Dlaczego?
W sobotniej strzelaninie w Rybniku – Boguszowicach na ul. Braci Nalazków rannych zostało w sumie 7 osób, z czego 6 przewieziono do szpitala. Nadal w ciężkim stanie znajduje się żona desperata.
Skąd szaleniec miał broń?
Do swego domu wrócił już teść zatrzymanego, który ma niegroźną ranę ramienia. W ciężkim, ale stabilnym stanie w szpitalu znajduje się żona szaleńca. W miniony poniedziałek mężczyzna usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa, za co grozi mu 25 lat więzienia lub dożywocie.
– Oskarżonemu przedstawiono cztery zarzuty. Pierwsza grupa dotyczy usiłowania zabójstwa członków swojej rodziny, druga grupa to usiłowanie zabójstwa policjantów, nielegalne posiadanie broni oraz stworzenie zagrożenia życia i zdrowia osób postronnych – mówi Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
39-latek, po horrorze jaki zgotował rodzinie, przez niedzielę trzeźwiał, dlatego prokuratura zdecydowała się na przesłuchanie w poniedziałek. Mężczyzna zeznawał na kacu ok. godziny. Nie chciał jednak odpowiadać na pytania prokuratora, ani składać żadnych wyjaśnień. – Nie udało się ustalić motywów, jakie kierowały oskarżonym, jednak mężczyzna powiedział, że nie wyklucza, że zeznania złoży już przed sądem – mówi Sławik.
Miłośnik broni
Tymczasem policja ustaliła już wstępnie skąd 39-latek miał broń. Feralnej soboty policjanci w domu Krzysztofa W. znaleźli pięć sztuk broni. Jak się okazało, część zrobił sam, kilka natomiast kupił. Dwie sztuki mieszkaniec Boguszowic zakupił w Czechach, dwie kolejne na targu staroci. Wśród arsenału, jaki zgromadził, była również broń automatyczna, z której zresztą strzelał przez okno. – Ja tu szedłem ze sklepu i nagle serię strzałów usłyszałem. Ze czterdzieści minut to trwało. Karetkę przestrzelił, radiowóz, w budynku naprzeciwko z 50 metrów odległości też jest dziura. Wiadomo, popił sobie, tak to się skończyło. Tak mi się wydaje, że on sobie w ogóle lubił wypić. Tam ponoć cała chałupa jest podminowana w ładunkach z kopalni. Szkoda mi tylko tych dzieci, i jego żony – mówi świadek zdarzenia. – Zawsze miał zamiłowanie do militariów. Ubierał się jak żołnierz, ale tutaj nikt nie wiedział, że ma taki arsenał w domu. Pewnie zaraz by to ktoś zgłosił – mówi pan Jacek, który mieszka niedaleko.
Użył dziecka jak żywej tarczy
Pierwszy strzał padł ok. 14.30. Najpierw strzelał do domowników, w tym do 14-letniego syna. Potem serie z broni automatycznej puszczał z okna. Z miejsca udało się zbiec teściowi. Ten zadzwonił na policję. Gdy mężczyzna na przybycie funkcjonariuszy odpowiedział ogniem, jeden z nich postrzelił go w stopę. W tym czasie kilku domowników uciekło. Desperat jednak zabarykadował się na pierwszym piętrze z dwójką dzieci. Później jednego z nich użył jako tarczy.
– Antyterroryści z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach wykorzystali moment nieuwagi sprawcy i obezwładnili go, kiedy wyszedł przed dom ze swoim synem jakby żywą tarczą – informuje Andrzej Gąska rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Żona w ciężkim stanie
W wyniku ran siedem osób zostało odwiezionych do szpitala.W najpoważniejszym stanie są żona sprawcy oraz jego szwagier. Oboje byli operowani. Mają obrażenia klatki piersiowej, a kobieta również głowy. Mniej groźne są rany sąsiadki, postrzelonej w głowę i tułów. Również do szpitala w Rybniku zostali przetransportowani teść i teściowa. 14-letni syn został postrzelony w żuchwę. Przeszedł już operację w szpitalu w Katowicach i czuje się dobrze.
Bo nie chcieli grilla?
Policjanci już w sobotę rozpoczęli dokładne badanie miejsca. Łuska po łusce, przeszukano całe mieszkanie. Motywy, którymi kierował się mężczyzna cały czas nie są znane. – Zaskakuje agresja jaką kierował się mężczyzna. Najpierw zaczął strzelać do własnej rodziny, a dopiero później do innych osób – mówi Gąska. Według wstępnych ustaleń, mężczyzna wszedł do domu pijany i chciał zrobić grilla. Gdy pozostała reszta rodziny nie zgodziła się, wpadł w furię i chwycił za broń. Wiadomo już na pewno, że mężczyzna miał finansowe kłopoty. Prawdopodobnie rodzina niedawno dowiedziała się, że 39-latek zaciągnął w kilku bankach kredyty na setki tysięcy złotych. Po sprawdzeniu okazało się, że mężczyzna nie miał pozwolenia na broń. Podczas przeszukania domu policyjni pirotechnicy znaleźli też kilka zapalników górniczych.
Łukasz Żyła
Najnowsze komentarze