Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Zdążyliśmy z interwencją!

23.09.2008 00:00
Dzięki naszej interwencji, w ostatniej chwili wstrzymano wylewanie asfaltu na ulicy Zebrzydowickiej, który w niedługim czasie musiałby zostać skuty! Okazuje się, że rury odprowadzające deszczówkę mają zbyt małą przepustowość i muszą zostać wymienione.
Fuszera, czyli jak powstają „wody gruntowe”
 
Po naszej publikacji w ostatnim numerze, zatytułowanej „Popłyną z terminem?”, nasz czytelnik zadzwonił do nas poirytowany słowami wiceprezydenta Śmigielskiego, jakoby problemem w pracach na ulicy Zebrzydowickiej były „wody gruntowe”. Okazuje się bowiem, że plac budowy zalewa... odpływ pobliskiego stawu Gliniok! Stare rury były już bardzo popękane. – Gdy woda zaczęła wylewać, robotnicy zasypywali ją piaskiem! Zadziałała zasada, czego nie widać, tego nie ma. Tak powstały te ich „wody gruntowe” – zdradza tajemnice placu budowy nasz czytelnik, Zenon Wieczorek.
 
Nieszczelne rury
 
Michał Śmigielski potwierdza, że informacja o wodach gruntowych była pomyłką. – Jak robiono przyczułki mostowe, było sucho. Ale jak już zaczęto dalsze roboty, w zagłębieniach pod wiaduktem pojawiła się nagle woda. Myśleliśmy, że to wody gruntowe, takich też udzieliliśmy informacji państwa redakcji. Zaczęliśmy jednak drążyć temat i doszliśmy do wniosku, że występują nieszczelności w kanalizacji. One są już na dzień dzisiejszy naprawione. Sprawa ulicy Zebrzydowickiej byłaby załatwiona. „Tygodnik Rybnicki” jednak odkrył teraz, że część zlecenia została wykonana nieprawidłowo! – tłumaczy problemy i niejasności, związane z pracami na ulicy Zebrzydowickiej Michał Śmigielski.
 
Urzędnicy nie widzieli problemu
 
Dziękujemy za uznanie, to jednak nie my odkryliśmy nieprawidłowości Rejonowego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych, które jest wykonawcą interesującego nas odcinka. Interweniowaliśmy dzięki zgłoszeniu sprawy przez naszego czytelnika, Zenona Wieczorka. Gdy przez ponad miesiąc urzędnicy nie zwracali uwagi na podejmowany przez niego temat, zadzwonił do naszej redakcji. – Około 15. sierpnia zacząłem informować władze miasta, że po jednej stronie drogi robotnicy wyrwali rury i zasypali ciąg wodny, który odprowadzał wodę z pobliskiego stawu „Gliniok”. Projektant pewnie pomyślał, że płynie tędy deszczówka. Gdyby tak było, nie ma żadnego problemu, by puścić ją jednym, pozostawionym po drugiej stronie ulicy, kanałem. Ale nie zauważono, że to odpływ z naturalnego zbiorowiska, pod którym znajduje się kilka żył wodnych! I tu jest pies pogrzebany. Kto wydał zezwolenie na podłączenie wody spławnej ze stawu do rur deszczułkowych? – pyta zirytowany Zenon Wieczorek.
 
Szybka reakcja wiceprezydenta na nasze zdjęcia
 
Dowiedzieliśmy się, że takie rozwiązanie nie jest czymś nieprawidłowym. Wszystko zależy oczywiście od panujących warunków, ale połączenie odpływu stawu z rurami deszczułkowymi jest dopuszczalne. Jednak przedstawiliśmy w urzędzie miasta zdjęcia, dotyczące innego problemu, na który zwrócił nam także uwagę nasz czytelnik. Otóż odpływ stawu połączono z odpływem deszczówki. Okazuje się jednak, że przepustowość tej jednej nitki, która ma teraz odprowadzać i deszczówkę, i wodę ze stawu... została zmniejszona! Ulica zamieniała się czasami w rzekę, nawet gdy wodę odprowadzały dwie nitki o dużej przepustowości. Można się spodziewać, co się będzie działo teraz, gdy po jednej stronie odpływ zlikwidowano, a po drugiej wymieniono rury na mniejsze. – Wykonawca mógł zmniejszyć przepustowość tych rur. Rura betonowa stawia wodzie większe opory ze względu na swoją szorstkość. Przez rury plastikowe deszczówka popłynie szybciej, więc można zmniejszyć ich przekrój... ale nie do takiego stopnia! – wyjaśnia zaalarmowany Śmigielski.
 
Interwencja w ostatniej chwili!
 
Wiceprezydent zainteresował się naszymi zdjęciami do tego stopnia, że dwie godziny później znaleźliśmy się na placu budowy. Nie padał na szczęście deszcz, gdy przeprowadzana była wizja lokalna. Jednak mimo to, woda w nowych, mniejszych rurach leciała bardzo obficie. To zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że kanalizacja ta służy teraz także jako odpływ dla pobliskiego stawu. Jednak wraz z załamaniem pogody, studzienki zaczęłyby wylewać, nowo oddana ulica zamieniłaby się w rzekę. By następnie zwiększyć w tym miejscu przepustowość kanałów odwadniających, trzeba wymienić rury na większe, a to oznaczałoby kucie świeżo położonego asfaltu! – To, że państwo to teraz wykryli, a więc jeszcze przed wylaniem asfaltu, ma oczywiście olbrzymie znaczenie. Nie pozwolimy wykonawcy wylać asfaltu, dopóki nie wymieni tych rur. Termin otwarcia ulicy nie ulegnie jednak przesunięciu, czyli nadal mówimy o końcówce września – uspokaja Śmigielski. W najbliższy poniedziałek odbędzie się w Urzędzie Miasta specjalne spotkanie, na którym zapadną decyzje, co dalej z pracami na ulicy Zebrzydowickiej oraz jakie konsekwencje poniesie wykonawca. Będziemy o tym informowali w następnym numerze TR.
 
Krystian Szytenhelm
  • Numer: 39 (98)
  • Data wydania: 23.09.08