Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

W urzędzie pomocy nie szukaj

27.10.2009 00:00
„Jak się nie podoba, to się wyprowadźcie z gminy”, te słowa usłyszała matka nieuleczalnie chorej Kamili, gdy zwróciła się o pomoc do burmistrza Czerwionki – Leszczyn.
Kamila uczy się w trzeciej klasie Liceum Plastycznego w Zabrzu. Mieszka w Czerwionce. Laureatka wielu nagród, stypendystka Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce jak przyznaje, rozwija swą pasję od niepamiętnych czasów. W przyszłości chce zająć się grafiką komputerową. Jest jednak rzecz, która nie pozwala zapomnieć 18-letniej Kamili o cierpieniach życia. Od 11 lat choruje na cukrzycę 1 typu insulinozależną, nieuleczalną do końca życia. W codziennym życiu oznacza to, że przez 24 godziny na dobę podłączona jest do osobistej pompy insulinowej.
 
Możecie się wyprowadzić
 
Kamila w czerwcu 2007 r. zdała trudne trzydniowe egzaminy wstępne do Liceum Plastycznego w Zabrzu i od tej pory codziennie dojeżdża od przystanku przy parku „U Grzyba” w Czerwionce, z przesiadką w Zabrzu – Makoszowach, do Zabrza – Kończyc. – Od tamtego czasu prosiłam w urzędzie, czy nie dałoby się ustanowić jednego połączenia bez przesiadki do Zabrza – Kończyc, kiedyś taka linia była. Wiem, że to PKS, ale przecież gmina może pomóc – mówi Maria Ogłodek, matka Kamili. Pani Maria wyraźnie musiała dać się we znaki panu burmistrzowi, ponieważ gdy już rok temu zdesperowana matka przyszła do urzędu z oficjalnym pismem, burmistrz Janiszewski nawet nie chciał go przyjąć. – Nie chciano mi podpisać odbioru mego pisma, pan burmistrz powiedział, że mogę sobie to zanieść na policję. Po czym, wpadł w jakąś furię i zaczął wykrzykiwać, że „jak się nie podoba, to się wyprowadźcie z gminy” – cytuje pani Maria.
 
Boimy się o naszą córkę
 
Oczywiście kolejnymi prośbami lub też nachalnymi najściami, zakłócającymi spokój burmistrza, matka Kamili nic nie wskórała. Od tego roku szkolnego sytuacja zrobiła się już jednak groźna. Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej obcięło kolejne kursy. Od teraz Kamila do szkoły musi jeździć godzinę wcześniej, a po lekcjach nie ma praktycznie żadnego powrotu. – W obecnej kryzysowej sytuacji występuje bardzo wysokie ryzyko utraty przytomności związanej z niedocukrzeniem, bo wiąże się to z bardzo trudnym powrotem ze szkoły po skończonych zajęciach. Coraz bardziej się boimy o naszą córkę – załamuje ręce pani Maria. W poprzednim okresie zdarzyło się już, że zaraz po lekcjach, po Kamilę musiała przyjechać karetka pogotowia. – Ja tylko chcę, żeby moja córka była bezpieczna. Tak bardzo się cieszyła, jak zdała do tej szkoły. Ale nie wiem co teraz będzie – obawia się pani Maria.
 
Nie będzie taksówki
 
– Dwa kursy o godzinie 7.24 do Zabrza i o 19.01 z Zabrza, musiały zostać obcięte. Teraz autobusy zatrzymują się w Ornontowicach. Cięcia oczywiście były spowodowane względami ekonomicznymi – tłumaczy Jerzy Kozielski, z PKS-u Rybnik. Na wrześniowej sesji rady gminy Marek Profaska, przewodniczący rady, sam interpelował w tej sprawie. Według przewodniczącego, jest wiele osób, dla których obcięcie linii oznacza niedostanie się do szkoły. Sprawę omawiano wcześniej na komisji prawa, porządku publicznego i współpracy z samorządami. Rodziców pozbawiono jednak złudzeń. – Pani Nowakowska z urzędu gminnego (wydział gospodarki komunalnej – red. ) powiedziała nam, że „burmistrz nie będzie starał się o organizowanie tylko dla jednej osoby taksówki przewozowej w formie autobusów PKS–u Oddział Rybnik” – opowiada o przebiegu obrad komisji pani Maria. – Owszem, jeśli gmina wyraziłaby chęć poniesienia części kosztów tego przejazdu, to my natychmiast go przywracamy – wyjaśnia Kozielski. W rozmowie telefonicznej, burmistrz Wiesław Janiszewski obiecał nam jeszcze raz sprawdzić ewentualne możliwości przywrócenia kursów. – Jeszcze w tym tygodniu zorientujemy się dokładnie jakie to byłyby koszty. Oczywiste jest jednak, że jeśli sprawa dotyczy jednej osoby, to nie możemy zbyt wiele tu zdziałać. Zapewniam, że przyjrzymy się jeszcze raz tej sprawie – odpowiedział nam burmistrz.
 
Nikt nam nie chce pomóc
 
Po tym, jak pani Maria dała się we znaki burmistrzowi Janiszewskiemu, otrzymała pismo z OPS-u. – W kwietniu tego roku Kamili odmówiono prawa do zasiłku rodzinnego za wrzesień i październik – pokazuje dokumenty kobieta. – To urzędowa procedura, jaką przyjęliśmy po wejściu w życie ustawy z października ubiegłego roku. Ustawodawca nałożył na nas takie obowiązki, że albo przyznajemy warunkowo zasiłek na wrzesień i październik, albo urzędowo odmawiamy i czekamy na potrzebną dokumentację. Wynika to z tego, że okres zasiłkowy nie pokrywa się z rokiem szkolnym – tłumaczy Rafał Roszko, konsultant ds. świadczeń rodzinnych i funduszu alimentacyjnego czerwioneckiego OPS-u. Wyjaśnienia OPS-u nie przekonują jednak rodziny. – Leczenie córki kosztuje 400 zł miesięcznie. Nam się nie przelewa, a jedyna pomoc jaką otrzymujemy to 68 zł zasiłku. Staramy się pomagać córce w spełnianiu jej marzeń. Kupujemy jej farby i pędzle, blejtramy, antyramy… Lżej się nam robi na sercu, gdy widzimy na jej twarzy uśmiech. Mieszkamy w tej gminie od ponad 50 lat. Dlaczego nikt nam nie chce pomóc? – pytają rodzice.
 
– W przyszłości chciałabym się zająć grafiką komputerową. Maluję właściwie odkąd pamiętam. Kiedyś wpadłam na taki pomysł, żeby spróbować zdać egzaminy do liceum plastycznego. No i udało się – opowiada Kamila. Na egzaminach wstępnych zajęła dziesiąte miejsce.
 
Łukasz Żyła
  • Numer: 43 (155)
  • Data wydania: 27.10.09