Felieton – Zakopmy topór wojenny
Andrzej Zygmunt
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem wywiad red. Marka Pietrasa z prezesem KK Utex ROW Rybnik – Gabrielą Wistubą. Wprawdzie od dłuższego czasu nie darzymy się, ze wzajemnością, sympatią chciałem podkreślić, iż doceniam jej zaangażowanie i efekty w budowie zawodowego zespołu koszykarek w Rybniku. Nie mam też żadnych wątpliwości, że gdyby nie osoba Mirka Orczyka, żeńskiej koszykówki na poziomie ekstraklasy by nie było. Czytam różne wypowiedzi „internetowych znawców” basketu lecz nie widzę w Rybniku ludzi, którzy byliby w stanie ten „niewdzięczny koszykarski wózek” przejąć i pociągnąć do przodu. Zgadzam się, że wyniki koszykarskiego zespołu są na miarę posiadanego składu. Koszykarki to jedyna drużyna ekstraklasowa w naszym mieście i koszykówka żeńska winna być wiodącą dyscypliną halową w naszym mieście.
Jako twórca i wychowawca zespołu koszykarek KS ROW Rybnik w latach 70-tych, który pod opieką Czesława Grzonki awansował samymi wychowankami do I ligi (wówczas tak nazywała się ekstraklasa), chciałbym, aby w obecnej drużynie bardziej znaczącą rolę odgrywały wychowanki rybnickiego basketu. W wywiadzie po raz pierwszy usłyszałem słowa krytyki pod adresem trenerów RMKS-u. O ile jednak mi wiadomo pani Wistuba jest prezesem RMKS-u i do niedawna była szkoleniowcem tego klubu. Słowa uznania za samokrytykę. Faktem jest, że szkolenie młodych koszykarek w RMKS-ie jak na zaplecze ekstraklasy jest żenujące słabe. Nie zgadzam się z diagnozą, iż w Rybniku nie ma mody na sport. Modę na sport muszą tworzyć rodzice, nauczyciele w-fu, trenerzy i działacze. W ubiegłym roku w ramach zajęć SKS w szkołach podstawowych dziewięć szkół prowadziło zajęcia wśród dziewczyn z siatkówki a zaledwie trzy z koszykówki. Dużo w tym winy jest po stronie trenerów i działaczy RKMS-u. Dzieci chętnie garną się do zajęć, pod warunkiem, że są one atrakcyjne. Znam nauczycieli, którzy mają komplety na zajęciach SKS, są też tacy, którzy chodzą po klasach i proszą dzieci, aby przyszły na zajęcia.
Faktem jest, że obecnie dzieci mają więcej zainteresowań. Również rodzice niejednokrotnie inwestują w dziecko posyłając je na różne rodzaju kursy. Trenerzy muszą podwoić wysiłki chcąc pozyskać uzdolnione jednostki do szkolenia. Ponadto uważam, że łatwiej zrobić nabór do gry zespołowej niż do żmudnych konkurencji indywidualnych (lekka atletyka, pływanie). Uważam, że 140-tysięczny Rybnik stać na utrzymanie ekstraklasowej drużyny koszykarek. Pan Prezydent, radni, świat biznesu winni w tym pomóc! Postawiłbym jednak jeden warunek: mistrzowskie, profesjonalne szkolenie własnych wychowanek. To też wymaga pieniędzy i zaangażowania, lecz trzeba to zacząć robić. Od zaraz! Pani prezes Gabriela Wistuba w 1979 roku wraz z Basią Wajerowską, Justyną Janosz, Iwoną Pleszewską, Mirką Sidorowicz grały w reprezentacji Polski kadetek – wszystkie były z ROW-u Rybnik. Czyli można.
Może będę zarozumiały ale uważam, że najrozsądniejszym wyjściem byłoby zakopanie toporów wojennych między obiema koszykówkami i połączenie szkolenia chłopców i dziewcząt na poziomie szkół podstawowych. Na poziomie gimnazjum szkolenie powinno się odbywać poprzez Szkoły Mistrzostwa Sportowego przy ścisłej współpracy z ośrodkami z Wodzisławia, Jastrzębia, Pawłowic czy Czerwionki. Swoją rolę widzę jako koordynator tego przedsięwzięcia. Tylko solidny i racjonalny program oraz konsekwencje w jego realizacji może nam dać pożądane efekty. A ludzi zaangażowanych, kochających koszykówkę w ROW-ie nie brakuje.
Najnowsze komentarze