Nie ustąpię!
Część radnych na ostatniej sesji w Lyskach złożyła wniosek o odwołanie z funkcji przewodniczącego Kazimierza Pytlika oraz jego zastępcy Rajnharda Weinera. Wniosek nie przeszedł, a przewodniczący nie ma zamiaru ustąpić.
Wniosek nie przeszedł, a przewodniczący, jak przyznał nie ma najmniejszego zamiaru ustąpić.
Nie przegłosowali
Klub radnych Stowarzyszenia Sumina na rzecz Odnowy i Rozwoju Górnego Śląska, na sesji 2 marca, na podstawie artykułu 231 kodeksu karnego, traktującego o przekroczeniu uprawnień funkcjonariusza publicznego, złożył wniosek o odwołanie przewodniczącego i wiceprzewodniczącego rady gminy. Powodem wystąpienia opozycyjnego klubu była sprawa zatrzymania korespondencji przychodzącej do biura rady przez przewodniczącego Kazimierza Pytlika. Radni przedstawili gremium fakt, iż przeciwko przewodniczącemu zostało wszczęte postępowanie sądowe za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym. Zdarzenie miało miejsce w Szczerbicach kilka miesięcy temu. Jako że sprawa dotyczyła funkcjonariusza publicznego, rybnicka prokuratura wysłała stosowne pismo o prowadzonym postępowaniu do biura rady w Lyskach. Zdaniem opozycji, przewodniczący Pytlik pismo zataił przed radą. – Pan mnie uczył, kształcił. Był pan dla mnie autorytetem jako pedagog i samorządowiec. I to się wszystko załamało. Pomyślałem, że postąpi pan, jak to ustawodawca nazwał, godnie, i niestety nie mogę się doszukać jakiegokolwiek zachowania honoru w pana i ludzi pana popierających zachowaniu – zwracał się do przewodniczącego Adam Wawoczny z opozycyjnego klubu.
Radni głosowali wniosek klubu, jednak większością głosów radny pozostał na swym stanowisku. Radni klubu Stowarzyszenia Sumina postanowili złożyć kolejny, tym razem o zwołanie nadzwyczajnej sesji na 9 marca, na której radni ponownie będą głosować odwołanie przewodniczącego i wiceprzewodniczącego oraz powołanie nowego szefa rady.
List wywołał burzę
Po kolejnych punktach obrad sesji, przewodniczący Pytlik odczytał korespondencję, jaka wpłynęła do biura rady. Wśród pism znalazł się anonim wystosowany od rodziców uczniów do dyrekcji lyskich szkół, a dotyczący współpracy Stowarzyszenia Sumina z miejscowymi szkołami (stowarzyszenie wystąpiło z propozycją do szkół o przekazywanie 1% podatków rodziców na działalność organizacji). List, w którym pojawiło się także nazwisko starosty rybnickiego wywołał oburzenie na sali. – To, co zrobiliście to obrzydliwe. Jeśli pan przewodniczący mnie dopuści też mogę przynieść kilka anonimów, w których przypominane są ciemne sprawki z waszego życia, o których chcielibyście zapomnieć! W szczególności pan przewodniczący, który ma różne „doświadczenia”, podkreślam: „doświadczenia” w szkole. Jeśli pan chce sprowadzić dyskusję publiczną w gminie do takiego poziomu, to czego wy chcecie uczyć młodych? Chcecie powoływać młodzieżową radę i czego chcecie ich uczyć? – pytał retorycznie oburzony Damian Mrowiec, starosta powiatu rybnickiego, który tego dnia zjawił się na sesji w Lyskach.
Nie chcemy takiego przewodniczącego
– Domagam się zajęcia stanowiska w sprawie tego anonimu, bo jeśli nie, to będę uważał, że i pan wójt i przewodniczący mają coś wspólnego z tym listem – dodał Mrowiec. Do listu odniósł się również członek opozycyjnego klubu radny Wawoczny. – To jakieś kolejne zabiegi, którymi pan przewodniczący próbuje przykryć swoje bezprawne działania i występki. Zespół autorów tego listu to grupa tchórzy i nieuków. Nasze stowarzyszenie jest organizacją pożytku publicznego i wszystkie szkoły przystąpiły do współpracy z nami nawet, gdy już ten anonim ujrzał światło dzienne. Szanowni państwo, zapewniam was, że wszystkie przekazane pieniądze przeznaczymy na projekty w całej gminie, nie tylko w Suminie – zapewniał. I dodał: – Chcę też podkreślić, że wystąpiliśmy z wnioskiem o odwołanie, ponieważ jako radni nie chcemy utożsamiać się z taką radą, której przewodniczy człowiek tak postępujący. I nie mówię tutaj o pana procesie. Mógł pan już dawno zająć stanowisko w tej sprawie. Pańskie wyjaśnienia są marne. Ta kwestia nie będzie pana prywatną sprawą tak długo, jak będzie pan przewodził tej radzie. – Panie Wawoczny szukanie autorów tego listu na tej sali jest z pana strony wielką nadinterpretacją – odpierał zarzuty Grzegorz Gryt, wójt Lysek.
To ohydny występek
Według wyjaśnień przewodniczącego, na wcześniejszych sesjach zapowiadał, iż korespondencja będzie odczytana w późniejszym terminie. – Odbył się w tej chwili sąd nad moją osobą. Ja to nazywam „kopią leżącego”. Prawda jest taka, panie Adamie, że to, co pan zrobił w tym temacie, jako osoba władna do tego, która zajmuje się sprawami, tymi wszystkimi... bezpieczeństwa publicznego, sprawiedliwości i tego wszystkiego, mam bardzo wielkie odczucia niedosytu, bo wszystkie te artykuły to nie tylko redaktorzy pisali, tam nic się przypadkowo nie działo, wszystko pan nagłaśniał celowo. Ja chcę przyznać, że zamierzałem oddać się do dyspozycji rady, ale po tym wszystkim, co się stało, co pan zrobił w ostatnim tygodniu, powiedziałem sobie, że nie. Z takimi ludźmi po prostu nie ma co rozmawiać, bo to nie są ludzie. To co pan zrobił to ohydny występek. Zrobił pan ze mnie przestępcę – wyrzucał szef rady, dodając: – Jest mi bardzo przykro, że moi przyjaciele, ludzie z którymi współpracowałem wiele lat nie mogli się ze mną spotkać i porozmawiać, tylko wszystko odbywało się za moimi plecami. Ja się nigdy niczego nie trzymałem sztywno i trzymać nie będę. Czy przewodniczyć będę ja czy ktoś inny, wszystko mi jedno. Jeśli będzie taka wola mojego klubu, oddam się do dyspozycji rady. Anonim, który dziś odczytałem nie jest pierwszym, który był czytany na tej sali. Zresztą wiecie dobrze, że czytam wszystko przychodzące do biura rady – mówił przewodniczący.
9 marca, gdy Tygodnik Rybnicki trafił już do drukarni odbyła się kolejna, tym razem nadzwyczajna sesja rady gminy w Lyskach, na której po raz kolejny głosowano wniosek opozycji o zmianę przewodniczącego.
O szczegółach w następnym numerze.
Łukasz Żyła
Najnowsze komentarze