Czy stracę mój dom rodzinny?
Władze tłumaczą, że nie miały obowiązku poinformować lokatorki o ofercie sprzedaży domu.
Irena Kaczyńska ma być eksmitowana. Chce tego i miasto, i nowy właściciel domu, w którym niechciana lokatorka mieszka od ponad 60 lat.
Do sądowych sporów włączyło się Stowarzyszenie obrońców praw lokatorów, które oskarża prezydenta o nie zapewnienie prawa pierwokupu, a także o działanie na szkodę gminy.
Do sądowych sporów włączyło się Stowarzyszenie obrońców praw lokatorów, które oskarża prezydenta o nie zapewnienie prawa pierwokupu, a także o działanie na szkodę gminy.
Zaniedbany zabytek
By dojechać do Ireny Kaczyńskiej, trzeba z ulicy Raciborskiej zjechać w leśną dróżkę. Wyboista droga, tunel starych i spróchniałych drzew. Ale zaraz potem przed oczami wyrasta okazały dom, który dawniej musiał być pełen przepychu, dzisiaj jest zaniedbaną ruiną. Wybudowano go w 1890 roku, ma status zabytku. Obok natomiast stoi mniejszy budynek, wprawdzie mniej okazały, ale zadbany. To w nim mieszka Kaczyńska. I o ten teren właśnie toczy się spór.
Dom rodzinny
Kaczyńska mieszka tutaj od 1947 roku. – Przeprowadziłam się w to miejsce wraz z rodzicami, za młodych lat. Najpierw należało to wszystko do kopalni Rymer, potem, w latach 90-tych, przeszło na majątek gminy – opisuje perypetie własnościowe. A gdy nieruchomość przejęło już miasto, wieloletnia lokatorka zaczęła się nosić z zamiarem wykupu. Jest w końcu bardzo przywiązana do tego domu, w którym spędziła większą część życia. Okazuje się, że teraz, na stare lata, chcą ją stąd wypędzić.
Sprzedane za plecami
– Nieruchomość miała zostać sprzedana w 2004 roku, a przynajmniej tak napisali w programie gospodarowania zasobem mieszkaniowym gminy. I wtedy też złożyliśmy wniosek o wykup, ale okazało się, że cały teren ma już właściciela – dziwi się Henryk Kaczyński, syn. Kaczyńska nie ma jednak zamiaru wyprowadzać się ze swojego rodzinnego domu. Przed eksmisją broni się przez te wszystkie lata tym, że miasto nie zagwarantowało jej prawa do pierwokupu. – Nawet mnie nie poinformowali, że chcą sprzedać ten dom wcześniej – skarży się.
Nie było obowiązku
Nowy właściciel wszedł z lokatorką w spory na drodze sądowej. Ale Kaczyńskiej do tej pory nie udało się eksmitować. Orzeczenia nie są jednolite. – Były dwie sprawy. Najpierw chciał nas eksmitować z racji własności, teraz: że mieszkać tutaj to niby niebezpieczne – tłumaczy syn. Główną linią obrony jest zarzut, że gmina nie zapewniła prawa pierwokupu. Władze tłumaczą, że nie musiały tego robić. – W 2003 roku nie mieliśmy jeszcze obowiązku przedstawienia oferty sprzedaży mieszkań na rzecz ich lokatorów. Ustawa zmieniła to dopiero rok później – referuje Michał Śmigielski, zastępca prezydenta.
Czynszem wyganiają
I sąd okręgowy w swoim orzeczeniu faktycznie nie dopatrzył się takiego obowiązku po stronie gminy. Ale już sąd apelacyjny tak! Sprawa nie jest więc jednoznaczna. Ale postępowanie sądowe ciągnie się i ciągnie. Właściciel oddał całą nieruchomość pod administrację Zarządu Gospodarki Mieszkaniowej. Władze starały się teraz wygonić niewygodną lokatorkę w inny sposób: niebotycznie podniosły czynsz. – Nie akceptuję tego, nadal płacę wedle starej stawki – tłumaczy Kaczyńska.
Skarga na prezydenta
Ostatnio sprawą zainteresowało się Stowarzyszenie obrońców praw lokatorów i złożyło do prokuratury zawiadomienie. A chodzi nie tylko o niezachowanie prawa do pierwokupu. – Przy podpisywaniu umowy sprzedaży ustalono, że miasto będzie nowemu właścicielowi płaciło 500 złotych kary za każdy miesiąc zwłoki w wydaniu nieruchomości, czyli tak naprawdę: eksmisji Kaczyńskiej. I to nasz drugi zarzut. Fudali działa na szkodę gminy! – oskarża Tadeusz Dybała, wiceprezes, którego bulwersuje ponadto wysokość czynszu. – Kaczyńska ma 12 złotych za metr. A prokurator Breisa ma biuro w samym centrum, w wyremontowanej kamienicy, i to tylko za 6 złotych! – oburza się.
Nie poddam się
Nie wiadomo, jak zakończy się spór. W drugim postępowaniu sądowym właściciel wnosił o eksmisję ze względu na zły stan budynku. – Wyrok jest dla niego korzystny, ale jeszcze się nie uprawomocnił. Wyłożyliśmy Kaczyńskim ofertę mieszkania zamiennego. Zresztą tak robiliśmy i wcześniej, ale oni je za każdym razem odrzucali. I te oferty nie dotyczyły jakichś mieszkań socjalnych. To był standard taki, jak mają obecnie, albo i lepszy – tłumaczy Śmigielski. Kaczyńska chce pozostać w swoim domu rodzinnym i zapowiada apelację od wyroku.
Krystian Szytenhelm
Najnowsze komentarze