Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Nie jesteśmy nastawieni na komercję

11.01.2011 00:00 red
Kulturalne podsumowanie minionego roku z Adamem Świerczyną – dyrektorem Rybnickiego Centrum Kultury.
Największą i centralną instytucją kultury w regionie jest Rybnickie Centrum Kultury, którym kieruje Adam Świerczyna. Wraz ze sztabem pracowników co roku przygotowuje harmonogram imprez kulturalnych, a niektóre z nich stały się już tradycją i wizytówką Rybnika.
 
– Szymon Kamczyk: Które z imprez 2010 roku na pewno zapisały się na długo w pamięci rybniczan?
– Adam Świerczyna: Imprezy organizowane przez RCK są kierowane do różnych odbiorców. Jedni zapamiętają te plenerowe, które przyciągają np. do Kampusu rzesze fanów, a inni są zafascynowani imprezami w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Wśród koncertów, spektakli i przeglądów należy także wspomnieć o wystawach, które są często bardzo ciekawe. Są miłośnicy jazzu i Silesian Jazz Meeting, muzyki kameralnej – tu   szczególnie trzeba wspomnieć Dni Muzyki Organowej oraz są też zwolennicy cyklicznych imprez np. konkursu gawędziarzy, który w ubiegłym roku obchodził 25 urodziny. W marcu przeżywaliśmy także festiwal bluesowy a później dni miasta. Z każdej dziedziny można coś ciekawego wybrać. Jak wiadomo ubiegły rok był rokiem Fryderyka Chopina i to chyba najbardziej zostało zaakcentowane nie tylko w Polsce ale także w naszym mieście. Koncerty poświęcone jego muzyce odbywały się w Teatrze. Były to występy Filharmonii Rybnickiej, uczniów szkoły muzycznej z solistami. Na zakończenie roku chopinowskiego zagrał u nas Piotr Paleczny. Mieliśmy okazję także wysłuchać koncertu jubileuszowego z okazji 50-lecia powstania Filharmonii Rybnickiej w wykonaniu Wiesława Szlachty. Jako, że w 2010 roku obchodziliśmy jubileusz 20-lecia samorządności, na scenie Kampusu zagrał zespół Kombi. Z pewnością zaznaczyły się także takie wydarzenia jak Festiwal Jazzu Tradycyjnego, który poprzedzony był również świetną promocją londyńskim autokarem, który woził po ulicach Rybnika zespół South Silesian Brass Band. We wrześniu obejrzeliśmy znakomity spektakl komediowy pt. „Dziwna para” oraz spektakl „Hipnoza”. Odwiedziła nas też niezwykle medialna postać, czyli Jarosław Kret, który przywiózł do nas wystawę „Moje Indie”. Muszę przyznać, że podczas tej wystawy już zabrakło nam miejsc. Dużym wydarzeniem artystycznym był na pewno Bożonarodzeniowy Gospel Festival. Tutaj chylimy czoła dla głównego organizatora, którym było Śląskie Centrum Muzyczne „Muzyka i ruch”. Powiem jeszcze, że zwieńczeniem ostatniego Konkursu Gawędziarzy był występ Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”, który po raz pierwszy w swojej historii wystąpił u nas z programem biesiadnym. Jesteśmy zadowoleni z tego, co udało nam się zrobić.
 
– Co według pana można nazwać wydarzeniem roku?
– Na pewno spektakl „Boska”, który bardzo zapadł wszystkim w pamięci i zdecydowanie koncert Gonzalo Rubalcaby. Było to wydarzenie, które poruszyło wiele osób, nawet do łez. To były dwa największe hity, które mogliśmy na naszej scenie gościć. Był to bez wątpienia najwyższy poziom artystyczny.
 
– Jakiej imprezy brakuje w Rybniku?
– Na pewno można by szukać miejsc w poszczególnych gatunkach, które można by przedstawiać. Z pewnością pewne działania, których my nie podejmujemy, kontynuują od lat kluby, do których uczęszcza młodzież. Tam preferowana jest muzyka rockowa, hip–hopowa, beatbox. Myslę, że to dobrze, że uzupełniają nasz program. Od dziewięciu lat w Teatrze Ziemi Rybnickiej zaczęły się tworzyć zespoły artystyczne. To trzy teatry, kilka grup „Małego Teatru Tańca”, szereg grup tańca towarzyskiego. Przez pewien czas był również chór chłopięcy i zespół tańca breakdance. My mając własne zespoły musimy im zapewnić miejsce na scenie, na przedstawienie swojej premiery. Aby na określony czas scenę udostępnić, nie jesteśmy w stanie wszystkiego w tym mieście ruszyć. Musielibyśmy mieć jeszcze jedną scenę. Musimy się cieszyć tym co mamy, a kluby z nieco niszową sztuką świetnie to realizują w swoich repertuarach.
 
– Jak pana zdaniem Rybnik prezentuje się kulturalnie na tle innych miast regionu? Czy chętnie przyjeżdżają do nas mieszkańcy sąsiednich miast?
– Najczęściej widzę i poznaję po twarzy osoby, które przyjeżdżają do nas z Wodzisławia, z Żor. Mniej  obserwuję gości z Raciborza. Również duże grono osób odwiedza nas z terenu powiatu rybnickiego. Z terenu Jejkowic, Gaszowic, Lysek wiem, że sporo osób przyjeżdża na nasze imprezy. Osoby te, za pośrednictwem internetu czy mediów, dowiadują się o naszych imprezach. Nie chcę być nieskromny, ale osoby z zewnątrz chętnie nas odwiedzają. Pojawił się także luźny pomysł, aby powrócić do nazwy, która zawsze kojarzyła się z naszym obiektem, czyli Teatru Ziemi Rybnickiej, by wyróżnić go spośród innych RCK-ów, działających w regionie. Jakby daleko nie sięgać, Rydułtowskie Centrum Kultury, Raciborskie Centrum Kultury, to wszystko RCK-i w bardzo bliskiej odległości. Chcielibyśmy, aby Teatr Ziemi Rybnickiej był nazwą charakterystyczną, którą przecież pamiętają najstarsi rybniczanie.
 
– Czy ciężko przyciągnąć gwiazdę do Rybnika i czy środki przeznaczane na kulturę są wystarczające?
– Gwiazda zawsze znajdzie w kalendarzu czas, by przyjechać raz na dwa, trzy lata do naszego miasta. Zawsze jednak potrzebne są pieniądze. Gwiazdy kosztują i trzeba się spokojnie zastanowić, czy na taką gwiazdę nas stać. Nie jesteśmy cudotwórcami i nie możemy liczyć na to, że nagle gdzieś te pieniądze się znajdą, tylko trzeba za nimi się nachodzić. Trzeba często szukać sponsora, pisać programy, projekty. Piszemy do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, do Funduszu Wyszehradzkiego. Można mieć każdą gwiazdę, ale trzeba mieć pieniądze. Zewnętrzne środki są potrzebne bardzo, bo z samych biletów nie uda się zapłacić wszystkiego. Pozostawiamy na razie tematy wielkich gwiazd na boku. Są miasta, większe od naszego, które mają lepsze warunki do organizacji imprez i lepsze przełożenia jeśli chodzi o sponsorów, jak Wrocław, Gdańsk, Poznań. Tam można organizować imprezy na kilka tysięcy, a nie jak u nas 650 miejsc i za bilety, które kosztują czasem 1000 i więcej złotych. Najczęściej nie są to imprezy, które organizują instytucje kultury. To są agencje koncertowe, za którymi stoją firmy fonograficzne. Takim agencjom o wiele łatwiej jest organizować takie imprezy. My nie jesteśmy nastawieni na komercję i dopóki tak będzie nie możemy się rzucać na jakieś wielkie gwiazdy i nazwiska. To nie jest nasza specyfika.
 
– Jakie jest pana zdanie o projekcie kultura.eu?
– W tym roku program „Promocja kultury”, który jest uruchomiony w naszym mieście będzie dla nas dodatkową pomocą. Liczymy na to, że za pośrednictwem tego programu, który m.in. polega na wydawaniu miesięcznych kalendarzy imprez dla wszystkich instytucji kultury razem wziętych, instalowaniu specjalnych ekranów ledowych na terenie miasta, m.in. również na Teatrze Ziemi Rybnickiej, mieszkańcy będą mogli na każdym kroku zapoznać się z zapowiedziami i reklamami imprez.
 
– Co czeka nas w najbliższym kwartale nowego roku?
– Jak to zwykle bywa, już 16 stycznia koncert karnawałowy Filharmonii Rybnickiej z udziałem solistów Iwony Sochy i Adama Zdunikowskiego. Potem w lutym zapraszamy na monodram Krystyny Jandy „Ucho, Gardło, Nóż”. Spektakl nawiązuje do wojny bałkańskiej i jest przeznaczony dla widzów dorosłych. Kontrowersyjny, ale lubiany przez wielbicieli Krystyny Jandy i jej ostrego sposobu gry. Będziemy także gościć po raz pierwszy artystów Opery na Zamku w Szczecinie. Przyjadą do naszego miasta w marcu, aby wystawić „Wiedeńską krew”. Ponownie spotkamy się z Michałem Bajorem, który zaprezentuje nam program z poprzedniej płyty „Piosenki Marka Grechuty i Jonasza Kofty”, wzbogacony o utwory Edith Piaf z jego najnowszej płyty, która ukaże się w tym roku. Będziemy także gościli ponownie spektakl „Dziwna para”, z uwagi na liczne prośby naszych widzów, którzy albo jeszcze raz chcą ten spektakl obejrzeć, albo polecili swoim znajomym. Mamy nadzieję, że uda nam się tak samo jak i wtedy zaprosić czołowych artystów, mianowicie Cezarego Żaka i Artura Barcisia. Będzie również program w gwarze śląskiej, nawiązujący do operetki „Wesoła wdówka” pt. „Głos się zrywo, dusza śpiewo” już 2 lutego. To pierwsze zapowiedzi na ten kwartał, nie zapominając także o kolejnym Festiwalu Bluesowym. Mamy nadzieję, że uda nam się zaprosić Paula Lamba wraz z zespołem. Mamy w planach jeszcze jedną gwiazdę, ale pod koniec stycznia dowiemy się, czy ministerstwo przyznało nam środki grantowe na zorganizowanie tak dużego festiwalu. Mamy też nadzieję, że ministerstwo przyzna nam środki na rozbudowę naszej aparatury dźwiękowej. Na tegoroczne walentynki mamy w planach koncert Kuby Badacha z repertuarem „Zaucha”. Planujemy bardzo dobry koncert z okazji dnia św. Patryka. Praktycznie co roku zapraszamy zespół Carrantuohill i jego gości. W poprzednim roku w grudniu miał okazję wystąpić w Gliwickim Teatrze Muzycznym wraz ze szkołą tańca irlandzkiego Salake. Wystąpią również u nas w Teatrze.
 
– Dziękuję serdecznie za rozmowę.
– Dziękuję bardzo.
  • Numer: 2 (218)
  • Data wydania: 11.01.11