Sobota, 5 października 2024

imieniny: Igora, Apolinarego, Placyda

RSS

Pozwólcie nam żyć jak ludzie!

21.04.2009 00:00
Rodzina Szymików przez wiele lat walczyła z urzędnikami o pozwolenie na remont domu. Ta prosta, zdawałoby się, decyzja przez długi czas była wstrzymywana. A to tylko dlatego, że projektanci wyznaczyli tamtędy kawałek trasy Pszczyna – Racibórz. Mimo, że nie ma szans na wybudowanie tej drogi w najbliższym czasie, mieszkańcy mają związane ręce.
Rodzina Szymików już wkrótce będzie mogła spać spokojnie. Urzędnicy nareszcie zezwolą na remont ich podniszczonego domu.
 
Reanimacja dziadków
 
Ślady na mapie, które wyrysowano jeszcze w latach 70-tych, w najbliższym czasie nie zamienią się nawet w projekt techniczny, bo wartość tej inwestycji jest astronomiczna. Mimo to, minimalne szanse na budowę drogi jednak są, dlatego mieszkańcy mają związane ręce. Nie tylko nie można się tam budować. Nawet zgoda na poważniejsze remonty jest dla miasta „nieracjonalna”. Prace zwiększą koszty ewentualnego wykupu. A nóż pieniądze na drogę będą nagle do ściągnięcia z unijnych funduszy lub programów rządu? – Tak jak każdy stary dziadek, i domy potrzebują czasem reanimacji – tłumaczy potrzebę gruntownego remontu Michał Szymik, który mieszka w pobliżu ulicy Wodzisławskiej na Zamysłowie.
 
Remont jest niezbędny
 
Dla państwa Szymików nie jest to niestety problem nowy. – Już od 2006 roku informowano nas, że planują budowę drogi Pszczyna – Racibórz. Dokładnie przez posesję sąsiada wiedzie jeden z jej zjazdów. W związku z tym nie mogliśmy otrzymać zgody ani na budowę domu, ani nawet na poważniejszy remont. A przecież trzeba ten dom utrzymać w jakimś należytym stanie. Zresztą, chcemy czy nie chcemy: my musimy zrobić ten remont, bo inaczej zawali nam się dach na głowę! – mówi Żaneta Szymik. I w słowach tych wcale nie przesadza. Młode małżeństwo obawia się, że nadzór budowlany miałby do stanu tego budynku wiele uwag. – To był pierwszy dom w tej okolicy, ma już ponad 100 lat. To ojcowizna. Teraz pełno w nim wilgoci, ściany pękają, wszędzie spróchniałe deski. Dach też nie jest w najlepszym stanie. Ile to już razy kładliśmy nową papę, a i tak z każdym deszczem po prostu nas zalewa. Łatamy dziury w dziurach! Tak naprawdę trzeba by postawić dom od nowa – załamuje ręce pani Żaneta.
 
Oczekiwana decyzja
 
– Czekaliśmy przez cały ten czas na jakąś decyzję. Albo będzie zgoda na remont, albo nas tutaj wykupią i postawimy nowy dom. Ale chcemy mieszkać jak ludzie! Zależało nam na tym, by załatwić tę sprawę ugodowo, ale rozważaliśmy też, czy czasem nie zgłosić tego do sądu. Z jednej strony musimy się obawiać nadzoru budowlanego, a z drugiej: jest projekt tej drogi i nie ma zgody nawet na remont – tłumaczy patową sytuację Szymik. Władze na szczęście zrozumiały wagę problemu. – Wiceprezydent Śmigielski obiecał, że będzie zgoda na remont. W najbliższym czasie dostarczymy odpowiednie pismo. To będzie gruntowny remont – podkreśla zadowolona pani Żaneta.
 
Władze próbowały
 
Jak informuje Michał Śmigielski, zastępca prezydenta, droga na samym tylko odcinku Rybnik – Żory będzie kosztowała 400 milionów złotych! – To oczywiście o wiele za dużo, jak na możliwości gminy – ocenia zastępca prezydenta. Jeśli nie własnymi siłami, to może wspólnie z innymi miastami, województwem...? I tego już próbowano. – Droga Pszczyna – Racibórz funkcjonuje w planach zagospodarowania województwa śląskiego. Wspólnie z Żorami wystąpiliśmy do marszałka, aby sfinansował jej dokumentację techniczną, co na nasz odcinek szacujemy na 4 miliony złotych. Przyznano nam jedynie 200 tysięcy złotych. Dołożyliśmy do tego drugie tyle i ogłosiliśmy przetarg. Zgłosił się jeden oferent, który zaproponował dokumentację tylko dla fragmentu tej drogi, i to za 700 tysięcy złotych! Musieliśmy oczywiście tę propozycję odrzucić ze względów formalnych – relacjonuje próby władz miasta o dokonanie pierwszego kroku długo oczekiwanej inwestycji Śmigielski.
 
Krystian Szytenhelm
  • Numer: 16 (128)
  • Data wydania: 21.04.09