Poniedziałek, 1 lipca 2024

imieniny: Haliny, Mariana, Klarysy

RSS

Specjaliści czekają na „dogrywkę”

08.03.2011 00:00 red
Wprowadzony przez NFZ wymóg godzinowy zamiast ułatwić, utrudnia pacjentom dostęp do specjalistów.
Miało być lepiej, a jest... jak zwykle. Wiele poradni i ośrodków zdrowia nie dostało kontraktów na specjalistów.
 
Narodowy Fundusz Zdrowia odrzucił sporo ofert, bo poradnie nie spełniły tzw. wymogu godzinowego. Ci, którzy się odwołali, teraz czekają na rezultat dogrywki. W NFZ tłumaczą, że wszystko to dla dobra pacjentów. – Ustalenie minimalnego czasu pracy poradni zwiększy dostępność pacjenta do lekarzy specjalistów – wyjaśnia Jacek Kopocz rzecznik śląskiego NFZ. Problem w tym, że do czasu rozstrzygnięcia dodatkowego konkursu pacjenci mają do wyboru – szukać specjalistów poza swoją poradnią czy ośrodkiem (jeśli nie dostał on kontraktu) albo pójść się leczyć prywatnie. W pierwszym przypadku wiąże się to z wyjazdem poza miejsce zamieszkania, w drugim z wydatkiem wielkości 60 – 150 zł.
 
Kolejki jeszcze dłuższe
 
Problem z kontraktami dla specjalistów widać doskonale na przykładzie w gminie Czerwionka – Leszczyny. Mieszkańcy mają do dyspozycji sporą przychodnię specjalistyczną MEDIPOZ. Dostęp do specjalistów jest w miarę krótki. Jedyne czego brakuje to diabetolog. Szefostwo MEDIPOZ – u od dawna stara się o kontrakt ale bezskutecznie. – Mieszkańcy Czerwionki – Leszczyn mogą się leczyć w Rybniku albo w Knurowie. Nie ma sensu uruchamiać kolejnej poradni jeżeli np. Knurów nie wykorzystuje całego kontraktu – stwierdza rzecznik śląskiego NFZ. Chorzy na cukrzycę jeżdżą więc do Knurowa i Rybnika przeklinając NFZ i resort zdrowia razem wzięte. – Niech ich wszystkich szlag trafi. Oni w kolejkach nie stoją. Ja co miesiąc płacę haracz na składki i muszę czekać kilka miesięcy – denerwuje się Antoni Nowak z Czerwionki – Leszczyn. Jeszcze w ubiegłym roku jeździł na wizyty w Knurowie co trzy, cztery miesiące. Ostatni raz  był w październiku. – Teraz miałem mieć wizytę w marcu ale ponieważ zmienili się lekarze i przyjmują tylko parę dni w tygodniu po kilka godzin, zmienili mi wizytę na połowę maja. To się pytam co za pierdoły opowiada ten cały rzecznik? Jak mi się poprawił dostęp do specjalisty jeżeli zamiast czterech muszę czekać siedem miesięcy? I skąd mam brać insulinę czy paski do glukometru? – piekli się pan Antoni. Pacjenci leczący się na cukrzycę w Rybniku też muszą odstać w kolejce po parę miesięcy.
 
Bez laryngologa
 
Czerwionecki MEDIPOZ dostał kontrakty na prawie wszystkich specjalistów. Prawie, bo już trzeci miesiąc pacjenci nie mogą pójść na kontrolę do laryngologa. Ten specjalista wypadł z gry, bo do spełnienia wymogu godzinowego zabrakło mu aż... 40 minut. – Za wyjątkiem poradni laryngologicznej wszystkie poradnie mają kontrakty – mówi Barbara Walczak, szefowa MEDIPOZU. Pani dyrektor jest jednak dobrej myśli i wierzy, że wywalczy go w dodatkowym konkursie. Prawdopodobnie laryngolog wróci do przychodni jeszcze w marcu. Kto nie chce czekać może poszukać pomocy w prywatnym gabinecie za 60 – 70 zł.  Na razie lekarz przyjmuje tylko pacjentów z medycyny pracy. 
 
Dwie poradnie bez kontraktu
 
Kontraktu nie dostały też dwie poradnie działające przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku – Orzepowicach: kardiologiczna i audiologiczna. Poradnia kardiologiczna nie przeszła pierwszego etapu ze względów formalnych – zbyt małej liczby godzin pracy kardiologów. –Wystartowaliśmy ponownie i wierzę, że kontrakt dostaniemy. Chcemy, żeby w niedługim czasie ruszyły obydwie poradnie i kardiologiczna, i audiologiczna – mówi Tomasz Zejer dyrektor rybnickiego szpitala. Jak dodaje, pacjenci po operacjach, głównie z rozrusznikami, nie są pozostawieni sami sobie. Po prostu załatwia się ich na oddziałach. Kontrakty na pozostałe przyszpitalne poradnie są trochę mniejsze niż ubiegłoroczne. – Ale nie ma dramatyzmu, nie ma kolejek. W tych najbardziej „popularnych” jak urazowo-ortopedyczna czy chirurgiczna pacjenci są przyjmowani najpóźniej w ciągu tygodnia – oznajmia dyrektor Zejer.
 
Motocykl w kwietniu
 
Nie ma kontraktu z NFZ na motocykl ratunkowy kupiony ze społecznej zbiórki. Szef rybnickiego szpitala przyznaje jednak, że placówka w ogóle o takowy nie aplikowała. – Przeczytałem uważnie warunki NFZ gdzie przy ratownictwie jest mowa o ambulansach – wyjaśnia. Motocykl wyjedzie jednak na drogi. Jego uruchomienie planowane jest w kwietniu. – Na jakich zasadach, jak to zrobimy to już będzie nasz ból głowy. Trzeba sobie będzie z tym poradzić, jak zresztą z wieloma innymi sytuacjami w naszej służbie zdrowia – stwierdza dyrektor Tomasz Zejer.
 
Końskie zdrowie, żeby chorować
 
Większość chorych to emeryci i renciści, których nie stać na leczenie się w prywatnych gabinetach. Utyskują na swój los, ale cierpliwie czekają w kolejkach, bo nie mają innego wyjścia. Pytani o to dlaczego przed gabinetami lekarzy specjalistów wciąż czekają tłumy pacjentów, urzędnicy NFZ są bardzo zdziwieni. Kolejki – to ich zdaniem rzecz nieprawdopodobna. – Przepisy zostały ustalone w taki sposób, że teraz pacjent ma łatwiejszy dostęp do specjalisty. Katowicki NFZ kupił wystarczającą liczbę świadczeń, a nawet więcej niż w zeszłym roku. Co roku, na początku są trudności, głownie jeśli chodzi o starszych pacjentów. W niektórych miejscowościach rzeczywiście może brakować chwilowo specjalistów. To jednak nie powinno generować kolejek. Przecież od dawna nie ma już rejonizacji więc pacjent może sobie pójść do dowolnego lekarza, w dowolnym mieście. Wszędzie gdzie jest podpisany kontrakt z NFZ – przekonuje Jacek Kopocz rzecznik śląskiego NFZ. I w tym miejscu trudno nie zgodzić się ze stojącymi do specjalistów w ogonkach pacjentami, których miało nie być. W Polsce, żeby chorować trzeba mieć końskie zdrowie.
 
(MS)
  • Numer: 10 (225)
  • Data wydania: 08.03.11