Zmiana granic
Część mieszkańców Gotartowic nagle zmieniła adres. Wszystko przez zmiany w granicach dzielnicy. Sprawa dotyczy około trzydziestu rodzin.
Jesteśmy w Unii Europejskiej i nie ma już granic – starali się niektórzy studzić spory graniczne na listopadowej sesji rady miasta, gdy uchwalano nowe statuty dzielnic.
Między Gotartowicami i Ligotą–Ligocką Kuźnią wprawdzie nie ma żadnych sporów, ale i tutaj pojawił się problem. Ktoś źle wyrysował linię graniczną i mieszkańcom ponad 30 domostw grozi przymus wymiany wszystkich dokumentów.
Pomyłka urzędnika
Zanim radni dokonali w listopadzie zmian w statutach wszystkich dzielnic, przeprowadzono liczne rozmowy z mieszkańcami. – Przebieg granic naszej dzielnicy był podczas tych konsultacji dokładnie ustalony. W zasadzie to miały one być nienaruszone, czyli takie, jakie obowiązują od 2007 roku. Tylko trzy domy przy ulicy Żorskiej miały już nie podlegać pod Gotartowice, bo taka była prośba ich mieszkańców. Wszystko to było ustalone z przewodniczącym zarządu dzielnicy Ligota–Ligocka Kuźnia – tłumaczy Leszek Kuśka z zarządu dzielnicy Gotartowice. Słowa te potwierdza Kazimierz Żak, przewodniczący zarządu sąsiedniej dzielnicy. – Widocznie ktoś nanosił zmiany graniczne w sprawie tych trzech domostw i się pomylił. Między dzielnicami nie ma żadnego konfliktu – podkreśla Żak.
Protest
Mowa o pomyłce, bo nikt nie wie ani na czyj wniosek zmieniono granicę, ani po co w ogóle to zrobiono. – To jest granica historyczna. Obowiązywała już w czasach, gdy Gotartowice były gminą. Zresztą sami mieszkańcy czasem mówią, że „jadą do granic” i mają na uwadze właśnie ten teren. Teraz granicę przeniesiono o 300 metrów w stronę Żor – informuje Kuśka i przekonuje, że nie byłoby z tym problemu, gdyby 30 przeniesionym w ten sposób do innej dzielnicy domostwom nie zależało na pozostaniu w Gotartowicach. – Pytali mnie o przyczyny tych zmian. Sam nie wiem, dlatego napisałem ten wniosek o powrót do poprzedniej linii granicznej i zebrałem pod nim podpisy – tłumaczy swoje postępowanie Kuśka.
Kosztowny błąd
Jednym z „przesiedlonych” do Ligoty–Ligockiej Kuźni jest Piotr Mularczyk, członek zarządu dzielnicy... Gotartowice! – Rozumiem, że te nasze 300 metrów to nie jest zmiana granic między państwami, ale chcielibyśmy wiedzieć, po co to zrobiono. Tym bardziej, że teraz będziemy musieli zmieniać wszystkie dokumenty. Kod pocztowy w naszym dotychczasowym adresie to 44–251. Natomiast Ligota–Ligocka Kuźnia ma 44–203. To się oczywiście wiąże z kosztami – obawia się konsekwencji tej pomyłki Mularczyk.
Przywiązanie
Całe życie mieszkam w Gotartowicach. Chodziłem tutaj do szkoły, tak samo moje dzieci. Jestem członkiem zarządu tej dzielnicy. Chociaż teraz już i tego nie wiem do końca. My wszyscy z rejonu tej przeniesionej uliczki całym sercem jesteśmy w Gotartowicach. Ale teraz zastanawiam się na przykład, czy moi rodzice mogą przyjść na spotkanie opłatkowe dla emerytów i rencistów naszej dzielnicy, skoro oficjalnie już do niej nie należymy. Cała ta sprawa jest jednak dla mnie niezrozumiała – przyznaje Mularczyk.
Będzie korekta
Protest, który napisał Kuśka, trafił do komisji samorządu i bezpieczeństwa. Ta będzie go rozpatrywać na posiedzeniu 20 stycznia. Już teraz jednak można się spodziewać opinii w tej sprawie. – To jest raczej błąd techniczny wydziału geodezji. Ci mieszkańcy absolutnie nie będą musieli wymieniać dokumentów. Na najbliższej sesji powinniśmy zrobić korektę tej uchwały – informuje Waldemar Brzózka, przewodniczący komisji.
Krystian Szytenhelm
Najnowsze komentarze