Urzędnik też człowiek
Urzędnik powinien być przede wszystkim człowiekiem, i to takim, który nie widzi w kliencie wroga – mówi naczelnik wydziału spraw obywatelskich rybnickiego UM – Andrzej Mizioch.
Praca przy biurku wydaje się spokojna. W wydziale spraw obywatelskich urzędu miasta wcale tak nie jest. – Pod koniec tamtego roku przeżyliśmy prawdziwy nalot klientów. To była końcówka wymiany dowodów osobistych. Przyjmowaliśmy od 300 do 350 wniosków dziennie, ale udało się nam je wszystkie zrealizować – jest zadowolony z błyskawicznej pracy swoich podwładnych Andrzej Mizioch, naczelnik wydziału spraw obywatelskich urzędu miasta. A jakie sprawy załatwia się tutaj najdłużej? – Wymeldowania decyzją administracyjną. To trwa nawet 8 miesięcy. Oględziny, przesłuchania, świadek... to bardzo zawiłe, a w przypadku, gdy nie mamy z taką osobą kontaktu, trzeba dla niej wyznaczyć przedstawiciela – tłumaczy naczelnik.
ABC psychologii
– Jak się już od tylu lat pracuje z ludźmi, można od razu ocenić, z kim ma się do czynienia. Sprawy ,,tych agresywnych” staramy się oczywiście załatwiać jak najdelikatniej, ale dużo jest też sytuacji stresowych. Zdarzają się bardzo agresywni klienci, którzy przychodzą z nastawieniem, że przepisy znają o wiele lepiej od nas. Obrażają też czasem pracownice wydziału. Te bardzo często potrafią rozładować takie napięte sytuacje, ale niejednokrotnie też musieliśmy już wzywać strażnika miejskiego. Na szczęście nigdy nie doszło do rękoczynów – uspokaja Mizioch i zapewnia, że jego wydział pracuje bez zarzutów. – Zawsze znajdzie się jakiś niezadowolony klient. W księdze skarg i wniosków w urzędzie zdarzają się także wpisy na nas, ale te są sporadyczne. Są ludzie, którzy po prostu lubią pisać skargi – tłumaczy naczelnik, ale podkreśla, że zadowolenie klienta zależy przede wszystkim od pracy urzędnika.
– Nie można klienta traktować jak przedmiot, ale jak kogoś, kto przyszedł po pomoc. Zresztą w konkursach na stanowiska pracy zwracamy uwagę nie tylko na znajomość przepisów, ale również na sposób zachowania. Pracownik musi mieć odpowiednie predyspozycje i, obok opanowania, liczy się również umiejętność kontaktu z drugim człowiekiem – podkreśla.
Korespondencja z Francuzem
– Posiadamy na temat rybniczan ogromną bazę danych. Oczywiście nie możemy dopuścić do wycieku tych informacji, stąd liczne zabezpieczenia. Dostęp mają tylko nieliczni. Prawo uzyskania tych informacji mają tylko określone instytucje. Osoba prywatna wprawdzie też może złożyć wniosek, ale musi uprawdopodobnić interes prawny lub uzyskać zgodę na udostępnienie danych od osoby, której dane dotyczą. Dostałem kiedyś maila od Francuza, studenta medycyny, który był przy ekshumacji zwłok żołnierzy z czasów II wojny i namierzył nazwisko jednego z nich. Napisał do nas w tej sprawie. Przypadkiem znałem siostrę zmarłego. Udało mi się ją skontaktować z tym studentem i oni do dzisiaj korespondują. Kobieta wiedziała, że jej brat zmarł we Francji, ale uzyskała teraz od tego nieznajomego wiele cennych informacji – zdradza jedną historię ze swego zawodowego doświadczenia Mizioch.
Krystian Szytenhelm
Najnowsze komentarze