Nerwowe spotkanie na Sygnałach
W piątej kolejce rozgrywek klasy B Sygnały Gotartowice zremisowały z Górnikiem Boguszowice 1:1.
Momentem kulminacyjnym okazała się 67 minuta spotkania, gdy sędzia nie podyktował rzutu karnego dla gospodarzy. Ta sytuacja wywołała najwięcej kontrowersji.
Wydawało się, że można wytypować faworyta spotkania w Gotartowicach. Sygnały podejmowały u siebie lidera tabeli, a w poprzednim spotkaniu Górnik rozgromił Polonię Niewiadom aż 7:1. Tymczasem zaraz po ładnej interwencji bramkarza gospodarzy, który rzucił się i obronił strzał z wolnego Jarosława Kurowickiego, to właśnie Sygnałom udało się strzelić pierwszego gola w spotkaniu. W 3 minucie Artur Buchta przyjął podanie z połowy boiska, miął jedynego obrońcę, a bramkarz... no cóż, Albert Andrzejewski najwyraźniej nie zauważył, że piłka była już w grze. Zamiast skrócić dystans, położył się przed bramką i napastnikowi Sygnałów wystarczyło zachować zimną krew. Boguszowiczanom wyraźnie zrzedły miny. I jeszcze zanim pozbierali się po tak łatwej stracie, Sygnały o mało co nie podwyższyły na 2:0. W 10 minucie spotkania, przy zamieszaniu w polu karnym, Mariusz Zakrzewski dostał piłkę i strzelił. Niestety, obok bramki. Ale 7 minut później miał już kolejną szansę, przeprowadził samotną akcję na bramkę Górnika, wypuścił mocny strzał i... trafił w słupek.
Górnik wziął się za siebie, próbował z jednej strony, stracił piłkę, próbował z drugiej, ale akcja została przerwana. No to może górą? Ale tu znów Sygnały lepiej wybijały piłkę głową. W końcu, w 28 minucie, padł wymęczony gol. Wyrównująca bramka Mariusza Kowalczyka w samej grze niczego jednak nie zmienia. Po ładnych pierwszych minutach spotkania żadna z drużyn nie próbowała zmontować jakichś ładniejszych akcji. Ostra gra, łatwe straty, brak koncepcji. A gdy się przypadkiem coś ułożyło, następował łatwy do obrony, jakby bez ikry, strzał na bramkę, jak chociażby próba Piotra Gawinskiego w 35 minucie, z którą bramkarz Sygnałów nie miał najmniejszych problemów. Chwilę później doszło do groźnie wyglądającego zderzenia. Gdy Sygnały wykonywały rzut wolny, napastnik, obrońca i bramkarz zderzyli się ze sobą w powietrzu. Wyglądało bardzo poważnie, ale po 2 minutach sędzia mógł już wznowić grę. Na 3 minuty przed końcem Sygnały popisały się jeszcze ładną, z rozwagą budowaną akcją. Ale gdy na jej finiszu Zakrzewski podał już Buchcie na strzał, do gości z Boguszowic uśmiechnęło się szczęście: piłka trafiła w słupek.
Tuż przed przerwą zawodnicy obu drużyn nie byli już w stanie nic ciekawego zaprezentować. Ze zmęczenia i zdenerwowania wyniknęło kilka fauli. Sędzia musiał wiele razy przerywać grę, ale skończyło się jedynie na upomnieniach. I to był chyba błąd. Po przerwie zawodnicy pozwalali sobie na coraz więcej i trudno było przywołać ich do porządku, gdy wcześniejsze przewinienia przechodziły bezkarnie. Efektem było 5 żółtych kartek i 1 czerwona, a gra nadal pozostawała brutalna i nie można było się w niej dopatrzyć żadnej taktyki. Wydawało się, że zmienić to może Mirosław Broda. W 59 minucie udało mu się pod bramką Górnika wypracować czystą pozycję. Gol mógł zmienić nie tylko wynik, ale i sposób gry obu drużyn. Tymczasem strzał był marny, piłka przeleciała obok bramki. 2 minuty później Broda znów był przy piłce, i znów pod bramką Górnika. Ale był już zmęczony, strzelał zbyt lekko, bramkarz nie miał z tą akcją żadnego stresu.
I nastąpił kulminacyjny moment spotkania. W 67 minucie Mariusz Zakrzewski był przy piłce, w akcji sam na sam z bramkarzem Górnika, pole karne i... napastnik Sygnałów znalazł się na ziemi. Andrzejewski zatrzymał go uderzeniem w nogi, ale sędzia, wbrew temu, co pokazał liniowy, nie podyktował jedenastki. Mało tego, żółtą kartę dostał Zakrzewski! Ta piękna akcja mogła jeszcze wprowadzić do tego spotkania trochę dobrej gry. Tymczasem posypały się następne żółte kartki, a nawet jedna czerwona. Na polu bitwy częściej do głosu dochodziły Sygnały. Ale co z tego, skoro popisywali się samymi niewykorzystanymi okazjami, jak na przykład ta z 77 minuty, gdy Buchta, strzelec pierwszego gola, wypracował akcję sam na sam z bramkarzem Górnika i... minął się z bramką. W odpowiedzi nacisnęli goście z Boguszowic, ale również im zabrakło precyzji: piłka dwukrotnie przeleciała nad poprzeczką. I tak już było do końca meczu. Kolejne kartki i kolejne niewykorzystane okazje, jak na przykład te dwie w 90 minucie. Broda najpierw ładnie minął obrońcę Górnika, zrobił sobie miejsce do strzału, a potem... zaprezentował lekkie uderzenie, i to jeszcze nie w światło bramki. W podobnym stylu odpowiedzieli goście. Tuż pod bramką Sygnałów Sebastian Łuczak podał Pawłowi Szeremecie, ale ten uderzył tak nieczysto, że bramkarz nie mógł tego nie przechwycić. Nareszcie wszyscy usłyszeli końcowy gwizdek sędziego. Zawodnicy obu drużyn zeszli z boiska zniesmaczeni.
Sygnały Gotartowice – Górnik Boguszowice 1:1 (1:1)
Bramki: Artur Buchta (3’) dla Sygnałów; Mariusz Kowalczyk (28’) dla Górnika
Sygnały Gotartowice: Zbigniew Zakrzewski, Bochenek, Broda, Gresz, Łukasz Buchalik, Mariusz Zakrzewski, Rekuć, Maroszek, Adam Buchalik, Blaut, Buchta
KS Górnik Boguszowice: Andrzejewski, Łuczak, Kurowicki, Kudzielko, Tokarski, Kowalczyk, Syrek, Gawinski, Sliwinski, Wilczek, Kania
Żółte kartki: Łukasz Tokarski (Górnik, 53’ niesportowe zachowanie), Mariusz Zakrzewski (Sygnały, 67’ faul), Patryk Zadara (Górnik, 71’ faul), Piotr Syrek (Górnik,74’ faul), Damian Gresz (Sygnały, 81’ faul)
Czerwona kartka: Piotr Gawinski (Górnik, 78’ niesportowe zachowanie).
Bramki: Artur Buchta (3’) dla Sygnałów; Mariusz Kowalczyk (28’) dla Górnika
Sygnały Gotartowice: Zbigniew Zakrzewski, Bochenek, Broda, Gresz, Łukasz Buchalik, Mariusz Zakrzewski, Rekuć, Maroszek, Adam Buchalik, Blaut, Buchta
KS Górnik Boguszowice: Andrzejewski, Łuczak, Kurowicki, Kudzielko, Tokarski, Kowalczyk, Syrek, Gawinski, Sliwinski, Wilczek, Kania
Żółte kartki: Łukasz Tokarski (Górnik, 53’ niesportowe zachowanie), Mariusz Zakrzewski (Sygnały, 67’ faul), Patryk Zadara (Górnik, 71’ faul), Piotr Syrek (Górnik,74’ faul), Damian Gresz (Sygnały, 81’ faul)
Czerwona kartka: Piotr Gawinski (Górnik, 78’ niesportowe zachowanie).
Krystian Szytenhelm
Najnowsze komentarze