Poniedziałek, 1 lipca 2024

imieniny: Haliny, Mariana, Klarysy

RSS

Polecieć na deski to nic wielkiego

23.03.2010 00:00 Krzysztof Szydłowski
Rozmowa z Kamilem Pierchałą, bokserem RMKS-u Rybnik, brązowym medalistą Mistrzostw Polski w kategorii wagowej junior papierowej.

Kamil waży 48 kilogramów i ma 17 lat, mimo to potrafi solidnie przyłożyć. Na Mistrzostwach Polski Juniorów w Boksie w Wałczu, które odbywały się od 2 do 6 marca, zdobył brązowy medal.

Najpierw wygrał walkę eliminacyjną, w ćwierćfinale wysoko na punkty 12:2 pokonał zawodnika z Łodzi – Szadowida, a w walce o finał przegrał z Pawłem Nowakiem ze Szczecina. Na co dzień uczy się w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego i mieszka w Boguszowicach. O sukcesie, a także o „żywocie” pięściarza, opowiedział w rozmowie z naszym dziennikarzem.

– Wywalczyłeś niedawno w Wałczu trzecie miejsce w mistrzostwach Polski. Jak wspominasz ten turniej?

– Wspomnienia mam bardzo dobre. Wszystko dobrze się układało, wygrywałem kolejne walki eliminacyjne... Aż przyszedł półfinał, w którym dostałem mały łomot od Pawła Nowaka – ale to świetny pięściarz, przegrana z nim nie jest żadną ujmą.

– Nokaut pewnie był bolesny…
– No, jak to w boksie bywa. Trochę mocnych ciosów dostałem i poleciałem na deski. Ale to nic wielkiego.

– Możesz powiedzieć, jak to się właściwie stało, że zostałeś bokserem?
– Na pierwszy trening poszedłem, kiedy miałem niespełna 14 lat. Namówił mnie do tego mój brat – Dawid – który jest… 3 lata młodszy. On wtedy zaczął trenować jako dziesięciolatek, a teraz rozpoczyna karierę w kategorii młodzików.

– Czy fakt, że jesteś bokserem, ma jakiś wpływ na twoje kontakty z rówieśnikami?
– Hmm… Na pewno koledzy czują przede mną mały respekt. Ale wszystko jest OK.

– A dziewczyny? Masz jako bokser większe powodzenie?
– To jest trochę drażliwy temat. Istnieją pewne stereotypy, że bokserzy od tych wszystkich przyjętych ciosów mają nie po kolei w głowie. To wcale nie jest prawda, pięściarze są najnormalniejszymi ludźmi. Tak samo kończą studia, osiągają sukcesy zawodowe, zakładają rodziny…

– Mistrzostwa Polski masz już za sobą. Do czego teraz się przygotowujesz?
– Teraz najważniejszą  imprezą będzie dla mnie Puchar Polski, ale to dopiero w październiku. Niemniej trenować trzeba cały czas. Przynajmniej 3–4 razy w tygodniu, a bezpośrednio przed zawodami każdego dnia. Nie można się oszczędzać, jeśli chce się coś w tym sporcie osiągnąć.

– A co chciałbyś osiągnąć? Co jest twoim największym marzeniem?
– Jak każdy bokser amatorski, chciałbym kiedyś pojechać na igrzyska olimpijskie. Może nie za 4 lata, ale za 8… czemu nie!

Rozmawiał: Krzysztof Szydłowski

  • Numer: 12 (176)
  • Data wydania: 23.03.10