Czekają nas czasy oszczędzania

Przyszłoroczny budżet zamknie się deficytem pnad 41 mln 268 tys. zł. Miasto zamierza wydać ponad 606 mln zł. Większość inwestycji jednak to kontynuacja już tych rozpoczętych lub przeniesionych z roku 2010. Deficyt zostanie sfinansowany emisją obligacji komunalnych oraz kredytami i pożyczkami.

 

W przyszłym roku urząd miasta wyda aż 94 mln zł mniej niż w roku 2010. Jak podaje urząd miasta, wydatki bieżące w roku 2011 mają być ograniczone do minimum. Z kolei wydatki inwestycyjne będą stanowić 21,5 proc. ogólnej kwoty wydatków i obejmą przede wszystkim zadania realizowane przy udziale środków unijnych, kontynuowane lub z różnych względów przesunięte z 2010 roku do budżetu 2011 roku. Czy to oznacza zastój w inwestycjach? O budżet na zbliżający się rok próbowaliśmy pytać prezydenta Adama Fudalego, ten jednak nie chciał z nami rozmawiać na tematy finansowe. Odpowiedzi przesłała nam natomiast rzecznik Lucyna Tyl. Jednak powodów z jakich budżet jest mniejszy od tego w 2010 r. o 94 mln zł, urzędniczka nie chciała przedstawić.

 

 

Miasto jak większość samorządów nadal boryka się też z problemem subwencji na oświatę. Ta, choć w porównaniu do roku 2010 ma wzrosnąć o 6,6 proc., to i tak urząd miasta, aby utrzymać na dobrym poziomie rybnickie szkoły, będzie musiał dopłacić ponad 27,5 mln zł. – Część oświatowa subwencji ogólnej jest od wielu lat za niska w stosunku do minimalnych potrzeb. Ostatnio wystarcza tylko na sfinansowanie płac i naliczanych od nich pochodnych – wyliczają urzędnicy. – Rząd nie rozmawia z miastem o subwencji ogólnej, w której jest część oświatowa, tylko wylicza ją według zasad określonych w ustawach. Organizacje zrzeszające samorządy lokalne starają się wywierać nacisk na rząd i parlament, ale jest to mało skuteczne – informuje Lucyna Tyl rzecznik rybnickiego magistratu.

 

 

Nowelizacją ustawy o finansach publicznych samorządy zostały zobligowane do przyjęcia Wieloletniej Prognozy Finansowej. Rybnik taką prognozę właśnie przygotował do roku 2022. Według niej wydatki miasta w roku 2013 mają spaść do kwoty 13 mln zł. – W latach 2013 – 2021 kwotę wydatków majątkowych potraktowano jako rezerwę na uzupełnienie finansowania już wpisanych zadań lub ujęcie nowych (jako wkład własny do projektów wnioskowanych o dofinansowanie ze źródeł zewnętrznych). W przypadku pozyskania środków zewnętrznych, o które miasto ciągle aplikuje (przypomnę, że z sukcesem: w latach 2004 – 2009 Rybnik zajął pierwsze miejsce w kraju pod względem wielkości pozyskanych środków unijnych), odpowiednio zostanie zmodyfikowany budżet (po stronie dochodów i wydatków) – wyjaśnia rzeczniczka i dodaje: – Zastój inwestycyjny miastu nie grozi, ale o tym, że realizacja przedsięwzięć inwestycyjnych wymaga finansowania zewnętrznego wiadomo powszechnie nie od dziś.

 

 

Agencja Fitch Ratings niedawno jeszcze podała, że w latach 2010 – 2013 wydatki majątkowe Rybnika pozostaną wysokie i będą skutkowały wzrostem zadłużenia miasta do około 160 mln zł na koniec 2010 r. i do 60 proc. dochodów bieżących w latach 2012 – 2013. – Oczywiście, że Rybnik zadłużał się znacznie, ale proszę zauważyć na co. Infrastruktura, którą wybudowano będzie służyć następnym pokoleniom podatników. Przyszli mieszkańcy też powinni ponosić koszt inwestycji. Takie działanie, które zastosowało miasto w ekonomii nazywa się dźwignią finansową. A co dalej? Musimy zdać sobie sprawę, że środków do pozyskania w następnych latach będzie mniej. Inne miasta będą teraz dostawać dofinansowanie na podstawowe potrzeby. Te Rybnik już ma. Z tych najbardziej kosztownych inwestycji trzeba będzie zrezygnować – mówi dr Jan Czampas z Katedry Inwestycji i Nieruchomości Uniwerstytetu Śląskiego oraz pełnomocnik rektora Akademii Ekonomicznej w Katowicach ds. Rybnickiego Ośrodka Naukowo–Dydaktycznego.

 

Łukasz Żyła