Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Zagramy o utrzymanie

21.07.2009 00:00
Rozmowa z Gabrielą Wistubą, prezesem Klubu Koszykarskiego Utex Row Rybnik.
– Podjęła się Pani powtórnej prezesury w klubie właśnie teraz, w tak trudnym czasie nie tylko dla klubów sportowych. Dlaczego?
– Jeśli chodzi o sport ale też m.in. kulturę, zawsze było ciężko. Nie wiem czy dotyczy to tylko środowiska rybnickiego, czy całego województwa. Być może w innych miastach dzieje się nieco lepiej, choć nie uważam, że w jakiś szczególny sposób odstajemy od reszty kraju. Zarówno dla działań kulturalnych, jak i sportowych są potrzebni mecenasi. W Rybniku pozyskać sponsorów nigdy łatwo nie było. A teraz na skutek globalnego kryzysu jest jeszcze gorzej. Na mojej decyzji zaważyło kilka powodów. Po pierwsze – wprowadziłam zespół do ekstraklasy i na pracy organizacyjnej trochę się znam. Kwestia pobytu Adama Greczyło, poprzedniego prezesa wynikała z tego, że musieliśmy wypłynąć na znaczenie szersze wody, i było zdecydowanie więcej spraw organizacyjnych. Nie ukrywam, że wykorzystywaliśmy jego kontakty w kraju i za granicą, m.in. z wieloma agentami zawodniczek. I w pierwszym okresie pobytu w ekstraklasie jego pomoc była niezwykle istotna. Ponieważ jego kadencja wygasła, a nie widziałam chętnych do objęcia władzy w klubie, zdecydowałam się powrócić. Nie ukrywam, że w nowy sezon wchodzimy też z pewnym zadłużeniem z zeszłego sezonu. Z natury jestem jednak człowiekiem konsekwentnym i lubię działać.
 
– Nie miała więc Pani momentu zawahania?
– Jeden z filozofów powiedział „wątpię więc myślę, myślę więc jestem”. Więc generalnie co drugi dzień mam momenty zawahania. Na szczęście w swojej pracy nie jestem pozostawiona sama sobie. Mogę zawsze liczyć na wielką pomoc ze strony trenera Mirosława Orczyka, który również mocno angażuje się w sprawy organizacyjne. Zresztą ściśle współdziałamy w gronie czterech osób.
 
– Nie zawsze jednak jest tak, że byli sportowcy angażują się w sport. Z Panią było inaczej.
– Byłam 20 lat zawodniczką. Zaczynałam w V klasie szkoły podstawowej i w swojej karierze miałam zaszczyt reprezentować kraj na mistrzostwach Europy kadetek. Miłość do sportu zaszczepiono mi jeszcze w szkole. I już w podstawówce w jednym z wypracowań szkolnych napisałam, że chcę być panią od wuefu. I cel zrealizowałam (śmiech). Może więc dlatego moje życie było prostsze, bo szybko stawiałam sobie cele, które prędzej czy później znajdowały się w moim zasięgu. A sport zawsze mnie pociągał i natura działacza, choć nie lubię tego słowa, gdzieś tam we mnie drzemała. Lubię aktywne działanie i raczej nie pociąga mnie wizja leżakowania w ogrodzie i oglądania piętnastego serialu w tv. Czasami żartuję i mówię, że mam chyba ADHD, taką wrodzoną nadpobudliwość, którą przekładam na robienie pozytywnych rzeczy.
 
– To, że jest Pani kobietą wpływa na relacje z zawodniczkami?
– Sport od czasu, gdy czynnie uprawiałam koszykówkę zmienił się diametralnie. Zasady, na których obecnie funkcjonuje profesjonalna koszykówka są o sto lat świetlnych odległe od tego, co działo się jeszcze kilkanaście lat temu. To, że jestem kobietą sprawia, a powtarzam to czasami swoim współpracownikom, iż mam pełne prawo powiedzieć o zawodniczkach „głupie baby”. A mężczyznom mówię, że absolutnie tak mówić nie mogą.
 
Na pewno wiele dyskutujemy i czasami trenerzy podpytują mnie, jak reagowałabym na pewne rzeczy będąc zawodniczką. I osiągamy porozumienie.
 
– Jak wygląda obecnie sytuacja kadrowa w zespole?
– Trener Orczyk pozostaje na następny sezon. Trwają obecnie rozmowy z zawodniczkami, również zagranicznymi. Będziemy mieć w składzie trzy lub cztery Amerykanki, ponieważ twierdzę, że bez nich ciężko jest o dobry wynik. A prawdą jest, że poziom polskiej koszykówki pokazały mistrzostwa Europy, gdzie występ reprezentacji nie należał do udanych. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Natomiast poziom polskiej ligi jest bardzo wysoki, gdzie wpływ na charakter gry mają właśnie zawodniczki z zagranicy. Na dziś żadnego kontraktu jeszcze nie podpisaliśmy, choć jesteśmy już bardzo blisko.
 
– W składzie zespołu pojawią się wychowanki klubu?
– Pojawią się te wychowanki, które już grały, czyli na pewno Natalia Przekop i Sonia Moszkowicz, myślę że również zagra Karolina Stanek, pochodząca z pobliskiego Bytomia. Myślę, że z zawodniczek które grały w poprzednim sezonie zostaną również Agnieszka Jaroszewicz i Małgosia Chomicka. Choć nie podpisaliśmy jeszcze żadnych kontraktów to jednak z dziewczynami jesteśmy „po słowie”.
 
– Przed sezonem borykacie się z dużym problemem, czyli remontem hali w Boguszowicach
– Liga rusza 1 października i w związku z remontem przez cały miesiąc będziemy musieli grać mecze na wyjeździe. W dodatku tak nieszczęśliwie się składa, że w październiku mamy bardzo dużo spotkań w terminarzu, mecze będą się odbywały w środy i soboty. Z naszych obliczeń wynika, że prawdopodobnie na wyjeździe rozegramy pierwsze 8 albo 9 kolejek. Pierwszy mecz w Rybniku odbędzie się dopiero 15 listopada. To również duży problem dla kibiców, jednak myślimy już o tym by zorganizować dla nich 2 lub 3 wyjazdy, gdzie mogliby zobaczyć jak zespół się prezentuje. Istnieje też obawa, że grając na początku sezonu wszystkie mecze na wyjeździe rozpoczniemy sezon od serii porażek i morale w drużynie może się obniżyć. Wierzę jednak w trenera Orczyka, który pewnie tak zmotywuje dziewczyny, że będzie inaczej.
 
– Jak wygląda praca nad tegorocznym budżetem klubu?
– Zeszły rok pokazał nam, że tworzenie budżetu jest rzeczą arcytrudną. W związku z kryzysem okazało się, że część firm, które deklarowały pieniądze w styczniu tego roku, wycofało się z takich obietnic. Część sponsorów straciliśmy, a w dodatku zdrożał dolar  i musieliśmy szukać dodatkowych środków. Pieniądze otrzymaliśmy zarówno z miasta, jak i firmy Utex, która deklaruje, że jak długo będziemy grać w ekstraklasie tak długo będzie nas wspierać. I te pieniądze to około dwóch trzecich budżetu, reszty musimy poszukiwać. Wciąż prowadzimy rozmowy z kolejnymi firmami, zdolnymi do pomocy. Jesteśmy jedyną drużyną na Śląsku, która występuje w koszykarskiej ekstraklasie, jednak nie zawsze ten argument przekonuje firmy. O zamknięciu budżetu najwcześniej będziemy mogli mówić w listopadzie, gdy podpiszemy wszystkie dokumenty i umowy sponsorskie.
 
– O co zespół powalczy w tym sezonie?
– Wszystko wskazuje na to, że będziemy walczyć o utrzymanie. Nie chcę przesadzić i powiedzieć, że zawalczymy o pierwszą ósemkę. Na dziś tak do końca nie wiadomo ile zespołów spadnie z ligi. W styczniu tego roku odbyło się spotkanie prezesów, na którym była mowa o tym, że liga chce ograniczyć ilość spotkań rozgrywanych w sezonie i zmniejszyć liczbę zespołów do dwunastu. W tej chwili jest 13 zespołów, pojawiło się również ogłoszenie o sprzedaży „dzikiej karty”, są nią zainteresowane Pabianice, które spadły w zeszłym sezonie. I może się okazać, że w związku z ograniczeniem liczby zespołów w lidze, w tym sezonie mogą spaść np. cztery zespoły. Takiej sytuacji nie ma chyba w żadnej lidze na świecie.
 
– Kiedy zespół rozpoczyna przygotowania do sezonu?
– Najpóźniej rozpoczniemy je 10 sierpnia. Wciąż szukamy sali do trenowania, póki co nie możemy trenować w boguszowickiej hali. Planujemy dwa obozy przygotowawcze we wrześniu – będziemy zmuszeni gdzieś wyjechać, co spowoduje podniesienie kosztów. Nie wchodzi w grę pomysł, by przesunąć nas do „ekonomika”, dlatego że odbywają się tam normalne lekcje szkolne, a po południu z tej hali korzystają już dwa kluby. Jestem prezesem klubu sportowego i rozumiem potrzeby innych. Prawdopodobnie na jeden z obozów wyjedziemy do Wisły. A od października, mam nadzieję, że przynajmniej jeden trening dziennie będziemy mogli odbywać już w Boguszowicach.
 
Rozmawiał: Marcin Mońka
  • Numer: 29 (141)
  • Data wydania: 21.07.09