Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Drapieżność i czar okrucieństwa

24.02.2009 00:00
W bibliotece otwarto wystawę prac rybniczanina Macieja Kozakiewicza.
„Rozmowa z księżycem” to tytuł wystawy prac Macieja Kozakiewicza, którą otwarto w galerii Jasna w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej. O czym ta rozmowa? – O życiu – odpowiada krótko autor.
 
– Widzę w tych pracach świat niespokojnych przeżyć, niejasnych przeczuć, mrocznych pragnień i fantastycznych wizji. Są one emanacją nie tyle przemyśleń, co najskrytszych, najbardziej osobistych potrzeb duchowych autora. Obecna jest w nich tęsknota za niespełnionymi, a może i nierealnymi marzeniami – mówił podczas wernisażu Marian Rak, artysta malarz i nauczyciel wielu pokoleń. Przyznał też, że jest zaskoczony tą ekspozycją osobowości Macieja Kozakiewicza – filozofa, który maluje, czy też malarza, który filozofuje. – Jest tu smutna liryka, której błogi i dziwny spokój zakłócają drapieżność i czar okrucieństwa – podsumował wystawę Rak. – To, co powiedział pan Rak jest święte – stwierdził z uśmiechem jego uczeń Maciej Kozakiewicz, który na co dzień też jest nauczycielem. Autor wystawy pochodzi z Krakowa, ale od wielu już lat jest związany ze Śląskiem i z Rybnikiem. Studiował w Cieszynie, gdzie ukończył Instytut Sztuki Wydziału Artystyczno-Pedagogicznego Uniwersytetu Śląskiego. Uzyskał dwa dyplomy: z malarstwa i grafiki warsztatowej. – Kiedyś malowałem strachy, które teraz personifikuję i daję im instrumenty muzyczne do ręki – mówił autor podczas wernisażu. I dodał, że przekaz pozostawia do odczytania widzom. – Nie mogę narzucać interpretacji moich obrazów. Każdy oglądający odczyta go po swojemu – zauważył Kozakiewicz, któremu niezmiennie towarzyszy przy malowaniu muzyka Lisy Gerrard, tworzącej niegdyś słynną formację „Dead Can Dance”. Te same dźwięki rozbrzmiewały także podczas wernisażu. Drugim stałym elementem wszystkich wystaw i prezentacji Macieja Kozakiewicza jest pewien wiersz. –  Znalazłem go w latach 80. w „Literaturze” i pasuje jak ulał. Stał się takim moim literackim życiorysem, który towarzyszy wszystkim moim wystawom. Jego autorką jest Aleksandra Pesta, której do dziś nie udało mi się odnaleźć – wyjawia Kozakiewicz. Podczas wernisażu w bibliotece wiersz zaprezentował Dominik Kalamarz. „(...) Chodziłem do szkoły, dorastałem w kinie, w bibliotece, w kościele, w domach ciotek i przypadkowych znajomych. Przybywało mi wagi. Rodzice, jak wszyscy rodzice byli zajęci zarabianiem pieniędzy więc spotykaliśmy się w niedziele, przy rosole. Pozostawiony sobie i światu zacząłem buntować się przeciw pozorom. Chciałem za wszelką cenę zerwać z ludzi i świata maskę, ale do dziś nie udało mi się. W piętnastym roku życia nauczyłem się pływać i płynę do dzisiaj. Topiłem się dopiero siedem razy i mam jeszcze wszystko przed sobą …”. Wystawę prac Macieja Kozakiewicza można oglądać do 23 marca.
 
Beata Mońka
  • Numer: 8 (120)
  • Data wydania: 24.02.09