Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Sportowy alfabet 2010 roku

04.01.2011 00:00 red
A – jak alfabet sportowy
Forma artykułu o bardzo dowolnej formie. Wszelkie podobieństwa do prawdy dość przypadkowe. Rzetelność mocno naciągana.
 
B – jak boks
Anatol Jakimczuk doprowadził do startu rybnickiej drużyny w Eurolidze. Oprócz tego młodzi bokserzy RMKS Rybnik wywalczyli kilkadziesiąt medali na zawodach wojewódzkich i ogólnopolskich. Teraz marzą, aby wystartować w reorganizowanej lidze. Mateusz Mazik cały czas myśli również o awansie na IO w Londynie.
 
C – jak Caroline Team
Największy w Polsce zespół, którego członkowie startują w rajdach sportowo-przeprawowych. Pozyskali nowych sponsorów oraz potężnych opiekunów medialnych. To dobrze wróży na przyszłość. Już w najbliższych tygodniach mają ogłosić newsa, który odbije się głośnym echem nie tylko pomiędzy Wisłą i Bugiem.
 
D – jak Dariusz Momot
Nie miał być trenerem żużlowców tylko menedżerem. Szybko okazało się, że to pomysł trudny do zrealizowania. Ciężko zarzucić panu Darkowi brak zaangażowania czy lenistwo. To jednak nie starczyło, aby powalczyć o coś więcej niż utrzymanie na zapleczu speedway ekstraligi. Nie tego oczekiwali kibice. W tym roku ma być lepiej. Zdecyduje o tym jednak nie Dariusz Momot, nie prezes klubu a Adam Fudali.
 
E – jak Energetyk Rybnik
Trener Jan Furlepa wydaje się być największym wzmocnieniem rybnickiego klubu. Na półmetku rozgrywek rybniczanie są liderami. Stoją przed realną szansę na awans do II ligi. Gdy tam się znajdą – wszystko może się zdarzyć. Jeżeli w tym składzie personalnym jedenastka z Rybnika pozwoli jednak komuś wyprzedzić się w tabeli, na wiele lat kibice będą mogli zapomnieć o piłce na wyższym poziomie niż trzeciej nominalnie czwartej ligi.
 
F – jak Fajkis. Artur i Krystian
Działacze i trenerzy szermierki. Za ich sprawą w Rybniku z roku na rok pojawiają się nowe talenty. Artur cały czas prowadzi kadrę polskich juniorów. Miejmy nadzieję, że sekcja będzie się rozwijać i najlepsi będą mogli reprezentować rybnicki klub nawet wtedy gdy staną się seniorami. Życzymy również szermierzom, aby plany pana od judo usunięcia ich z budynku klubowego spełzły na niczym.
 
G – jak Grzegorz Ślak
Miał zbawić rybnicki żużel. Wszystko zakończyło się wraz z publikacją książki o mistrzostwie świata Tomasza Golloba. Niektórzy zarzucali mu, że specjalnie rozdmuchał temat sponsoringu klubu z Rybnika, aby przy okazji promować swoje nowe wydawnictwo. Czy tak było? Nawet jeżeli tak, to należy pogratulować panu Grzegorzowi wyobraźni, przebiegłości i zmysłu marketingowego. A żużel musi sobie poradzić bez niego.
 
H – jak halowe rozgrywki amatorów
Od jakiegoś czasu w Rybniku zapanowała moda, aby cześć weekendu spędzać na sportowo. Obecnie w mieście funkcjonuje kilka bardzo prężnych lig amatorskich. Swoje umiejętności mogą sprawdzić piłkarze, siatkarze czy koszykarze. To pokazuje, że w naszym mieście ludzie lubią sport. To pokazuje również, że warto dla nich pracować i zbudować w Rybniku drużynę walczącą o laury. Nieważne już w jakiej dyscyplinie.
 
I – ignorancja
Nadal w Rybniku działacze często nie pamiętają, że w sporcie najważniejszy jest kibic. Zawodnicy biegając, strzelając bramki czy zdobywając punkty po celnych rzutach do kosza niczego nie wytwarzają oprócz emocji dla kibica. Dlatego warto pomyśleć, aby mecze drużyn rybnickich nie pokrywały się. Inaczej znów pojawią się zarzuty o ignorowaniu kibiców.
 
J – jak Jarosław Wieczorek
Do tej pory kojarzony bardziej jako syn znanego trenera niż piłkarz. W Rybniku udowadnia, że potrafi grać. Asystuje, a co ważniejsze, sam często trafia do bramki rywali. Do tego cały czas pozostaje człowiekiem mocno stąpającym po ziemi. Jeżeli na wiosnę nadal będzie grał w rybnickiej drużynie, jej awans do II ligi nie powinien być zagrożony.
 
K – jak kibice. Ci żużlowi
Jeszcze w sezonie 2009 uważani za jednych z najlepszych w kraju. W kończącym się jednak roku nie potwierdzili tej opinii. W meczu, który decydował o być albo nie być rybnickiego żużla pojawiło się ich na stadionie bardzo niewielu. To pozwala postawić pytanie czy rybniczanie są kibicami żużla i jako tako sportu czy tylko kibicami sukcesu?
 
L – jak luksus
To coś, co mogą poczuć trenerzy i piłkarze z Rybnika. Baza jaka została dla nich stworzona wykracza bardzo daleko poza standardy trzeciej ligi. Dwa oświetlone sztuczne, pełnowymiarowe boiska. Kilka boisk treningowych, do tego stadion klasy co najmniej średniej. Teraz jeszcze tylko należy poszerzyć murawę na obiekcie przy ul. Gliwickiej i można już pchać się do ekstraklasy.
 
M – jak Majcher
Czyli jak niewiadomo co. Pomarańczowy pan pojawił się znikąd. Miał rozwiązać bieżące problemu klubu motorowego. Wyszła z tego kupa śmiechu. No i może coś jeszcze. Pan Majcher udowodnił wszystkim działaczom, że w sporcie nie ma miejsca na myślenie życzeniowe.
 
N – jak Nikola Ojcowicz
Zawodniczka reprezentująca Towarzystwo Sportowe „Kuźnia” wywalczyła brązowy medal Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w żeglarskiej klasie Laser. Wydawało się, że po takim sukcesie jej kariera nabierze rozpędu. Stało się inaczej. Rybniczanka musi zakończyć karierę. Szkoda, że w Polsce system często nie nadąża za rzeczywistością.
 
O – jak Orczyk Mirosław
Kolejny sezon walczy z koszykarkami na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy. Tym razem zbudował skład „oszczędnościowy”. Wyniki były z góry do przewidzenia. Przy okazji rozpoczął dyskusję co dalej z żeńską koszykówką w Rybniku. Odpowiedź jest prosta. O wszystkim zadecyduje to, co opisywane jest pod literką S.
 
P – jak Prudel
Mariusz wdarł się przebojem do światowej czołówki siatkarzy plażowych. Obecnie przygotowuje się do sezonu przedolimpijskiego. Nie ukrywa, że głównym jego celem jest Londyn i udział w Igrzyskach Olimpijskich. Jeżeli wraz z partnerem powtórzy wyniki z sezonu 2010 wydaje się, że drzwi do stolicy, w której mieszkają Synowie Albionu będzie miał otwarte.
 
R – jak Rekiny
Bardzo różne stany emocjonalne przeżywali sympatycy czarnego sportu w Rybniku. Najpierw były zapowiedzi, że drużyna włączy się do walki o awans do ekstraligi. Potem przyszła szara rzeczywistość. Ledwo udało się zachować w Rybniku pierwszą ligę. Michał Pawlaszczyk, prezes klubu po ostatnim meczu zadał pytanie: czy w tym mieście potrzebny jest żużel?
 
S – jak szmal
To on decyduje o zabawie zwanej sportem. Jego brak skazuje każdą drużynę na degrengoladę. W Rybniku głównym sponsorem, często jedynym, jest Adam Fudali. Chodzą głosy, że w roku pańskim 2011 nie będzie kolorowo, ponieważ w kasie miasta brakuje pieniędzy. Miejmy jednak nadzieję, że pan prezydent nie zapomni np. o deklaracji z debaty sportowej, że na żużel da 100 procent więcej niż w kończącym się roku.
 
T – jak Team Nivea
Kolejny rok najmłodsi rybniczanie mogli rozpocząć przygodę z żeglarstwem korzystając z cyklu Nivea Team. Ewa Sikorska, teraz już Piksa, opiekunka adeptów tej pięknej dyscypliny ma nadzieję, że wielu z jej podopiecznych złapie bakcyla i pokocha żeglarstwo na stałe.
 
W – jak wojna rybnicko-rybnicka
Nic się nie zmienia w stosunkach pomiędzy działaczami klubów istniejących na terenie naszego miasta. Wszyscy wszystkim patrzą na ręce z nadzieję, że coś się wydarzy. I nie chodzi o sukces sportowy ale o wpadkę. Potem już można pobiec do Adama Fudalego i krzyknąć: im nie dać bo …
 
U – jak Utex
Firma kolejny rok wspiera rybnickie koszykarki jako sponsor tytularny. Dzięki temu w Rybniku mamy chociaż jedną drużynę w najwyższej klasie rozgrywkowej. I nawet gdy rybniczanki biją się tylko o utrzymanie to zawsze warto przyjechać do Boguszowic, aby pooglądać światowe gwiazdy basketu, które grają w drużynach z Krakowa, Polkowic czy Gorzowa. Jeżeli do Utex-u dołączą inni te zawodniczki mogą grać i w Rybniku.
 
V – jak Volley
Siatkarze z Rybnika po awansie do II ligi mieli spore ambicje. W pierwszym sezonie tylko dzięki reorganizacji utrzymali się na tym szczeblu rozgrywek. Ubiegły sezon zakończyli na miejscu szóstym. Teraz znów będą walczyć o utrzymanie. Patrząc na ludzi związanych z rybnicką siatkówką, na ich pracę i pasję trzeba mieć nadzieję, że w kolejnych latach nastąpi przełom i Volley będzie się bił o coś więcej niż środek tabeli drugiej ligi.
 
Y – jak Yeti.
Ponoć istnieje ale mało kto je widział. Prawdopodobnie nikt. To tak jak z wielkimi wydarzeniami sportowymi. Pełne stadiony i hale. Głośny doping kibiców. Ponoć coś takiego istnieje ale w Rybniku od lat nikt tego nie widział.
 
Z – jak (prawie) życzenia
Składanie życzeń nigdy nie było moją mocną stroną. Może dlatego, że z natury jestem średnio miły, a może dlatego, że nie wszystkim życzę dobrze. Jednak z kibicami sportu, a tacy mam nadzieję przeczytają te życzenia, łączyło mnie zawsze coś specjalnego. Dlatego mam nadzieję, że wszyscy kochający sport znajdą w roku 2011 w halach, na stadionach emocje, które zapamiętają na długo. Ja mogę obiecać, że jeżeli takie pojawią się w Rybniku to je opiszę.
 
Literował: Marek Pietras
  • Numer: 1 (217)
  • Data wydania: 04.01.11