Czwartek, 7 listopada 2024

imieniny: Antoniego, Ernesta, Achillesa

RSS

Piątkowe próby są święte

24.03.2009 00:00
Rybnicki zespół „6 na 6”  świętował jubileusz 15-lecia istnienia.
– Z tymi aranżami to jest coś zupełnie innego, jakbym śpiewała nowe piosenki – zachwycała się Małgorzata Ostrowska podczas jubileuszowego koncertu zespołu „6 na 6”. A zabrzmiała m.in. słynna „Szklana pogoda”.
 
Publiczność miała też okazję usłyszeć nowe wersje dwóch innych utworów wokalistki: „Słowa jak węże do ucha” oraz „Mister of America”.  Rybnik odwiedził także Maciej Maleńczuk, by na koncercie z okazji 15-lecia „6 na 6” zaśpiewać: „Uważaj na niego”, „Samba Mamba” oraz „Kocham się”.  Oczywiście wszystkie piosenki były wykonywane a’capella. Pomysł zrodził się w ubiegłym rok, gdy „6 na 6” został zaproszony do udziału w koncercie Legnica Cantat Superstars. Znani wokaliści zaśpiewali swoje przeboje z towarzyszeniem chórów. – Nie mieliśmy wpływu na to z kim będziemy śpiewać. Tam byli też: Soyka, Kasia Cerekwicka, Ewa Bem. Wydawało nam się na początku, że byłoby lepiej wystąpić z kimś z tej trójki, ale wybrano nam Małgorzatę Ostrowską i Macieja Maleńczuka. I wyszło super – podsumowuje Michał Myszor, kierownik zespołu „6 na 6”.  Efekty współpracy zostały uwiecznione na płycie „Uwaga! 6na6 z Gwiazdami”. Otrzymali ją wszyscy ci, którzy kupili bilet na jubileuszowy koncert zespołu. Prawdziwą furorę podczas występu zrobiła też grupa „Małe 6 na 6”. Jubilatom rośnie poważna konkurencja w postaci ich własnych dzieci, które podbiły serca publiczności piosenką z filmu „Król Lew”.  
 
A wszystko zaczęło się 15 lat temu, gdy grupa absolwentów rybnickiej szkoły muzycznej szukała pretekstu do wspólnych spotkań. – Pomysł był taki, żeby muzykować, spotykać się i kontynuować tradycje ze szkoły muzycznej. Myśmy się bardzo lubili i zagadka powodzenia tego zespołu tkwi w tym, że u korzeni była prawdziwa przyjaźń i ukochanie muzyki – mówi Katarzyna Oleś-Blacha, która tworzyła „6 na 6”. Dzisiaj jest solistką Opery Krakowskiej i wykładowcą w Akademii Muzycznej w Krakowie. Jak przyznała, nie mogła nie wystąpić ze swoimi przyjaciółmi podczas jubileuszowego koncertu. –  Nie słyszałam długo zespołu i muszę stwierdzić, że bardzo się rozwinął, nabrał pięknego brzmienia, dojrzałości – podsumowała. – Lubimy się, mamy pewne zasady, których nie łamiemy, każdy gra fair i każdy lubi śpiewać. Dzięki temu udało nam się wytrwać te 15 lat – stwierdza Michał Myszor.
 
Nazwa zespołu wzięła się od liczby żeńskich i męskich głosów.  Dzisiaj bywa z tym różnie. Na scenie pod szyldem „6 na 6” występuje więcej niż 12 osób. Bywa, że nazwa zespołu wprowadza małe zamieszanie. Tak było na festiwalu w Czechach. Gospodarze imprezy zapraszając „6 x 6” byli przekonani, że przyjedzie 36 osób. – I cóż... czekało na nas w stołówce 36 porcji, ale daliśmy radę – wspomina ze śmiechem szef grupy, która podczas jubileuszowego koncertu wystąpiła w piętnastoosobowym składzie.  Pomimo obchodzonego jubileuszu zespół nie czyni dalekosiężnych planów. Bywa, że poddaje się losowi. Tak było z projektem w Legnicy, który zaowocował koncertami i płytą. –  Czerpiemy radość z tego, co robimy, bo nic nie musimy. To nasze hobby, pasja – dodaje. Pewne jest jedno, że członkowie grupy będą nadal spotykać się na piątkowych próbach. – Nasi znajomi nas przeklinają, bo już wiedzą, że piątkowe próby są święte. Bardziej niż niedzielna msza, na którą można pójść o różnej godzinie. A w piątki o 20.00 wiadomo, że jest próba. Jak są wakacje i mamy przerwę, to w piątki aż człowieka roznosi, bo nie wie, co ze sobą zrobić. W końcu spotykamy się już tak 15 lat – zauważa Myszor.
 
(bea)
  • Numer: 12 (124)
  • Data wydania: 24.03.09