Sobota, 5 października 2024

imieniny: Igora, Apolinarego, Placyda

RSS

Dlaczego?

31.08.2010 00:00 luk
 Rybnicki prokurator postawił 39-letniemu Krzysztofowi W. aż 4 zarzuty. W tym usiłowanie zabójstwa członków rodziny oraz policjanta. Po tym jak szaleniec wytrzeźwiał, został przesłuchany w miniony poniedziałek. Nie chciał odpowiadać na pytania prokuratora. Śledczy nadal próbują ustalić, co było powodem horroru jaki się rozegrał przy ul. Braci Nalazków w dzielnicy Boguszowice na osiedlu domków jednorodzinnych. Wszystko zaczęło się od tego, że chciał rozpalić grilla...

W sobotniej strzelaninie w Rybniku – Boguszowicach na ul. Braci Nalazków rannych zostało w sumie 7 osób, z czego 6 przewieziono do szpitala. Nadal w ciężkim stanie znajduje się żona desperata.

Skąd szaleniec miał broń?

Do swego domu wrócił już teść zatrzymanego, który ma niegroźną ranę ramienia. W ciężkim, ale stabilnym stanie w szpitalu znajduje się żona szaleńca. W miniony poniedziałek mężczyzna usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa, za co grozi mu 25 lat więzienia lub dożywocie.

– Oskarżonemu przedstawiono cztery zarzuty. Pierwsza grupa dotyczy usiłowania zabójstwa członków swojej rodziny, druga grupa to usiłowanie zabójstwa policjantów, nielegalne posiadanie broni oraz stworzenie zagrożenia życia i zdrowia osób postronnych – mówi Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku.

39-latek, po horrorze jaki zgotował rodzinie, przez niedzielę trzeźwiał, dlatego prokuratura zdecydowała się na przesłuchanie w poniedziałek. Mężczyzna zeznawał na kacu ok. godziny. Nie chciał jednak odpowiadać na pytania prokuratora, ani składać żadnych wyjaśnień. – Nie udało się ustalić motywów, jakie kierowały oskarżonym, jednak mężczyzna powiedział, że nie wyklucza, że zeznania złoży już przed sądem – mówi Sławik.

Miłośnik broni

Tymczasem policja ustaliła już wstępnie skąd 39-latek miał broń. Feralnej soboty policjanci w domu Krzysztofa W. znaleźli pięć sztuk broni. Jak się okazało, część zrobił sam, kilka natomiast kupił. Dwie sztuki mieszkaniec Boguszowic zakupił w Czechach, dwie kolejne na targu staroci. Wśród arsenału, jaki zgromadził, była również broń automatyczna, z której zresztą strzelał przez okno. – Ja tu szedłem ze sklepu i nagle serię strzałów usłyszałem. Ze czterdzieści minut to trwało. Karetkę przestrzelił, radiowóz, w budynku naprzeciwko z 50 metrów odległości też jest dziura. Wiadomo, popił sobie, tak to się skończyło. Tak mi się wydaje, że on sobie w ogóle lubił wypić. Tam ponoć cała chałupa jest podminowana w ładunkach z kopalni. Szkoda mi tylko tych dzieci, i jego żony – mówi świadek zdarzenia. – Zawsze miał zamiłowanie do militariów. Ubierał się jak żołnierz, ale tutaj nikt nie wiedział, że ma taki arsenał w domu. Pewnie zaraz by to ktoś zgłosił – mówi pan Jacek, który mieszka niedaleko.

Użył dziecka jak żywej tarczy

Pierwszy strzał padł ok. 14.30. Najpierw strzelał do domowników, w tym do 14-letniego syna. Potem serie z broni automatycznej puszczał z okna. Z miejsca udało się zbiec teściowi. Ten zadzwonił na policję. Gdy mężczyzna na przybycie funkcjonariuszy odpowiedział ogniem, jeden z nich postrzelił go w stopę. W tym czasie kilku domowników uciekło. Desperat jednak zabarykadował się na pierwszym piętrze z dwójką dzieci. Później jednego z nich użył jako tarczy.

– Antyterroryści z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach wykorzystali moment nieuwagi sprawcy i obezwładnili go, kiedy wyszedł przed dom ze swoim synem jakby żywą tarczą – informuje Andrzej Gąska rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Żona w ciężkim stanie

W wyniku ran siedem osób zostało odwiezionych do szpitala.W najpoważniejszym stanie są żona sprawcy oraz jego szwagier. Oboje byli operowani. Mają obrażenia klatki piersiowej, a kobieta również głowy. Mniej groźne są rany sąsiadki, postrzelonej w głowę i tułów. Również do szpitala w Rybniku zostali przetransportowani teść i teściowa. 14-letni syn został postrzelony w żuchwę. Przeszedł już operację w szpitalu w Katowicach i czuje się dobrze.

Bo nie chcieli grilla?

Policjanci już w sobotę rozpoczęli dokładne badanie miejsca. Łuska po łusce, przeszukano całe mieszkanie. Motywy, którymi kierował się mężczyzna cały czas nie są znane. – Zaskakuje agresja jaką kierował się mężczyzna. Najpierw zaczął strzelać do własnej rodziny, a dopiero później do innych osób – mówi Gąska. Według wstępnych ustaleń, mężczyzna wszedł do domu pijany i chciał zrobić grilla. Gdy pozostała reszta rodziny nie zgodziła się, wpadł w furię i chwycił za broń. Wiadomo już na pewno, że mężczyzna miał finansowe kłopoty. Prawdopodobnie rodzina niedawno dowiedziała się, że 39-latek zaciągnął w kilku bankach kredyty na setki tysięcy złotych. Po sprawdzeniu okazało się, że mężczyzna nie miał pozwolenia na broń. Podczas przeszukania domu policyjni pirotechnicy znaleźli też kilka zapalników górniczych.

Łukasz Żyła

  • Numer: 35 (199)
  • Data wydania: 31.08.10