Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Być jak rycerz

23.06.2009 00:00
Rybnik był gospodarzem I Średniowiecznego Wieloboju Turniejowego.
– Każdy z nas jako berbeć chciał być rycerzem albo księżniczką, ale trzeba mieć odwagę, żeby te marzenia spełnić. Wiele osób się boi, co inni powiedzą na takich odmieńców jak my – stwierdza Robert Bagrit z „Illo Tempore” z Częstochowy.
 
Częstochowianin jest jedną z bardziej znanych postaci w środowisku pasjonatów rekonstrukcji historycznych. Swego czasu podjął się spisania wszystkich bractw rycerskich, działających w Polsce.  – Staramy się być jak najbardziej autentyczni. Szukamy wszelkich informacji gdzie się da, w ikonografii, starych księgach, z wykopalisk. Te ostanie lubimy najbardziej, bo są „namacalne”, pozwalają przekonać się jak dokładnie wyglądały dawne przedmioty – opowiada o swojej pasji. Do Rybnika przyjechał na I Średniowieczny Wielobój Turniejowy. Jego organizatorem było Bractwo Rycerskie Ziemi Rybnickiej. Niestety, kapryśna pogoda odstraszyła niektórych gości i nie wszystkim bractwom udało się dotrzeć na zlot. Ci, którzy przyjechali, wzięli udział w łacińskiej mszy w kościółku akademickim, odegrali również scenkę napaści Wikingów na świątynię. Była to jedna z atrakcji jakie znalazły się w programie Dni Rybnika.
 
Obozowisko nad zalewem
 
Dawni wojowie rozbili także obozowisko nad zalewem. Tutaj też rywalizowali w  turniejach: oszczepniczym, bojowym, łuczniczym. Można było przekonać się jakiego uzbrojenia używali, ale także jak wyglądali i żyli  trzynastowieczni mieszkańcy Europy Zachodniej – głównie ze Śląska oraz szwedzkiego miasta Birki. W miejscowości tej znaleziono setki grobowców i dzięki temu udało się zdobyć wiele szczegółowych informacji na temat ówczesnych strojów i innych elementów. – Jednak  Birki była miastem portowym i handlowym, więc spotykali się tam Słowianie, Rusini, Frankowie, Arabowie. Nie ma stuprocentowej pewności co było elementem miejscowym,  co napływowym – zauważa – Marek Żyła z Bractwa Rycerskiego Ziemi Rybnickiej, znany też z kabaretu „Noł Nejm”.
 
Walka się nudzi 
 
Rekonstrukcje historyczne stały się dosyć modnym sposobem spędzania czasu, jednak część osób po roku, dwóch latach rezygnuje. Zostają prawdziwi pasjonaci, którzy odkrywają w tym coś więcej, niż „przebieranki” i „bitewki”.  – Ci, którzy zaczynają, chcą walczyć, nawet dziewczyny. Ale walka się nudzi i zaczynają odkrywać, że jest dużo innych rzeczy. Jest życie obozowe, są przedmioty, naczynia, stroje, hafty. Zrobienie sakiewki, koszuli, czy haftu na wzór tych sprzed wieków może być powodem do dumy – opowiada  z uśmiechem Bagrit. Podkreśla zarazem jak trudno zdobyć informacje na temat codziennego życia trzynastowiecznych mieszkańców Europy.  – Bywa, że godzinami studiujemy ryciny, zastanawiając się dlaczego ktoś używa takiego,  a nie innego nożyka.  To strasznie wciąga – mówi Bagrit.  Nie ma wątpliwości,  że w XIII wieku obowiązywał pewien podział ról. – Panowie pomagają w  kuchni jak są głodni, ale zajmujemy się rekonstrukcją historyczną, a w średniowieczu praktycznie nie było kobiet walczących. Więc to raczej nasze koleżanki można spotkać w obozowisku. Są ryciny, na których wprawdzie widnieją kucharze, ale chyba nie było kucharzy walczących? Chociaż jak spojrzeć na te chochle, czy patelnie to dość solidnie wyglądają. Może nadawałyby się na broń? – śmieje się Żyła.   
 
Beata Mońka
  • Numer: 25 (137)
  • Data wydania: 23.06.09