Od strony kultury jest dulszczyzna
Z Marianem Bednarkiem, animatorem – reżyserem – malarzem – poetą – prozaikiem, rozmawia Robert Rybicki.
– Zajmujesz się kilkoma rzeczami. Jesteś reżyserem teatralnym, poetą, prozaikiem, malarzem, animatorem kultury, organizatorem imprez, byłeś też redaktorem naczelnym. Jak Ci się udaje połączyć te wszystkie dziedziny? Przecież od tego można zwariować!
– Jestem artystą i żyję ze sztuki; żyję z teatru, dorabiam na literaturze i malarstwie. Godzę to na zasadzie kontrastu. Jak mnie męczy teatr, relaksuję się w malarstwie lub literaturze, ale dbam przy tym o higienę psychiczną. Boję się, żeby nie popaść w rutynę. Staram się to zawsze traktować jako pasję. Uczę się bez przerwy utrzymywać jakąś dyscyplinę twórczą.
– Jestem artystą i żyję ze sztuki; żyję z teatru, dorabiam na literaturze i malarstwie. Godzę to na zasadzie kontrastu. Jak mnie męczy teatr, relaksuję się w malarstwie lub literaturze, ale dbam przy tym o higienę psychiczną. Boję się, żeby nie popaść w rutynę. Staram się to zawsze traktować jako pasję. Uczę się bez przerwy utrzymywać jakąś dyscyplinę twórczą.
– Masz za sobą kilka sukcesów. Do nich należy między innymi pojawienie się Twojego spektaklu na Festiwalu Teatralnym „Malta” w Poznaniu w 2001 roku, który jest jednym z największych takich festiwali w Polsce o międzynarodowej renomie, miałeś wystawę malarską w Muzeum Śląskim i wydawałeś książki w Wydawnictwie Śląsk w Katowicach. Czy to ma przełożenie na Twój status twórcy w Rybniku? Jakiś prestiż w mieście?
– To dla mnie trudne pytanie, bo nie wiem, czy to, że kilka lat temu otrzymałem Nagrodę Prezydenta Miasta Rybnika w dziedzinie kultury, jest wystarczającym dowodem uznania dla mnie, zwłaszcza, że cały czas tworzę nowe rzeczy. Dla mnie najważniejszym osiągnięciem były nietypowe nagrody, ulotne – na przykład na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „Drabina” we Lwowie po spektaklu „Człowiek i papier”, który potem otrzymał Grand Prix, podeszli do mnie młodzi ludzie z Litwy i powiedzieli, że spektakl ich bardzo poruszył. I to jest prawdziwa nagroda! Reakcja drugiego człowieka! Wyobraź sobie, że podczas tego spektaklu na sali było 700 młodych osób! Druga moja ważna nagroda: kilka lat temu na Festiwalu Sztuki Teatralnej po spektaklu „Żródło” podszedł do mnie młody człowiek i powiedział, że idzie właśnie do wojska i dzięki temu spektaklowi to wojsko pewnie przeżyje. Takie rzeczy się pamięta!
– To dla mnie trudne pytanie, bo nie wiem, czy to, że kilka lat temu otrzymałem Nagrodę Prezydenta Miasta Rybnika w dziedzinie kultury, jest wystarczającym dowodem uznania dla mnie, zwłaszcza, że cały czas tworzę nowe rzeczy. Dla mnie najważniejszym osiągnięciem były nietypowe nagrody, ulotne – na przykład na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „Drabina” we Lwowie po spektaklu „Człowiek i papier”, który potem otrzymał Grand Prix, podeszli do mnie młodzi ludzie z Litwy i powiedzieli, że spektakl ich bardzo poruszył. I to jest prawdziwa nagroda! Reakcja drugiego człowieka! Wyobraź sobie, że podczas tego spektaklu na sali było 700 młodych osób! Druga moja ważna nagroda: kilka lat temu na Festiwalu Sztuki Teatralnej po spektaklu „Żródło” podszedł do mnie młody człowiek i powiedział, że idzie właśnie do wojska i dzięki temu spektaklowi to wojsko pewnie przeżyje. Takie rzeczy się pamięta!
– Organizujesz Festiwal Sztuki Teatralnej, na który zapraszasz również teatry z Europy Zachodniej. Odbywają się spektakle w plenerze, co pozwala promować w szerszy sposób sztukę teatralną wśród rybniczan. Czy nie kusi Cię zrobienie jeszcze większego festiwalu teatralnego w mieście?
– Kusi! Kusi bardzo! Chciałbym wejść z festiwalem w jeszcze inne miejsca. Działania teatralne odbywały się już, oprócz sceny w Klubie Energetyka, również na rybnickim Rynku i w Focus Mall. Ale są jeszcze inne ciekawe miejsca, jak na przykład kopalnia Ignacy, czy wiele innych industrialnych przestrzeni.
– Kusi! Kusi bardzo! Chciałbym wejść z festiwalem w jeszcze inne miejsca. Działania teatralne odbywały się już, oprócz sceny w Klubie Energetyka, również na rybnickim Rynku i w Focus Mall. Ale są jeszcze inne ciekawe miejsca, jak na przykład kopalnia Ignacy, czy wiele innych industrialnych przestrzeni.
– Masz w planach następne cykle obrazów, wystawy, spektakle premierowe, pomysły na teksty? Organizacja Festiwalu Poezji Konkretnej, Festiwalu Sztuki Teatralnej?
– Owszem. Obecnie pracuję nad spektaklem „Korespondenci”, cyklem kolaży i rysunków „Odłamki świętości”, nad zbiorem prozy „Siano”. Powstają też wiersze, ale bez pospiechu. W przygotowaniu IV edycja „Prezentacji Poezji Wizualnej”. Mój teatr został zaproszony na Międzynarodowy Festiwal „WERTEP”.Gramy 7 i 8 sierpnia 2010 „Balladę o kwadracie”.
– Owszem. Obecnie pracuję nad spektaklem „Korespondenci”, cyklem kolaży i rysunków „Odłamki świętości”, nad zbiorem prozy „Siano”. Powstają też wiersze, ale bez pospiechu. W przygotowaniu IV edycja „Prezentacji Poezji Wizualnej”. Mój teatr został zaproszony na Międzynarodowy Festiwal „WERTEP”.Gramy 7 i 8 sierpnia 2010 „Balladę o kwadracie”.
– W 2004 roku redagowane przez Ciebie Pismo Artystyczne „Plama” upadło. Nie widzisz w tym jakiejś cezury czasowej? Czy od tego czasu, a to był rok wejścia Polski do UE, coś się zmienilo w rybnickiej kulturze?
– Myślę, że powstała pustka w życiu literackim Rybnika, która, do tej pory, nie została zapełniona. Zarówno pod względem autorów, jak i pod względem organizacyjnym. Rybnik, jako miasto, podoba mi się, dobrze się w nim czuję, ale, od strony kultury, niestety, jest to dulszczyzna, ponieważ kilku wartościowych ludzi, którzy działają w tym mieście, nie dają rady, żeby zmienić mentalność decydentów i odbiorców. Jesteśmy skazani na małe środowiska, w których tworzymy i przebywamy.
– Myślę, że powstała pustka w życiu literackim Rybnika, która, do tej pory, nie została zapełniona. Zarówno pod względem autorów, jak i pod względem organizacyjnym. Rybnik, jako miasto, podoba mi się, dobrze się w nim czuję, ale, od strony kultury, niestety, jest to dulszczyzna, ponieważ kilku wartościowych ludzi, którzy działają w tym mieście, nie dają rady, żeby zmienić mentalność decydentów i odbiorców. Jesteśmy skazani na małe środowiska, w których tworzymy i przebywamy.
– Jak oceniasz działalność Twojego teatru na przestrzeni lat? Niegdyś funkcjonował on jako grupa, teraz bardziej jest to teatr autorski. Jakieś najciekawsze momenty, miłe wspomnienia? Zadrażnienia może jakieś?
– Od samego początku pisałem scenariusze, prawie wszystkie reżyserowałem. Słyszę muzykę i zaraz wyswietla mi się ciąg poszczególnych scen. Coś czytam i nagle mam jakiś pomysł. Pewnego dnia, na Festiwalu Teatrów Amatorskich we Francji, na scenie, podczas różnych spektakli, pojawiał się podczas różnych spektakli jakiś dziwny brodaty troll, który wpadał na moment i znikał niepostrzeżenie. Tym trollem był niejaki Robert Rybicki (śmiech).
– Od samego początku pisałem scenariusze, prawie wszystkie reżyserowałem. Słyszę muzykę i zaraz wyswietla mi się ciąg poszczególnych scen. Coś czytam i nagle mam jakiś pomysł. Pewnego dnia, na Festiwalu Teatrów Amatorskich we Francji, na scenie, podczas różnych spektakli, pojawiał się podczas różnych spektakli jakiś dziwny brodaty troll, który wpadał na moment i znikał niepostrzeżenie. Tym trollem był niejaki Robert Rybicki (śmiech).
– Jakie są Twoje marzenia w związku z kulturą w Rybniku?
– Rzeczywiście przydałoby się jakieś wydawnictwo literackie. Marzy mi się wielka publiczność teatralna w Rybniku. Życzyłbym temu miastu więcej heroiczności wśród widzów, ponieważ gdy oglądałem spektakl teatralny w Dublinie, padał deszcz, ogromny deszcz, ale publiczności to w ogóle nie obchodziło, stali z parasolami, mokrzy, a aktorzy grali nie zważając na niesprzyjająca aurę. Wyczuwało się wielką potrzebę kontaktu z teatrem Może doczekamy kiedyś czegoś takiego w Rybniku? Tłumy ludzi! Z parasolami! Bo tylko reżyserka była pod zadaszeniem.
– Rzeczywiście przydałoby się jakieś wydawnictwo literackie. Marzy mi się wielka publiczność teatralna w Rybniku. Życzyłbym temu miastu więcej heroiczności wśród widzów, ponieważ gdy oglądałem spektakl teatralny w Dublinie, padał deszcz, ogromny deszcz, ale publiczności to w ogóle nie obchodziło, stali z parasolami, mokrzy, a aktorzy grali nie zważając na niesprzyjająca aurę. Wyczuwało się wielką potrzebę kontaktu z teatrem Może doczekamy kiedyś czegoś takiego w Rybniku? Tłumy ludzi! Z parasolami! Bo tylko reżyserka była pod zadaszeniem.
– Dziękuje za rozmowę.
– Danke schoen.
– Danke schoen.
Marian Bednarek – Urodził się w Zgierzu k. Łodzi. Literat, autor kilku tomików poezji i prozy poetyckiej. Animator młodego środowiska literackiego. Twórca teatralny (prowadzi autorski teatr plastyczny). Artysta plastyk – uprawia malarstwo, rysunek, linoryt i techniki mieszane. Założyciel i redaktor naczelny pisma artystycznego „Plama”.
Najnowsze komentarze