Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

„Kocioł czarownic” w Ligockiej Kuźni

27.04.2010 00:00 ks
Z trenerem klubu baseballowego Silesii Rybnik Grzegorzem Mularczykiem rozmawia Krzysztof Szydłowski.
Spośród sportów drużynowych Rybnik posiada tylko dwa zespoły w najwyższej klasie rozgrywkowej – Utex ROW Rybnik w koszykówce kobiet i Silesię Rybnik w baseballu. Jeśli porównamy, że baseballiści są czwartą drużyną w Polsce, a koszykarki ósmą, wyjdzie nam, że najlepszą rybnicką drużyną w rozgrywkach krajowych są troszkę niedoceniani sportowcy z Rybnickiej Kuźni. Wkrótce rozpoczną oni nowy sezon. Jest to zatem doskonała okazja, by spytać trenera Grzegorza Mularczyka, jak wygląda sytuacja drużyny przed zbliżającymi się rozgrywkami.
 
– Zaprosił mnie pan na trening seniorów, a widzę, że tutaj trenują juniorzy…
– Nie, nie, to jest właśnie drużyna seniorów. Tylko że w tym roku skład nasz będzie się opierał na chłopakach, którzy tak naprawdę nie ukończyli jeszcze 18 lat.
 
– Skąd taka decyzja?
– Jeszcze w tamtym roku zespół bazował na zawodnikach, którzy mieli po 30–40 lat. Ci doświadczeni baseballiści zdobyli bardzo wysokie, 4. miejsce w ekstralidze, ale opieranie na nich drużyny nie miało żadnej przyszłości. Baseball to generalnie amatorski sport. Ci panowie mają swoje rodziny, swoje prace… Siłą rzeczy w pewnym wieku nie ma się tutaj już zbyt dużo czasu na treningi, a zatem i możliwości rozwoju są niewielkie. Natomiast ci młodzi chłopcy są pełni ochoty do gry. Oni żyją baseballem i ja w nich wierzę.
 
– Tylko czy podołają stawce rozgrywek seniorskich?
– W ubiegłym roku ten skład zdobył 3. miejsce w lidze juniorów. Kadeci natomiast okazali się najlepszą drużyną Polski w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Ja w nich widzę wielki potencjał i wiem, że gdy tylko obejdą się trochę w rozgrywkach seniorskich, są w stanie odnosić w nich sukcesy. W składzie pozostawiliśmy także czterech doświadczonych zawodników. Będzie grał u nas także Czech Marcel Pardik, który dojeżdża do nas na treningi z Frydka–Mistka. Współpracujemy również z klubem z Ostrawy. Gra tam właśnie Pardik i Przemysław Paluch, a ponadto trenują juniorzy. Liga czeska stoi na wyższym poziomie, więc jest od kogo się tam uczyć.
 
– Celem zatem w tym sezonie jest…?
– …przetrwać do końca rozgrywek. Widzi pan, jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Sponsorzy, którzy do tej pory nas wspierali, sami borykają się z różnymi problemami i w tym roku ich pomoc jest znacznie mniejsza. Na domiar złego, nasz nieoceniony prezes Jan Smołka, któremu zawsze bardzo wiele zawdzięczaliśmy, zmaga się z wielkimi problemami zdrowotnymi, w efekcie czego trudno jest mu pozyskiwać sponsorów tak sukcesywnie, jak to do tej pory robił. Baseball to nie jest tani sport. My startujemy w ekstralidze, a zatem rywalizujemy z drużynami z całej Polski. Taki wyjazd 400 km kilkunastoosobowego składu kosztuje. Staramy się to zawsze robić po jak najmniejszych kosztach. Często nocujemy w jakiejś szkole na materacach. Ale transport i wyżywienie też kosztuje. Poza tym sprzęt także jest bardzo drogi. Piłki oraz kije bardzo szybko się niszczą i trzeba je stale wymieniać. A koszt takiej pałki to 500–600 zł. Piłka natomiast kosztuje 25 zł, a nieraz podczas meczu zużyjemy ich kilkanaście. Trudno jest uprawiać baseball w kraju, gdzie nie cieszy się on zbytnią popularnością.
 
– A wsparcie z Urzędu Miasta? Miasto chyba powinno wspierać klub, który walczy o medale Drużynowych Mistrzostw Polski, a w dodatku opiera się na młodych rybniczanach?
– Nasz klub jest traktowany trochę po macoszemu z racji tego, że funkcjonuje na obrzeżach miasta. Sportem tym żyją ludzie z Ligockiej Kuźni, Piasków czy Gotartowic, a w centrum wielu ludzi nie wie, że w Rybniku w ogóle gra się w baseballa. Dostaliśmy dotację z miasta znacznie mniejszą niż inne dyscypliny, a nasze potrzeby, żeby w ogóle klub mógł funkcjonować, są dużo większe. Mam nadzieję, że wszystko jednak jakoś się ułoży.
 
– Ale widzę, że pomimo tych problemów klub się rozwija. Montowana jest na stadionie nowa trybuna…
– Poznaje pan ten niebieskawy kolor? To są właśnie krzesełka pochodzące z modernizowanego Stadionu Śląskiego. Udało nam się za symboliczną złotówkę pozyskać ich 300 sztuk. Wkrótce ma zacząć się ich montaż. Będzie można zatem poczuć się trochę na naszym obiekcie w Ligockiej Kuźni jak w chorzowskim „kotle czarownic” (śmiech). Ponadto w  tamtym roku udało nam się pozyskać także tablicę świetlną, dzięki czemu widzowie dokładnie mogą śledzić stan rywalizacji.
 
– Dziękuję za rozmowę.
– Ja również dziękuję i zapraszam na zbliżające się pomału nasze swoiste baseballowe derby. 9 maja będziemy podejmowali na naszym obiekcie BUKS Gepardy Żory.
  • Numer: 17 (181)
  • Data wydania: 27.04.10