Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Ochojec walczy z prezydentem

07.07.2009 00:00
Mieszkańcy Ochojca, który przyłączono do Rybnika raptem 8 lat temu, walczą z prezydentem. Protestują przeciwko wprowadzeniu do swojego domu kultury hurtowni AGD. Budynek postawili własnymi rękami, w czynie społecznym. Prezydent ugiął się i unieważnił przetarg, ale problem z utrzymaniem obiektu zrzucił na strażaków ochotników.
Czwartek po południu. Mieszkańcy Ochojca nie potrafią się doczekać spotkania z prezydentem, który przyjeżdża do nich, by rozmawiać o przeznaczeniu budynku dawnego domu kultury. 30 lat temu wznieśli go własnymi siłami, w czynie społecznym. Teraz miasto wynajęło go hurtowni AGD. Nawet nawałnica nie mogła im przeszkodzić, by wyłożyć prezydentowi swoje racje i żądania. Niebo przecinały pioruny, a ludzie otrząsali się z wrażenia, gdy roznosił się przerażający grzmot. Ale i tak na spotkanie przyszło 70 osób. Nastroje były spokojne. – Tak grzmi, gdy władza przyjeżdża. Dzień dobry, towarzysze – wita się z uśmiechem sąsiad. – Jakie „towarzysze”? – pyta zawadiacko inny. – Kto był w partii, nie ma się czego wstydzić – tłumaczy przybyły. – Następny się do gipsu ciśnie – skwitował z uśmiechem „towarzysz”.
 
Nie dla hurtowni
 
Nadal panuje niepewność. Nikt nie wie, jak zakończy się konflikt z prezydentem. Mieszkańcy są pewni swego. Gdy Ochojec przyłączono do Rybnika, budynek domu kultury znalazł się w zasobach Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Rada dzielnicy od wielu lat walczyła o ożywienie w nim jakiejkolwiek działalności kulturalnej. Niestety: bezskutecznie. Jedynie sami mieszkańcy organizują sobie tutaj okolicznościowe imprezy. Czara goryczy przebrała się, gdy ZGM wystawił budynek do wynajmu na działalność... gospodarczo-handlową! W ten sposób przetarg wygrała hurtownia AGD. – Przecież tutaj nie może być hurtowni! Wszystko zniszczą – mówi stanowczo Janusz Bernacki, przewodniczący zarządu dzielnicy. Mieszkańcy zaczęli protestować. Władze dzielnicy przedstawiły prezydentowi list z niemal 600 podpisami sprzeciwu.
 
Dla OSP?
 
Burza trwa w najlepsze, a mieszkańcy nie wiedzą do końca, czy pojawi się prezydent. – Już 15. miało się odbyć spotkanie, ale prezydent się chyba wystraszył – twierdzi Rajnhold Twardawa. Prezydent z pierwszego zaproszenia nie skorzystał, twierdząc, że będzie rozmawiał tylko z przedstawicielami władz dzielnicy. Tak się też stało. Na ubiegłotygodniowe spotkanie z mieszkańcami już przyjechał, i to z podjętą decyzją. – Nie dziwię się, że mieszkańcy sprzeciwili się, by była tutaj hurtowni AGD. Podjąłem więc trudną decyzję i unieważniłem przetarg. Rozpoczynamy teraz dyskusję od początku. Mogę ten budynek przekazać w użyczenie dla OSP, ale oni staną przed takim samym problemem, czyli koszta utrzymania – proponuje Adam Fudali. – Dać OSP? Pan chce się pozbyć kłopotu, a oni nie dadzą temu rady, zostawią to leżeć! – martwi się Twardawa.
 
Aż płakać się chce
 
Ale władze są nieugięte. Nie chcą już utrzymywać tego budynku, stąd i przetarg. – Najgorsze są tutaj media. Za wszystko najemca musiałby płacić 40 tysięcy złotych rocznie – informuje Joanna Kryszczyszyn, zastępca prezydenta. – Czy to są dla miasta takie duże pieniądze? O wiele więcej wydajecie na sport, a jak się patrzy na to, jak ci żużlowcy jeżdżą, aż płakać się chce! – dziwi się polityce finansowej Janusz Nowak, mieszkaniec. – Uważam, że to nadal ma należeć do miasta, ale powinni z tego zrobić filię jakiegoś domu kultury. Mógłby tutaj wtedy przyjeżdżać 2 razy w tygodniu jakiś instruktor i tworzyć zaranie kultury. Coś, czym gańbują się w Rybniku, że niby jest einfachowe, może się tworzyć u nas – przekonuje do swojego pomysłu Twardawa.
 
Wyliczanka
 
Prezydent zdecydowanie odrzuca ten pomysł. – Zrobiliśmy tutaj wodociąg, przedszkole, salę gimnastyczną. Kosztowało nas to 35 milionów złotych. Ja nie wypominam, mówię o realiach ekonomicznych. Dochody z tej dzielnicy to tylko 2 miliony złotych. Nie mogę tutaj dokładać jeszcze 4 milionów, a tyle właśnie kosztuje funkcjonowanie najtańszego domu kultury. Czasem się zdarza, że muszę podjąć decyzję wbrew większości, ale która będzie racjonalna dla finansów miasta. We Francji czy Niemczech mieszkańcy mniejszych dzielnic spotykają się w restauracji – przekonywał nieugięty prezydent. – Nas nie stać, by spotykać się po knajpach. To jest nasza własność, którą dochrapaliśmy się własnymi rękami – mówi stanowczo w imieniu mieszkańców Urszula Konsek z koła gospodyń wiejskich. – Odpowiadam za zarządzanie majątkiem całej gminy. To rozwiązanie jest racjonalne. Potrzeba jednak dobrej woli, by zejść z pozycji roszczeniowych na negocjacyjne – odpowiada Fudali.
 
Sala dawnego domu kultury zostanie więc przekazana w użyczenie dla OSP. Przed ochotnikami stoi teraz wielkie wyzwanie. Muszą tak gospodarować obiektem, by zarobić na jego utrzymanie, a przy tym utrzymać go dla dotychczasowej działalności towarzyskiej i społecznej mieszkańców. – Mamy w sumie 26 ochotników, w tym 16 czynnych. Nasz naczelnik powinien sobie poradzić, ale zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu – mówi Erwin Krzon, członek OSP.
 
Krystian Szytenhelm
  • Numer: 27 (139)
  • Data wydania: 07.07.09