Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

PKS się sypie

06.07.2010 00:00 red
Od pierwszego lipca z rozkładu rybnickiego PKS-u zniknęły kolejne kursy. Zlikwidowane zostały wszystkie połączenia na linii Rybnik – Żory przez Boguszowice i Świerklany, wypadło również sporo kursów z Rybnika do Gliwic czy z Wodzisławia do Katowic. Kłopoty finansowe zmuszają przedsiębiorstwo do zawieszania kolejnych nierentownych kursów. Zła sytuacja finansowa odbija się też na stanie technicznym autobusów. Jest on coraz gorszy. Pasażerowie skarżą się, że wiele z nich w ogóle nie odjeżdża. Ostatnią deską ratunku dla PKS-u jest prywatyzacja, o której w ubiegłym roku zadecydowało Ministerstwo Skarbu. Być może dojdzie do niej jeszcze w tym roku.
Liczba pasażerow rybnickiego PKS-u dramatycznie spadła w ciągu ostatniego roku. Kłopoty finansowe zmuszają przedsiębiorstwo do zawieszania kolejnych nierentownych kursow. Zła sytuacja finansowa odbija się też na stanie technicznym autobusów. Ci pasażerowie, którzy pozostali jeszcze wierni PKS-owi narzekają, że autobusy są często w tak strasznym stanie, że nie mogą wyjechać na trasę. I koło się zamyka.
 
Od pierwszego lipca z rozkładu rybnickiego PKS-u zniknęły kolejne kursy. Zlikwidowane zostały wszystkie połączenia na linii Rybnik – Żory przez Boguszowice i Świerklany, wypadło również sporo kursów z Rybnika do Gliwic czy z Wodzisławia do Katowic. A to dopiero początek długiej listy zawieszonych połączeń. To też nie pierwsze cięcia w tym roku. Z rozkładu zniknęlo już sporo połączeń z Rybnika do Zwonowic, Rydułtów czy Knurowa.
 
Pensja na raty
 
Dyrektor rybnickiego PKS-u winą za likwidację i zawieszenie wielu połączeń jednoznacznie obarcza spadek liczby pasażerów, co prowadzi do nierentowności kursów. Nieopłacalne kursy są likwidowane, bo nie ma kto do nich dopłacać. Jak przyznaje dyrektor PKS, sytuacja przedsiębiorstwa nie jest najlepsza, doszło już nawet do tego, że pracownicy otrzymują pensję w dwóch ratach.  –  Spółka PKS Rybnik od dłuższego okresu czasu boryka się z problemami, także finansowymi.  Z powodów finansowych wynika wypłacanie pracownikom pensji w dwóch ratach – przyznaje dyrektor PKS, Jerzy Siwica. – Jako Spółka Skarbu Państwa PKS nie jest dotowany z budżetu państwa, otrzymuje tylko dopłaty do ulgowych biletów zgodnie z Ustawą o ulgowych przejazdach środkami publicznego transportu zbiorowego – dodaje.  Pasażerowie PKS-u to najczęściej właśnie uczniowie lub ludzie starsi, czyli obie grupy, które z ulg korzystają.
 
Po kontroli ani rusz
 
Kłopoty finansowe najwyraźniej odbijają się też na nie najlepszym stanie autobusów spółki. Przedsiębiorstwo dysponuje 111. wozami, z których większość jest dość wysłużona. – Autobusy przechodzą okresowe badania techniczne 2 razy w ciągu roku. Kontrole stanu technicznego wykonuje też stacja obsługi na zlecenie kierowcy, w przypadku zauważenia przez niego jakichś usterek w trakcie jazdy – informuje Siwica. Pasażerowie narzekają jednak, że „usterki” zdarzają się wręcz nagminnie. – Autobusy rybnickiego PKS są w strasznym stanie, aż dziw, że te trzeszczące rzęchy jeszcze jeżdżą. Pamiętam sytuację z kwietnia, kiedy to autobus, którym zazwyczaj wracałam z pracy nie odjechał, mimo że stał na dworcu w Gliwicach. Okazało się, że nie przeszedł kontroli technicznej, którą wykonywali wtedy policjanci. Kierowca nawet nie był łaskaw poinformować pasażerów o zaistniałej sytuacji, dopiero gdy jedna osoba pofatygowała się do niego, dowiedzieliśmy się, dlaczego musimy czekać kolejną godzinę na następny autobus. Dowiedziałam się też z pewnego źródła, że wtedy co najmniej cztery autobusy nie przeszły takiej kontroli technicznej – opowiada Patrycja Zielińska, która drogę z Rybnika do Gliwic pokonuje kilka razy w tygodniu. Zły stan techniczny autobusów, awarie i wypadające kursy nie poprawiają sytuacji przedsiębiorstwa, do którego nawet ostatni wierni klienci powoli tracą zaufanie.
 
Pasażer też człowiek
 
Nie najlepszą opinię mają też pasażerowie o szoferach rybnickiego PKS-u. – Wiele do życzenia pozostawia kultura osobista większości kierowców. Zdarzało się kilkukrotnie, że w trakcie jazdy palili papierosa, jakby mało było pasażerom smrodu spalin. Największe pretensje można było mieć w zimie, kiedy to nie raczyli podjeżdżać do marznących na przystanku ludzi kilka minut wcześniej, mimo, że stali tuż obok. Kiedy raz zapytałam kierowcę, czy nie mógłby podjechać nieco wcześniej, dowiedziałam się, że autobus to nie poczekalnia – oburza się Patrycja Zielińska. – Najwidoczniej kierowcy zapominają, że pasażer to też człowiek – dodaje.
 
Ostatnia szansa?
 
Nie bez znaczenia dla sytuacji finansowej spółki jest ciągle rosnąca konkurencja. Pojawia się coraz więcej prywatnych linii, które często dysponują lepszymi, bardziej ekonomicznymi, małymi autobusami. Walka o klientów staje się coraz trudniejsza. Wymagania  pasażerów co do cząstotliwości kursów są wysokie, a PKS, z powodu kłopotów finansowych, musi ciągle ograniczać kolejne połączenia. Traci w ten sposób klientów, którzy w Rybniku mogą przebierać w ofertach przewoźników. Ostatnią deską ratunku dla PKS-u wydaje się prywatyzacja, o której w ubiegłym roku zadecydowało Ministerstwo Skarbu. Być może dojdzie do niej jeszcze w tym roku. Przetarg już został ogloszony. – Prywatyzacja może poprawić sytuację Spółki.  W opublikowanym w dniu 28 czerwca ogłoszeniu Ministerstwo Skarbu Państwa zaprasza do wzięcia udziału w aukcji w sprawie nabycia udziałów spółki – informuje Siwica. Czy poprawi to jednak kondycję finansową przedsiębiorstwa? I przede wszystkim jak odbije się na klientach, jeśli idzie o ceny biletów czy komfort podróży? – Jakie zmiany nastąpią po prywatyzacji trudno dziś wyrokować, zależeć to będzie od tego kto zostanie nowym właścicielem Spółki  – krótko kwituje dyrektor Jerzy Siwica.
 
Beata Matuszek
  • Numer: 27 (191)
  • Data wydania: 06.07.10