Oj, palce nas bolały!
Pracownice rybnickiego ZUS-u i magistratu poznały podstawy języka migowego.
– Najważniejsze, żeby osoba niesłysząca nie czuła się u nas osamotniona, pozostawiona sama sobie. Dzięki znajomości podstaw języka migowego mogę jej pomóc w załatwieniu formalności – stwierdza Izabela Duraj z Wydziału Organizacji w rybnickim oddziale ZUS-u.
– Muszę przyznać, że jest to bardzo skomplikowany język, niełatwy do nauczenia w ciągu kilku tygodni. Wymaga dokładności i precyzji, czasem nieopatrzne zgięcie palca czy niedbałe ułożenie dłoni może oznaczać zupełnie coś innego, niż chcieliśmy przekazać – dodaje. Może jednak prosić o pomoc swoją koleżankę z pracy, która również ukończyła kurs języka migowego, jaki w 2006 zorganizowały centrala ZUS w Warszawie i Polski Związek Głuchych. Było to jedno z przedsięwzięć, które zainicjowano z myślą o niepełnosprawnych klientach.
Przyjazna, pomocna dłoń
– Rybnicki oddział ZUS-u jest wyposażony w podjazdy dla osób niepełnosprawnych. Wyznaczone są też miejsca parkingowe dla osób z dysfunkcją ruchową oraz odpowiednio przystosowane toalety – wymienia Beata Kopczyńska, rzecznik prasowy ZUS-u w Rybniku. Przypomina też, że w grudniu ubiegłego roku z okazji Międzynarodowego Dnia Osób Niepełnosprawnych zorganizowano spotkanie z udziałem przedstawicieli rozmaitych instytucji. – Każdy, kto odwiedził tego dnia rybnicką placówkę ZUS-u, mógł dowiedzieć się na przykład, jak założyć własną działalność gospodarczą, jak skorzystać z ulg i dofinansowań z Powiatowego Urzędu Pracy czy PFRON – mówi rzecznik prasowa. Teraz także niesłyszący klienci ZUS-u mogą liczyć na pomoc ze strony urzędników.
Nie taki ten język łatwy
Izabelę Duraj do udziału w kursie zainspirowała znajomość z koleżanką, która ma w rodzinie osobę niesłyszącą. Dzięki temu od czasu do czasu może poćwiczyć swoje umiejętności. W pracy dotychczas nie miała takiej okazji. – Liczba klientów ZUS-u słabo słyszących lub niesłyszących jest nieznaczna. Ponadto zazwyczaj przychodzą ze swoimi opiekunami lub w towarzystwie bliskich, którzy pomagają im w załatwieniu formalności w urzędzie – wyjaśnia Kopczyńska. – Gdyby jednak zdarzyła się sytuacja, że trzeba takiej osobie pomóc, postaralibyśmy się to zrobić najlepiej jak potrafimy – zapewnia Duraj. Dodaje, że wprawdzie podstawowa znajomość języka migowego, czyli około 600 znaków ideograficznych, nie pozwoliłaby jej podyskutować na wiele tematów, ale bez problemu wyjaśniłaby najważniejsze kwestie. – Wprawdzie kurs trwał kilka tygodni, ale był bardzo intensywny. Udało nam się opanować podstawowe zwroty, wyrażenia i litery alfabetu – podsumowuje.
Pisali na kartkach
– Palce bolały, ale bardzo mi się podobało – wspomina naukę języka migowego Anna Pawlik, inspektor z Wydziału Spraw Obywatelskich w UM Rybnika. Jest jedną z piętnastu osób, które rozpoczęły kurs prowadzony w magistracie przez tłumacza języka migowego. Pięcioro urzędników nauczyło się nie tylko podstaw, ale ukończyło kurs drugiego stopnia. – Nie przypominam sobie, żeby w ciągu 30 lat mojej pracy był jakikolwiek problem z dogadaniem się z osobami niesłyszącymi. Na ogół towarzyszy im ktoś, kto słyszy. Bywało, że porozumiewaliśmy się pisząc na kartkach. Teraz zamiast pisać, mogłabym to samo powiedzieć w języku migowym – stwierdza Pawlik, która odkąd poznała podstawy tego języka, tylko raz miała szansę wykorzystać je w pracy.
„Miga” z koleżankami
Przy okazji wymiany dowodów osobistych do magistratu przyszyło niesłyszące małżeństwo. – Wytłumaczyłam im, gdzie muszą złożyć podpisy, kiedy przyjść po odbiór dokumentów i tego typu podstawowe kwestie – opowiada. Na ogół jednak urzędniczka, żeby nie wypaść z wprawy, ćwiczy miganie z koleżankami.
Beata Mońka
Najnowsze komentarze