownik medyczny. Motocykla ratowniczego, czyli „Kurka” dosiadam od 23 maja tego roku, kiedy zaczął on służbę w naszym pogotowiu. Na razie wszyscy się do niego przyzwyczajamy.

– A jak na „Kurka” reagują kierowcy?

– Reakcje, tak jak ludzie, są różne. Jedni widząc motocykl, nawet jeśli nie jedzie alarmowo, ustępują i są bardzo uprzejmi. Inni kierowcy z całą pewnością nie złośliwie, ale nie rozglądają się i nie patrzą w lusterka. To nie tylko utrudnia przejazd ratownikowi, ale także jest dla niego zagrożeniem, jeśli taki kierowca np. gwałtownie skręci. Musimy mieć oczy nie tylko z tyłu, ale dookoła głowy. Sytuacja wygląda jak z samochodem pogotowia, z tym, że motor ma większe szanse wyprzedzić samochody, nawet jeśli nie ustąpią. Apelujemy więc do wszystkich kierowców, szczególnie słuchających głośniej muzyki, aby częściej patrzyli w lusterka. Motor jest bardzo dobrze widoczny, więc warto mu ustąpić, bo kiedyś może jechać właśnie do nas.

– Do jakich zadań służy motocykl ratowniczy?

– Przede wszystkim do normalnych działań ratunkowych przy wezwaniach i wypadkach na terenie obsługiwanym przez nasze pogotowie. Dodatkowo na motocyklu są robione także transporty. Jeśli jakiś oddział potrzebuje jakiegoś materiału biologicznego, krwi, wsiadamy na motor i jedziemy czym prędzej. Na wyposażeniu motoru znajdują się środki opatrunkowe, jest monitor do sprawdzania pracy serduszka, poziomu ciśnienia i nasycenia tlenu. Mamy również AED, czyli półautomatyczny defibrylator. Mamy też kołnierze i sprzęt do unieruchomienia, którym wstępnie możemy zabezpieczyć poszkodowanego. To rewelacyjne wyposażenie właśnie do udzielenia tej pierwszej pomocy.

– Jak układa się współpraca z innymi służbami?

– Trzeba podkreślić, że zarówno z policją i strażnikami miejskimi współpraca układa się świetnie. Specjalne wyróżnienia trzeba złożyć także strażakom, którzy są coraz lepsi w swoim fachu i cały czas zwiększają swoje umiejętności. Coraz częściej jest tak, że kiedy przyjeżdżamy na miejsce wypadku, poszkodowani są już odpowiednio ułożeni, opatrzeni i bezpieczni. Możemy ich więc łatwo przetransportować do szpitala.

– Czy jest coś, czego się zawodowo boisz?

– Pokonuję cały czas pewne własne ograniczenia i lęki. Bo np. motor jest ciężki, waży pięć razy więcej niż ja i właściwie im więcej będę jeździć, tym mniejszy będzie to dla mnie problem. Wiadomo, że początki zawsze są trudne i myślę, że czas jest tutaj naszym przyjacielem. Im dłużej będziemy jeździć, tym bardziej będziemy się w to wdrażać. 

– Jakie wymogi trzeba spełnić, aby zostać ratownikiem pogotowia?

– Przede wszystkim potrzeba chęci. Myślę, że trzeba mieć też kupę odpowiedzialności wewnętrznej. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że pracujemy z ludźmi. Trzeba mieć też iskrę i dużą odporność psychiczną, nie można bać się krwi, ani tym podobnych. Należy też się kształcić medycznie. 

– W twoim przypadku udało się połączyć pasję ze służbą zawodową...

– W ogóle ratownictwo medyczne w moim przypadku dostarcza mi absolutnego spełnienia. Kocham to co robię i to jest najważniejsze. Natomiast motocykl to, dodatkowy element, który pozwala połączyć dwie przyjemności. Jest to niesamowite doznanie. 

– Jak wygląda pomoc ratownika motocykla?

– Jeżeli jest wezwanie i przyjeżdżam na miejsce zdarzenia, wstępnie dokonuję opatrzenia poszkodowanego, czy chorego i moją decyzją jest, czy ten pacjent będzie do przewozu czy nie. Jeśli tak, wzywam karetkę. Natomiast jeśli jest wypadek, to zawsze do zgłoszenia oprócz motocykla wyjeżdża także karetka. Im wcześniej ja tam dojadę, tym lepiej dla poszkodowanego, a karetka już jedzie za mną. Wszystko, aby czas udzielenia pomocy i dostania się do szpitala był jak najkrótszy. 

– Jak poszkodowani reagują na przyjazd motocykla z piękną ratowniczką?

– Ludzie na pewno nie robią mi żadnych uwag. Patrzą się, ale uważam, że zdecydowanie większą sensacją jest sam motocykl. To jest naprawdę niesamowite przedsięwzięcie. Wszyscy na to pracowali, pogotowie, Bractwo Kurkowe Miasta Rybnika, które to wszystko zainicjowało oraz sami rybniczanie. „Kurek” to niesamowity „przykuwacz uwagi”. 

– Czego można życzyć ratownikowi?

– Z całą pewnością osobistych sukcesów. Można mu życzyć, aby pod koniec dyżuru wiedział, że jest spełniony i zrobił wszystko, aby poszkodowanemu pomóc i aby trafiali się pacjenci, którzy pragną wyjść z tego, co ich spotkało. 

– Dziękuję za rozmowę, będę częściej patrzeć w lusterka.

– Dziękuję, oby wszyscy kierowcy to robili.

Szymon Kamczyk

  • Numer: 25 (241)
  • Data wydania: 21.06.11